reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Pobyt w szpitalu - jak wspominacie?

Co do karmienia w szpitalu.. mogłam dać tylko 2małe buteleczki mleka z czego przez pierwszy okres i tak większosc byla wylewana...jak dla mnie martnotrastwo,bo jesli inne dziecko by potrzebowalo a matka by go nie miała to moglo by być to pomocne.
 
reklama
MamoWiktorii, a nie można było mleczka w lodówce na oddziale przechowywać? Jest zdatne do spożycia w ciągu 24 godzin (niektóre źródła podają nawet do 48)
Co do oddania mleczka dla innego dzieciaczka-nie jest to takie proste, tak pokrótce mówiąc chodzi o to, że inna kobieta może mieć w mleku coś, co nie będzie dobre dla innego dziecka a także jednak o jakieś infekcje, zawsze istnieje takie ryzyko, że przez mleko matki dziecko może się zarazić a tego każdy i szpitale również chcą uniknąć, dlatego z tego co wiem-nie podaje się mleka mamy innemu dzieciaczkowi.
 
Andzia ale wszedzie sa lekarze i lekarze wiesz ja w dabrowie miałam super neonatolozke i lekarke z poradni reh...szkoda własnie ze ta por zlikwidowali bo musze urzerac sie z lekarka w klimontowie...w klimontowie tez trafiłam na super lekarzy a i takich co najchetniej omijałabym szerokim łukiem...tak samo w innych poradniach....wiec wg mnie powinno oceniac sie szpitala przez pryzmat kilku osob tam pracujach
 
no właśnie można było zostawiać tylko na 2 karmienia , czyli na 5-6 h później wylewały.Wiem o tym,że można je przechowywać dłużej,ale mi tłumaczono to tak,że za dużo jest matek a poza tym tym świeższe mleko tym lepsze.
 
kunda fajnie że trafiłaś na dobrych lekarzy , ale ja nietylko na te 1 lekarke mam alergje , jak leżałam na ginekologji , jednym słowem bród , smród , znieczulica lekarzy , no jak mój m pare zł w łape dał to odrazu inaczej było z traktowaniem pacjenta , a w toaletach .... no coż - bez komentarza . no ale w wiekrzości szpitali jest tak samo niestety

mamo wiktorji w szpitalu w którym leżał mój niuniek niebyło problemu z mleczkiem , zawsze wieczorem pytano ile buteleczek dać ( czasem nawet 4 zawoziłam ) a co do mleczka dla innych bąbli to owszem można karmić ale musi zostać przebadane - za dużo zachodu , kiedyś był bank mleka kobiecego ale chyba już niema .
 
no wyglad szpitala i oddzialow jak byłam tez pozostawiał wiele do zyczenia ale do personelu na ginekologi i poloznictwie nie mam niec...jak utracilam ciaze potrafili sie zachwac zwłaszcza połozne potem lekarze dwa razy ratowali mi zycie moich chlopcow jedynie ordynator ale raszta ok
 
Z tego co wiem banki mleka kobiecego nadal są , jednak jest ich za mało by to oddawanie mleka miało sens,bo chyba każdy szpital musiał by mieć taką placówkę blisko siebie czy u siebie .
 
Hej dziewczyny. Ja rodziłam w Łodzi w ICZMP, zostałam tam przewieziona z Bełchatowa, bo tu już nie mogli mi pomóc. W łodzi natomiast jeśli chodzi o podejście do matek-rodzących to masakra, każdy "przypadek" traktowany rutynowo. 3 dni leżałam z odpływającymi wodami i skurczami na bloku przedporodowym, na przeciwko sale porodowe i choć człowiek nie chce to i tak wszystko słyszy, a czasem i widzi, położne raczej bez powołania, może z dwoma wyjątkami. Po 3 dniach ordynator "zarządził" cesarkę w 24tc. Po cc ja na 5 piętro, a mały na neonatologie. Tam 12godz. leżałam i na drugi dzień zjechałam wóżkiem zobaczyć synka, oczywiście bez pomocy położnych bo "one nie są od wożenia" więc jeśli ktoś jest z daleka i nie ma przy sobie rodziny to radzi sobie sam. Na szczęście po kolejnych 2 dniach wyszłam do domu. Jeśli chodzi o neonatologię nie mam większych zastrzeżeń. Lekarz prowadzący tak jak i personel pokoju Szymka jest rewelacyjny. Fachowa opieka i dostęp do informacji bez trudu, nie jestem z Łodzi więc codziennie być nie mogę u małego ale za to "zamęczam" ich telefonami:). Nie wiem jak to będzie jak przejdzie na drugą stronę "opieki pośredniej", bo tam słyszałam różne opinie. Pozdrawiam.
 
Pobyt Frania w pierwszym szpitalu (2 mies.) to jeden wielki koszmar. Zabroniono mi zostawiac pokarm dla niego (bo po co sie pani będzie wysilać? I tak umrze albo będzie rośliną), zabraniano mi go dotykać (więc sąsiadki piekły ciasta, ja nosiłam je pigułom, zeby siedziały w swojej kanciapia, sama po kryjomu otwierałam okienko w inkubatorze, kładłam ręke na głowie Frania i mówiłam do niego), opryskliwe piguły (Bogu dziękuje za nieliczne wyjątki), zero ludzkiej rozmowy.. Nie chce mi sie już nawet dalej opisywac i wspominać. Zażądałam przeniesienia małego do kliniki odległej o 120 km. Przeprowadziłam się i zaczęła sie inna rzeczywistośc. Po 2 mies mogłam wreszcie wziąć Frania na rece, ale te pierwsze 2 mies tak mnie wykończyły, że kazdy późniejszy powrót małego do szpitala znosiłam podwójnie źle. W 8 mies znowu OIOM, ale to już w innej rzeczywistości, przyjaznej dziecku (w IMiDz). A patologia - jakos tak za mgłą, nie trafiało do mnie chyba, co się dzieje. Generalnie najchętniej wytarłabym z pamięci czas, kiedy Franiu leżał na OIOMie i oddziale reanimacyjnym. Jak czytam tutaj czy gdzies w gazecie wspomnienia mam, którym pozwalano czy wręcz zachęcano je do pielegnowania maleństwa, kangurowania to mam gulę w gardle.
 
reklama
Do góry