witam wieczornie i znowu mam zle wiesci...mozecie mnie zabic, zjechac, co chcecie.... znowu Leane od...bala szopke przy jedzeniu i skonczylo sie jej wyciem i moim, jak wczoraj. rozplakalm sie strasznie wykrzyczalam wszystko mezowi i malej ze ich opuszczam i nie wiem kiedy i o ile wroce!!dorzucilam ze anuluje chrzest i chce rozwodu i wolnosci. spakowalam torbe z rzeczami osobistymi, zabralam kluczyki i z rykiem wyjechalam.... po drodze zatrzymalam sie na parkingu i zadzwonilam tylko do meza: skoro wlasne dziecko mnie nienawidzi to zycie dla mnie nie ma sensu, jesli uslyszysz syreny tzn ze to po mnie bo nie chce juz zyc, kocham cie i zegnam" i sie rozlaczylam... jechalam na oslep...nie wiedziec gdzie.... jechalam i wylam w glos!!!! w koncu pojechalam do mamy bo zaczelo ostro lac i nie widzialam prawie nic.... ta zszokowana ze tak wpadlam znienacka ale w wiekszym szoku byla ze rycze od wejscia i torbe mam w rece. nie moglam sie uspokoic... po prostu wylam w glos , matka swoje ze moje dziecko jest przekochane i jak nie chce ode mnei to niech maz da, ale ja mowie to co ja sie nei licze?? a jutro on do pracy to mloda zdechnie z glodu???? wykrzyczalam ze mam dosc tego powiedzialam jej ze jak maz zadzwoni to mnie tu nie ma. w miedzyczasie moja komorka dzwonila co minute. nie odebralam. maz zadzwonil do mamy powiedzialam ze jak mu powie ze jestem u niej to wyjde i nikt mnie nie znajdzie. przebralo sie we mnie dzisiaj juz na maksa bo nigdy nei zdarzylo mi sie wyjsc z domu w nerwach. tzn chyba nigdy. mam mowi oddzwon do niego bo ten chlopak sie zamartwi o ciebie i jeszcze policje nasle zeby cie szukali jak tak do niego powiedzialas. powiedzialam NIE. telefon dzwonil jak glupi. nie odbieralam i mama miala nerw ze powie mu chociaz ze jestem u niej ale ze nie chce gadac. powiedzialam NIE bo wyjde! w kocnu po godzinie ryku chyba zdecydowalam sie zadzwonic i zapytalam co chce. on pyta gdzie jestes? ja mowie: niewazne, pytam co chcesz. on

rosze kochanie wroc,porozmawiamy. ja mowie nie i nie wiem czy dzisiaj wroce i czy kiedykolwiek. jego glos drzal ale wyjasnilam mu ze mam dosc bycia sama jak palec, ciagle tylko widze dzidziusia, znajomych tu nie mam bo sie przeprowadzilismy w grudniu a moja pseudo przyjaciolka zawiodla juz dawno i nie chce suki znac. SUGAR- podobnie jak wy, mimo ze mamy rodzine w miare blisko to i tak jestesmy SAMI.
wykrzyczalam ze chce sie z nim kochac jak dawniej, wyglupiac, laskotac, smiac,mimo zmeczenia i obecnych problemow finansowych chce z nim byc blisko! mimo dzidziusia nasze zycie toczy sie dalej i ja chce jego! blisko siebie i widziec czesciej niz wieczorem tylko jak je i spi. darlam sie i plakalam. moja mama milczala. w koncu skonczylam rozmowe i na pytanie czy wroce odpowiedzialam NIE WIEM. jest mi bardzo zle i nie daje rady-tak powiedzialam mamie, mama mi mowi: jestem pelna podziwu dla ciebie ze 24 na dobe jestes z dzieckiem i wytrzymujesz wszystko i domem rzadzisz jak potrzeba. taaak moj zasrany perfekcjonizm w kazdym calu....flaki wypruje a ma byc ok. w koncu zdecydowalam sie pojechac do domu. maz od wejscia ze lzami w oczach ze rozumie mnie ze mi sie to nagromadzilo, ze mnie kocha ze nie ma nikogo innegoitp itd. Do Leane nie moglam sie zdobyc od razu dojsc...patrzyla na mnie i sie usmiechala a ja nie moglam... czulam ze nie dam rady zrobic najmniejszego gestu.
porozmwaialismy z mezem w koncu. potem on zajal sie mloda a ja robilam porzadki w jej szafie-wielkie pudlo ubranek do ktorych tak sie przywiazalam -za male juz. dziec rosnie jak wsciekly. w miedzyczasie jak porzadkowalam to dopiero przytulilam mloda. pozniej zrobilam leczo. maz wykapal niunke i ululal. mimo zmiany czasu poszla spac o 19.45. po jedzeniu maz mnei przytulal i mowil ze rozumie mnie ze mam sie nie martwic bo on nie ma pretensji do mnie, nie bedzie chcial sie zemscic za to co zrobilam wczoraj i dzisiaj. przysiegam: nie wiem czy zasluguje na niego. aniolowie mi go zeslali chyba bo jest tak cierpliwy dla mnie i tak kochany ze nie wiem jak mam to mu wynagrodzic. ryczalam jak bobr mowiac ze jesli uwaza ze jestem zla i niesprawiedliwa to moze lepiej sie rozejsc i moze on znajdzie kogos lagodniejszego dla siebie i dziecka bo ja mam ciezki charkater i o tym wiem.
mozecie mnie zjechac, wywalic z forum, zlinczowac-wiem ze zasluguje a jednak tak bardzo mi zle z sama soba.
teraz wieczorem zdobylam sie na to zeby wydepilowac wszystko co sie da i powyrywac brwi. cud....