reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Oddalamy się..

Może po prostu w pewnym momencie monotonia niszczy związek? Wkrada się nuda, brak wrażeń i szarość dnia codziennego. Chyba rzeczywiście najprościej i może najskuteczniej będzie raz na jakiś czas zostawić dzieci teściom i wybrać się na jakąś randkę? Chyba to, że przeżyje się coś innego od tego, z czym ma się do czynienia na codzień, pomoże choćby w przypomnieniu sobie jak to było kiedyś...Mam nadzieję, że między mną i moim M takie kryzysy czy dni ciszy nigdy nie nastąpią.
 
reklama
Witajcie!
Ja czuję sie podobne jak wy, byłam brdzo szczęsliwa jak byłam w ciąży,czekałam na córeczke z niecieprliwością, mąż nie był jednym z tych co begają w środku nocy po chipsy na sację benzynową,zeby spełnić ciążową zachciankę,ale już nawet tego nie oczekiwałam, córka bedzie mieć teraz 2 lata, a ja czuję że jesteśmy z męzem jakieś 2 lata (a nawet 3) oddaleni od siebie. iedzę z córką w domu, na dodatek mieszkamy z teściami i z rodzeństwem mojego mężą,co mnie strasznie dobija, codziennie walcze z jego siostrami, które chcą matkować mojej córce,ale to już nie na temat...

Skończyłam studia a jestem kurą domową i tak sie czuję.Mam wrażenie że nic dobrego ze strony męża juz mnie nie spotka.

Mam takie samo wrażenie,skończyłam studia a siedze w domu,wiem ze równiez z wlasnego wyboru bo nie chcialam zostawic córki,ale zeby chociaż mąż to doceniał,ale dla niego to ja jak zawsze marudze jak mi co nie pasuje,bo przeciez mam tak dobrze ze siedze sobie z córcią w domu,nic nie muszę robic...(nie wpsomne ze oprocz "nic nierobienia" mam na głowie tesciow i co najgorsze siostry męża).
Mąż nawet nie chciał słyszeć jak mówiłam ze chce isć do pracy,zawsze to krytykował i zazwyczaj wychodził zeby nie rozwijać tematu,ale postawiłam sie i od wrzesnia chce zacząć pracę,chociaz na rok,żeby zobaczyc jak to jest,oderwać się od tej monotonii. Z jednej strony bardzo sie ciesze ale z drugiej jest mi przykr ze mąż mnie w tym nie wspiera,że jego nie cieszy to co mnie cieszy...cieżko jest mi zostawić córke,bardzo sie do niej przywiązałam,ale czuję ze musze spróbować,musze troche odetchnąć,zobaczymy czy sprwy miedzy nami się polepsza...
moj mąż ma nawet problem jak chce jechać na 2 dni do mamy (któa bardzo by chciała żebysmy choc jedna noc z córka u niej spały),mama ma mnie jedną i odkąd sie wyprowadziłam jest jej cięzko,tymbardziej ze nie w przeciwienstwie do mojej tesciowej nie widzi znuczki codziennie,jezdze do niej 2-3 razy w tygodniu no i jeszcze teraz chcialam nocowac choc jedna noc,ale mąż oczywiście to krytykuje...myslicie ze to cos zlego ze chce jechac z córka na 2 dni do mamy??juz czasem sama się gubie w tym co wypada a czego nie...

rozpisałam się...nie wiem czy ktos to przeczyta,ale łącze sie z wszystkimi mężatkami które czują sie czasem samotne w swoim małżenstwie:sorry2:
 
kasia jakbym czytala o sobie dosłownie mam taka sama sytuacje i z mieszkaniem i z jezdzeniem do mamy i nawe mam coreczke 2 letnia:-(

zazdroszcze podjecia proby pracy ja chodze czasmi dorywczo to tez sie troszke oderwe ale to jest cos okropnego jak facet nie wspiera a jeszcze Cie skrytykuje ponizy wyśmieje:angry::angry::angry::angry:
mi tez juz sił brakuje do tego wszysstkiego do tego życia z nim a raczej z nimi wszystkimi
bardzo dobrze Cie rozumiem:tak: dasz rade trzymam kciuki za Ciebie i za reszte mężatek;-)
powodzenia!
 
kasia jakbym czytala o sobie dosłownie mam taka sama sytuacje i z mieszkaniem i z jezdzeniem do mamy i nawe mam coreczke 2 letnia

Nie chce zeby to zabrziało egoistcznie ale troszke mi ulżyło jak wiem ze ktoś jest w podobnej sytuacji, pewnie Tobie tez zrobilo sie lepiej ze nie jestes sama ;-)
wiesz ja staram sie tak ciagle nie narzekac,ale czasem poprostu nie potrafie,dużo spraw przemilczam i chowam w sobie zeby tylko nie wywoływac awantury,szwagierki potrafia czasme mi nieźłe dogadac,ale milcze...a mąż jeszcze ma pretensje ze wiecznie mi źle...tak mnie to wkurza:wściekła/y:
a z jezdzeniem do mamy to normalnie jest przegiecie...z ich mamami siedzimy codziennie a do swoch nie mozemy jechac kiedy chcemy???ja juz od wielu miesiecy mam ustalone ze w dwa okreslone dni tygodnia jade do mamy i czasem jeszcze w niedziele,choc latem rzadko,bo lubimy tez pojechac sobie gdzies sami w trojke na wycieczke...no ale 2 dni w tyg to duzo?? normalnie czasem ma ochote wszystkim rzucac i zrobic cos zeby temu mojemu mężowi troche poukładało sie w tej główce,ale faceci chyba tacy juz sa...choc zapewne nie wszyscy.jakos musimy dawac sobie rade,postanów sobie tez cos i staraj sie tego trzymac a mąż niech sie z tym pogodzi,walcz tez o swoje,nie daj sie całkowicie,ja ciągle próbuje choc czasem to trudne...a z ta praca to....wrrr sama sie troche boje :-( no ale jakos bedzie :-)
 
mi tez ulżylo a myslalam ze nikogo nie ma w podobnej sytuacji!;-)
no z wyjazdami do mojej mamy to jest coaz lepiej walcze o to jak moge jestem z mama bardzo zwiazane i po rpostu tesknie za nia no i sama rozumiesz mama to mama a mieszkamy od siebie zalewdie 16 km
ja juz sobie tego nie tłumacze bo nawet nie wiem jak? moj maz ma brata i siostre ale cała rodzina na mnie naskakuje ze tamto sramto ze ja Julke zle ucze itd:wściekła/y::angry: ostatnio moja tesciowa nagadała mojemu m ze nauczyłąm Julke tylko do mnie ze ja uzaleznilam od siebie i ze mam wyjechac zeby ja oduczyc:wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y: a m oczywiscie po stronie tej jedzy :angry::angry::angry::angry:
głowka do gory jak bys chciala pogadac na gg powiedz;-)
 
paulisia widze ze duzo nas łączy...ja teez mam corke Julie :-) do mamy mam 13km:-) jasne ze mozemy pogadac na gg,przesle Ci numer na priv;-)
 
I jeszcze tylko dodam:
Baaardzo wielu rodzicow zamyka sie w domu zaraz po narodzinach dziecka i wlasciwie z niego nie rusza jeszcze baaaaardzo dlugo, twierdzac, ze nie moga "bo dziecko!". To tez wygodnictwo! Z dzieckiem juz kilkatygodniowym, jesli jest zdrowe, mozna pojsc w wiele miejsc. Do restauracji, na silownie, pojechac na wczasy itd, itd.....Maluch w nosidelko, dobrze zapakowana torba i...w droge! To dobre rowniez dla dziecka, ktore uczy sie zaspiac w halasie, w roznych miejscach, z czasem jest tez bardziej socjalne, otwarte, smiale itd. Siedzenie z dzieckiem w domu (jesli oczywiscie nie ma przeszkod ekomonicznych) to zwykla wygoda, bo takie wyjscia wiaza sie z pewnym dyskomfortem. Ale wyjsc mozna! Im szybciej dziecko zacznie zycie "towarzyskie", tym szybciej nauczy sie w nim obracac.
Super!
Mozna wszystko - jesli sie chce i nie jest sie zbyt wygodnym. I to jeszcze z korzyscia dla dziecka. Trzeba tylko troche rozsadku i cierpliwosci!
Pozdrawiam


I tu się z Tobą, moja droga, nie zgodzę....

Moje dziecko miało kolki i do końca 3 m-ca nie było mowy, żeby gdzieś wyjść dalej z domu....
Starałam się go zostawiać z moją mamą, ale musiałam szybko wracać, bo płakał non-stop...


Może najlepszym rozwiązaniem jest zaproponować mu,żeby pobył w domu z dzieckiem przez jakiś czas-jestem strasznie ciekawa alie by wytrzymał:-)


To jest idealny pomysł!
Ja tak zrobiłam i podziałało :-)



Zostawienie tatusia samego na weekend to bardzo dobry pomysl. Co innego posiedziec z dzieckiem kilka godzin ze swiadomoscia, ze mama niebawem wroci i wszystko ulozy, a co innego spedzic z nim minimum dobe! Wtedy trzeba sobie jednak radzic ze wszystkim. Rowniez ze zrobieniem sobie jedzenia - co okazuje sie wyczynem kiedy ma sie kilkumiesieczne dziecko na rekach! Problem w tym, ze mamy boja sie zostawiac swoje malenstwa na tak dlugo bez ich opieki. A prawda jest taka, ze wiekszosc tatusiow nie da zrobic malenstwu krzywdy i predzej zadzwoni po tesciowa niz cos zepsuje sam. Warto dac im ta szanse i pozwolic na odrobine naszego "luksusu" nierobienia niczego ;-) Warto zostawic przy tym sterte naczyn do pozmywania i ubran do uprania. Pewnie tego nie rusza, ale za kazdym razem kiedy spojrza beda mysleli, z to tez trzeba zrobic - w wolnym czasie:-D.


A tu się z kolei zgodzę... :-):-):-)
Zostaienie Jasia z tatą dużo dało - tata zorzumiał ile wymaga czasem wysiłku, żeby samemu pójśc do toalety (!!!)


Witam.
A ja chętnie zostałbym z maluszkiem sam :-) i ze stertą obowiązków. Dobrze się czuję przy maluszku i jakoś tam bym sobie chyba poradził. :szok::tak:. Może z jakąś podpowiedzą teściowej, czy mamy. Trudniej mi jest być w pracy i znosić wszystkie chumory mamusi, wracać i znów widzieć jej smutek, niż sam mieć stertę obowiązków. Boję się już powoli wracać do domu, bo znów żona będzie oziębła, a każda próba zbliżenia się czy rozmowy o mniej przyziemnych tematach kończy sie jakimś żalem, czy jej przykrością. :angry::baffled:. Tak naprawdę po porodzie oddalamy się od siebie i sam nie wiem co się dzieję. Tak jakby całkiem się zmieniła, a ja więcej gadam na tym forum niż z nią :zawstydzona/y::-(.
Co do maluszka, to i tak pewnie by mnie z nim nie zostawiła :no:, mimo że uważa mnie za cudownego tatę. :-(


Brawo dla tego taty!!!! <przytul>
Sprobuj jednak namówić żonę, żeby zostawiła dziecko z Tobą i wyszła spotkac się z koleżankami :-)
Trzymam kciuki, żeby się udalo!




KasiaWie i paaulisia20 - trzymajcie się dziewczyny!
Dużo cierpliwości życzę..
I starajcie się nie przejmować tak bardzo tm co mówią inni, a dbać przede wszystkim o swoją rodzinę...
wiem, wiem... łatwo powiedzieć.....
mimo wszystko.
 
Dziękuje Dominika :-) ale nie jest az tak źle jakby sie wydawało,życie nie jest tylko piękne i kolorowe,muszą byc czasem przykre sytuacje zebysmy mogli docenic te dobre :tak:wszystko zawsze sie jakos musi ulozyc ;-)
zycze wszystkim dobrej nocy :-)
 
reklama
Ludzie, którzy myślą, że niewiele zmienia się po przyjściu na świat pierwszego dziecka baaaardzo się mylą :-) Myślę, ze to normalne, że zawsze na jakiś czas zmieniają sie wzajemne relacje młodych rodziców. Pojawia się w końcu w domu ktoś, kto jest najważniejszy i komu wszystko jest podporządkowane. Trzeba tylko pamiętać aby się nie zapętlić. Bardzo podobają mi się posty Muszelki (czytam je w róznych wątkach - Muszelko jesteś psychologiem?) i ja mając niemalże trzyletnią córkę i kolejną w drodze jestem podobnego zdania - od nas samych zależy jak zmieni się nasze wspólne życie przy dzieciach. Kazda kobieta potrzebuje trochę odpoczynku, kazdy mężczyzna spokojnego popołudnia bez gderania. Wszystko myślę - da się pogodzić. Muszelka słusznie zauważyła, że młodzi rodzice często zamykają się na świat. A dziecko nie jest przeszkodą, kaze tylko spojrzeć na otoczenie trochę z innej perspektywy.
Dziewczyny - nie gniewajcie się - nie rozumiem jak to jest ze potrzebujecie zgody męża na wyjazd do mamy. Pakuję się - jadę i tyle. Raz, drugi, trzeci - szybko się panowie przyzwyczają.
 
Do góry