reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Październikowe Mamy 2010

Dzisiejszy dzionek zaliczam do udanych. Rano poszłyśmy z córką do kościoła a młody z tatą na spacer (taki mamy układ w większość niedziel). Potem obiadek i wybyłam z młodą do teatru ukulturalniać się. Przy okazji pogadałam z koleżanką, która też przyszła z córką na przedstawienie. Wracając zahaczyłyśmy o McDonalda i w efekcie w domu byłyśmy przed 20:00. Mój śmiał się, że chyba pojechałyśmy na niekończącą się opowieść, bo tyle nas nie ma. Nawet dzwonił, bo zaczął się o nas martwić :tak:
Muszę się pochwalić, że w końcu doszliśmy do porozumienia w kwestii imprez. Sobota została bez zmian u nas w domku, jak ustaliliśmy bodajże w czwartek (ehh, będzie 18 osób). Co do niedzieli stanęło na knajpie, gdyby wszyscy zaproszeni mieli się zjawić. Stwierdziliśmy, że zapłacimy podobnie, więc nie będziemy się wykłócać z jego rodzicami. Przy okazji mojego wyjścia zawiozłam zaproszenie ciotce, na którą P. się upierał. Obdzwoniłam też wszystkich potwierdzając, że będą. W związku z tym, że wszyscy chcą się zjawić idziemy do restauracji (będzie 25-28 osób). Najlepsze, że teściowie dostali za swoje z obowiązkowym zapraszaniem wujków. Zadzwoniłam dzisiaj do babci mojego P. i chcieliby się wybrać, ale mają problem z transportem. Wobec tego zaproponowałam, że niech teściowie po nich podjadą. W końcu oni chcieli, abyśmy koniecznie zaprosili całe towarzystwo. Teściowej lekko opadła szczęka. Nie spodziewała się, że będą chcieli przyjechać. Na pomysł przywiezienia ich trochę się zdenerwowała, bo babcia mieszka ponad 100km od nas :-D Chciała to ma!!! Ja za to będę miała święty spokój i w sobotę będę mogła się wyluzować, bo odpadnie mi sprzątanie i przygotowywanie wszystkiego na niedzielę.

Natolin ja nic nie zaznaczałam wypełniając PIT. Jedynie sumowałam dochowy. Musisz zwrócić uwagę na różne koszta uzyskania przychodu w zależności od tego czy pracujesz w jednym czy kilku miejscach. Może tu wyskakiwał błąd?

E-lona faktycznie bliżej mam do Z-cia niż nad morze, ale jednak kawał trzeba jechać. Wizja 60-kilometrowej wycieczki (w jedną stronę) jakoś mnie nie pociąga. Ostatnio nie przepadam za jazdą samochodem. Zresztą z tym w ogóle u nas jest problem, bo żadne z nas nigdy nie ma ochoty prowadzić. Z twojej okolicy wyemigrowali a blisko mnie nikt nie mieszkał i nie mieszka. Buuu
Co to te Mother&Care?

Emiliab zazdroszczę dziecka, które samo prosi o jedzenie. Moja córka w ciągu 8 lat poprosiła mnie raptem kilka razy, zwykle w celu dłuższego posiedzenia z nami. Ona nigdy nie jest głodna.

Ulisia podziwiam, że oboje wytrzymaliście taką długą rozłąkę. Ciekawe jak mi się uda spędzić noc i część dnia bez młodego.

Joli gratulacje z okazji ukończenia pół roczku!
 
reklama
serio MAKUC to jest przegiecie paly. ale postanowilam ze jak mloda mi nie zje jutro obiadku to bedzie glodowac do wieczora dokad tatus nie przyjdzie do domu. a ja wiem ze mi psycholog niepotrzebny ani terapie wstrzasowe. po prostu to jest "przesyt" sytuacji w jakiejs sie znalazlam, do tego stresik przed chrzcinami i w ogole wszystko naraz. mam dosc sama siebie. od jutra dieta-albo mi sie poprawi humor albo calkiem podupi.
Ty z tą dietą poczekaj może lepiej, bo jeszcze bardziej przez głodówkę sflustrowana będziesz?
Przeraziłam się jak przeczytałam Twojego posta. Pomyśl Laska jak by Ci się coś stało? Nawet nie chce myśleć co by Twój mąż przeżywał! Ja rozumiem, że stres, że wszystko masz na głowie i że na dobrą sprawę nie masz czasu dla siebie ale Skarbie postaraj się wyluzować na moment. Pomyśl sobie "walić obiad i sprzątanie" daj młodej zabawkę albo oddeleguj ją do rodzinki na kilka godzin i walnij się z nogami na stole przed laptopem z piwem w jednym ręku a pizzą w drugim i olej schemat! bo zwariujesz szybciej niż przyjdzie czas na chrzciny! Dziecie nie robi Ci nic na zlość. Po prostu może nie miała w danym momencie ochoty na jedzenie? Kurcze chciałabym CIę przytulić tak na żywo i przy okazji trzasnąć czymś ciężkim w głowę co byś się opamiętała a tak zostaje tylko internet :( mimo wszystko :***** i nie daj się!
 
Dziulka zgadzam się z makuc, że jeśli masz takie jazdy, to dietka raczej nie pomoże a może zaszkodzić. Wydaje mi się, że większość ludzi, którzy się odchudzają, staje się nerwowa. W twojej sytuacji nie byłoby to zbyt ciekawe. Wiem, wiem wygląd jest ważny, ale zdrowie psychiczne wg mnie ważniejsze.

Też spadam spać, bo wczoraj siedziałam tu do oporu i dzisiaj rano nie potrafiłam otworzyć oczu :-) Buziaki i kolorowych!!!!!
 
Dziuli siedzę i myślę co by Ci tu napisać. Tak naprawdę dalej nei wiem. Chyba podobnie jak Makuc chciałabym Cie przytulić i wogóle gdzieś wyrwać na jakąś kawkę albo piffko albo wiem na zapiekankę ziemniaczaną :))) Buziole i trzymaj się!!!!!!!!!!!!
 
Dziulka ja tez uwazam ze moze z dieta sie wtrzymaj choc tydzien. Jak maz moze moze niech wejdzie jeden dzien wolnego i robi wszytko a ty poprsotu sie wyluzuj.
Ja juz pomalutku tez zaczynam wariowac i jedynie rozsadek ze ja nie moge trasnac drzwiami bo przeciez sama mała nie moze zostac powstrzymuje mnie.
 
Dziulka nie jest dobrze...jest już bardzo kiepsko u Ciebie,skoro masz takie jazdy.Dziewczyno,a gdyby Ci się coś stało w tym samochodzie?A gdyby mężowi coś się stało z nerwów o Ciebie?Bardzo chciałabym Ci napisać wiele ciepłych słów,przytulić...ale niestety moja droga mam też ochotę walnąć Cię czymś ciężkim ;-) Kobieto weź się pozbieraj,posklejaj jakoś na nowo,weź głęboki wdech!Jesteś przecież fajną babką,kochasz swoje maleństwo,męża,oni Ciebie też!Jestem z Tobą całym sercem,nie dawaj się i pisz o wszystkim na bieżąco,jak zacznie Cię brać nerw.Mam też nieśmiałą propozycję,abyś kupiła sobie jakieś ziołowe tabletki na uspokojenie i/lub melisę i przez około tydzień się powspomagała.Ziołowe nie usypiają z reguły,nie zamulają,a jedynie wyciszają...brałam przez jakiś czas (10 lat temu),zresztą bardzo długi czas :-( ...Zresztą jak uważasz,wiem,że różne są opinie o lekach na uspokojenie...Tulę....
 
jestem po ciężkim dniu. Było strasznie... od wyjścia ze szpitala, mały zrzędził non stop, jak był chory to jeszcze ok, bo rozumiałam, że źle sie czuł. Ale od dwóch dni jest tragedia, jęczy, kwiczy, piszczy, wrzeszczy, kurde nie wiem po co i na co... nie spał od 13 do wieczornej kąpieli spacer w spacerowce też beee, gondola beee, rączki, zabawki jedzenie, beee. jedynie banany by jadl poza cycem. zębó nie widać a dzieć mnie do szału doprowadza, ja jewstem dzięki Bogu bardzo opanowana, więc nie było hardcora jak u Dziulki, choć jestem w stanie wyobrazić sobie, że mogą puścić nerwy, ja sobie popłakałam dziś, A małego bawił i stwierdził, że mam rację we wszystkim, że on się dziwi jak ja wogóle funkcjonuję jeszcze i nie mam depresji, albo coś w tym stylu, Większość tygodnia fakt z małym sama jestem A. tylko w weekendy w tyg często wyjeżdza. ehhhh dziewcyznki pisze bez ładu i składu, ale jestem wyczerpana psychofizycznie smutna, złą rozzalona. teskno mi do wolnosci, kocham dziecia i A. ale na jeden dzien chcialbym sie wymknac, isc na zkaupy na pizze z przyjaicolka, pozniej na jakies tance i piwo, dobry koncert i pospac do poludnia!!!! kiedy moje dziecko sie ogarnie...
onesmile ja mam blisko do Lodzi ok 50 pare km moze sie spotkamy:D
dziulencja
nie daj sie, kochana, wyluzuj, maz cie wspiera nie musisz byc na szostke we wszystkim, a co do corci, to nic na sile, bez nerwow, wiem latwo sie mowi, ale nerwami do jedzenia nie zachecisz
kasis jak sie tu pojawisz, przytulam cieplo kochana i mysle o
Tobie
ida jak tam terrorist twoj maly
dawidowe niezmiennie powrotu meza szybkiego zycze
reszte pozdrawiam, przepraszam ze nie pisze do kazdej ALE tylko tyle zrejestrowalam, jutro postaram sie wiecej, ale A. dopeiro wieczorem w domu, dzis w nocy do pracy, a ja z malym walcze.... ehh
 
dzieki za wasze mocne wsparcie. ja wiem ze musze isc na ta diete teraz bo nie chce zeby potem moje dziecko mi powiedzialo kiedys ogladajac zdjecia: mamusiu czemu ty bylas /jestes gruba ??wiem ze jak schudne to odzyskam radosc zycia i chec do wszystkiego. sama siebie dobijam i wyzywam w myslach ze po ch..... ja bralam te cerazette skoro nie dupcze sie jak kroliki!!!! cale zycie gumki stykaly. tylko gdzies presja lekarzy spowodowala ze bralam to wielkie gowno. jestem teraz ciezsza o 1 kilo niz jak w 9 mcu ciazy z Leane w brzuchu chodzilam. te podupione pigulki ofiarowaly mi wp reencie +4.5 kilo jak drut. mimo ze wiem ze nie jestem az tak gruba bo sa laski naprawde s alcesony ze kolano o kolano sie ociera i w dupie maja zwijki to ja jakos sie tym nie pocieszam. pwoiedzialam sobie dieta teraz albo nigdy bo nie chce wylgadac na chrzcinach jak salceson,tymbardziej ze to potem pamiatka dla dziecka na cale zycie i nie wyobrazam sobie s iebie obok ludzi z rodziny jako baba-herod i wielkie cyce wiszace na brzuchu wnet.moja wada to tez to ze malo wody pije ostatnio ale jak nie mam smaka na wode tylko cole to zmusic sie nie zmusze. dlatego od jutra tne wszystko: zarcie+picie. dopiero na wielkanoc bede jesc normalnie jak rodzina przyjedzie. w ciazy czulam sie lzejsza i ladniejsza niz teraz. patrze wl ustor widze zmarszczki pod oczami-kolejna rzecz ktora nie wkurza ze prasowalabym zelazkiem moj opasly ryj. serio: mam dosc siebie wiem ze potrzebuje mocnej zmiany bo inaczej oglupieje na amen. siedzac w domu duzo nie jem wp oludnie cos -jakies kanapki i wieczorem z mezem obiadokolacje.od ponad tygodnia zjadlam 1 ciastko na imieniny Leane. nawet teraz mnie nie ciagnie i chwala mi za to.
DAWIDOWE juz ci kiedys mowilam: szacun gigant dla ciebie i wytrwalosc i obyscie w koncu z mezem byli razem.
MAKUC, FROGG , ANIAWA, CZARODZIEJKA- mozecie mnie pizdnac w pale zeby mi zeby walca zatanczyly. nadstawie sie nawet.
wiem ze jak nieraz na diecie bylam to mnie cieszylo ze chudne i mimo glodu chodzilam szczesliwa i pelna energii. musze i juz. teraz albo nigdy. nie jestem az tak stara zeby nie moc zgubic kilogramow i nie moge dopuscic sie zeby w wieku np 40 lat ktos do mojego dziecka powiedzial: to twoja babcia??(o mnie).jutro ruszam do boju. twardo ostro nieodwolalnie.
 
reklama
Dziulka, a ja myślę, że Ty za bardzo do siebie bierzesz zachowanie Leane. Kobieto! Przecież każde dziecko "próbuje" swoją mamę. Sama nieraz patrzę, jak mój Olek do wszystkich się śmieje, a jak ja go wezmę, to foch i zero uśmiechu. To samo pewnie z tym jedzeniem: dziecko bada Cię, na ile może sobie pozwolić. Przecież TY jesteś dla córki całym światem! Nie Twój mąż, nie mama, a właśnie TY!
Co do nieposiadania towarzystwa, to ja już tym rzygam. Kiedyś miałam znajomych na pęczki, dzisiaj jestem sama, jak palec. Kilka ostatnich koleżanek koresponduje ze mną czasami mailowo. Albo się rozjechały po świecie, albo rozdzieliła nas firma (znaczy się kiedyś pracowałyśmy razem, a teraz to już inna bajka). W domu nie mogę liczyć nawet na towarzystwo sąsiadów, ponieważ z pewnych powodów "jestem po drugiej stronie barykady" niż oni. I ponadto tak, jak pisze o sobie Sugar, wielu ludzi straciłam przez ich zawiść.
A tutaj w Starogardzie to już w ogóle żyję hermetycznie zamknięta. Nie znam ani sąsiadów, ani nie mam nawet jednej znajomej osoby.

Też mi czasem odwala, łapię dołki i grzebię w necie, ale przecież to nie powód, żeby stracić chęć do życia...
 
Do góry