Hej,
Oj, to widzę, że avatarkiem namieszałam
Stwierdziłam, że wybiorę idola Hani.
Kroma, ja nie uczę się norweskiego, ale uczę innych norweskiego. Sama chętnie zabrałabym się za francuski, ale póki co brakuje mi na to czasu. Miałam francuski w podstawówce, więc mogłabym w zasadzie sama nad tym przysiąść. Nawet podręcznik z płytą kupiłam, ale no nie ma kiedy....
Sheeney, nie przejmuj się tym, że musisz Tymka dokarmiać. Przecież to żaden grzech
Mam nadzieję, że szybko znajdziecie fajne miejsce na wakacje.
U nas dziś też dzień pod znakiem marudy. Zrobiła mi dziś taką scenę na placu zabaw, że normalnie miałam mega wnerwa. Nie chciała włożyć czapki ( a u nas upał i słońce). Tylko że chciała z tą czapką chodzić w ręce. No i gramoli się na zjeżdżalnię, a ja jej czapkę wyrywam i zakładam. W końcu się rozryczała. Wzięłam ją do piasku, uspokoiła się, ale w końcu zaczęła sypać piachem, a w piaskownicy były też inne dzieci. Potem, jak jej zaczęłam zabraniać, wkurzyła się i rzuciła łopatką w jedną dziewczynkę. No więc ja do niej, że wyłazimy. Wyszłyśmy, ja poszłam schować wiaderko pod wózek, a ta wywaliła się jak długa, no i znów płacz, ale przez chwilę. Zachciało jej się huśtawki, no ale nim podeszłyśmy, zajęła ją inna dziewczynka. No to Hania w ryk... Odeszłyśmy na bok, huśtawka się zwolniła, więc lecę w te pędy, sadzam ją, a ona ściąga czapkę. Stwierdziłam, że jak na chwilę posiedzi bez, to przecież nic jej się nie stanie. Biorę czapę, a ta ją chce. Podaję, Hania nasadza na sam czubek głowy, poprawiam, zdejmuje, wkurza się i zrzuca. Po kilku próbach, mówię, że jak jeszcze raz tak zrobi, to idziemy do domu. No i ona swoje, cały czas marudząc. Wzięłam ją, a darła się w niebogłosy, załadowałam do wózka i poszłyśmy do domu, a ona cały czas popłakiwała. Nie wiem, co w nią wstąpiło, bo jeszcze nigdy tak się nie zachowywała. Myślałam, że w domu będzie szukać pociechy u męża, ale była na niego jakoś z góry obrażona... Tylko siedziała u mnie na kolanach, aż wreszcie poszła spać... A jeszcze dziś szczepienie...
Oj, to widzę, że avatarkiem namieszałam
Kroma, ja nie uczę się norweskiego, ale uczę innych norweskiego. Sama chętnie zabrałabym się za francuski, ale póki co brakuje mi na to czasu. Miałam francuski w podstawówce, więc mogłabym w zasadzie sama nad tym przysiąść. Nawet podręcznik z płytą kupiłam, ale no nie ma kiedy....
Sheeney, nie przejmuj się tym, że musisz Tymka dokarmiać. Przecież to żaden grzech
U nas dziś też dzień pod znakiem marudy. Zrobiła mi dziś taką scenę na placu zabaw, że normalnie miałam mega wnerwa. Nie chciała włożyć czapki ( a u nas upał i słońce). Tylko że chciała z tą czapką chodzić w ręce. No i gramoli się na zjeżdżalnię, a ja jej czapkę wyrywam i zakładam. W końcu się rozryczała. Wzięłam ją do piasku, uspokoiła się, ale w końcu zaczęła sypać piachem, a w piaskownicy były też inne dzieci. Potem, jak jej zaczęłam zabraniać, wkurzyła się i rzuciła łopatką w jedną dziewczynkę. No więc ja do niej, że wyłazimy. Wyszłyśmy, ja poszłam schować wiaderko pod wózek, a ta wywaliła się jak długa, no i znów płacz, ale przez chwilę. Zachciało jej się huśtawki, no ale nim podeszłyśmy, zajęła ją inna dziewczynka. No to Hania w ryk... Odeszłyśmy na bok, huśtawka się zwolniła, więc lecę w te pędy, sadzam ją, a ona ściąga czapkę. Stwierdziłam, że jak na chwilę posiedzi bez, to przecież nic jej się nie stanie. Biorę czapę, a ta ją chce. Podaję, Hania nasadza na sam czubek głowy, poprawiam, zdejmuje, wkurza się i zrzuca. Po kilku próbach, mówię, że jak jeszcze raz tak zrobi, to idziemy do domu. No i ona swoje, cały czas marudząc. Wzięłam ją, a darła się w niebogłosy, załadowałam do wózka i poszłyśmy do domu, a ona cały czas popłakiwała. Nie wiem, co w nią wstąpiło, bo jeszcze nigdy tak się nie zachowywała. Myślałam, że w domu będzie szukać pociechy u męża, ale była na niego jakoś z góry obrażona... Tylko siedziała u mnie na kolanach, aż wreszcie poszła spać... A jeszcze dziś szczepienie...