No to dzisiaj przyzwoicie - witam :-)
Tak co przeczytałam i nie zapomniałam...
Szpital...
No po prostu wierzyć się w to wszystko nie chce. Właśnie ta świadomość, że to mogło spotkać nas... Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, co by było gdyby

Ja bym chyba pozabijała na miejscu. Najbardziej się bałam, że lekarze nie będą słuchać tego, co mówię (może nie jestem po medycynie, może nie znam się do końca, ale przecież jakąś wiedzę - zaryzykuję stwierdzenie, że sporą, przynajmniej o swoim ciele - mam). Na szczęście u nas wszystko poszło "zgodnie z planem", tak na 95%
Mam nadzieję, że wielu lekarzy zmieni w końcu swoje podejście (albo wykruszy się kadra starej szkoły, gdzie nauczano przedmiotowego podejścia do pacjenta).
A propos -
znacie może jakeigoś dobrego lekarza dla dorosłych? Moja mama ma ostatnio problemy - niby kręgosłup, niby żołądek. Jej lekarz-jasnowidz postawił diagnozę bez jakichkolwiek badań (ależ ta medycyna poszła teraz do przodu). Najlepsze, że najpierw dał jej leki na jedno, a zdiagnozował coś zupełnie innego. W związku z tym, mama chciałaby się przebadać, ale znając życie jak pójdzie do laboratorium, to mogą jej zalecić sporo badań - niekoniecznie przydatnych w jej sytuacji....
Mal nic nie odespane, bo wczoraj rano miałam pobudkęi przeprawę z kominiarzem i milion rzeczy do załatwienia. A dziś od rana Rafał szaleje - wiercenie, marudzenie, cycanie no limit.... I jak tu spać? Zwłaszcza jak się położyło o 1 w nocy...
Ale nie jest źle - ogólnie udało mi się ogarnąć, względny porządek w domu już jest (zostały jeszcze 2 podłogi do wyszorowania i gitarra), choinka stoi - wprawdzie jeszcze nie ubrana, ale sie już świeci.
Rafał na razie nie szaleje, ale ćwiczy pilnie. I czasem domaga się wspólnej zabawy w trybie już-natychmiast-bo-będzie-ryk.
A jeśli o szafki chodzi to u mnie pełen luzik :-) Planując kuchnię nawet nie pomyślałam o małym dziecku, ale jakoś tak samo wyszło, że w zasadzie nie będzie miał gdzie szkodować - rzeczy sypkie są wyyyyysoko, a garce wprawdzie na dole, ale w duuuuużych szufladach, które wymagają naprawdę sporo siły, żeby je otworzyć (ja mam czasem kłopot, więc nie sądzę, by Rafał im podołał - są szerokie na prawie metr). Muszę tylko zabezpieczyć chemię z jednej szafki (czyli ją ewakuować w inne miejsce) i będzie gucio.....
Franiowa gratuluję wygranej. Może uda się coś wynegocjować, a ostatecznie to może jednak wczasy w Karpaczu też się jakoś udadzą

Wiem o co chodzi, ale może będzie jakieś zacne i ciekawe towarzystwo ;-)
Jeśli o fryzjera chodzi, to znam jednego fajnego, któremu zawsze bez obaw powierzam swoją czuprynę, ale on właśnie z tych, co sobie stówę za ścięcie liczy (tzn. za cały pakiet, bo jak już do niego się wybieram, to na jakieś spore metamorfozy - właśnie przydałaby sie bardzo takowa, ale to raczej po świętach)
Kamea a Ty chłopa do łóżka i niech Cię grzeje - tylko porządnie
rubi wątek pewnie by żył, gdyby się zaczęły udzielać wszystkie obserwatorki (a może i obserwatorzy) ;-) Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale ostatnio marzec zaczął nam ciut kuleć z obecnością i się nagle pojawiło tyle nowych dusz (co tylko czytały), że autentycznie w szoku byłam.
Ale cóż - każdy robi jak uważa.
Ja tam na przykład wolę się udzielać aktywnie i muszę się odnieść do wszystkiego, bo cicho nie usiedzę. Gdybym posiadała tę umiejętność, może M miałby ze mną łatwiej w życiu ;-)
