Hej laski
troszkę mnie nie było.
Na długi weekend byłam koło Stalowej Woli, więc jak jechaliśmy w tamtą stronę, to mieliśmy kłopoty z przejazdem w Sandomierzu i Tarnobrzegu - wciąż były podtopione przez powódź. Koszmar straszny! Przejeżdżałam przez tereny zalane... przed każdym domem wielkie stosy gruzu i resztek mebli. Na domach wciąż widać dokąd sięgała woda. Aż płakać się chciało
W czwartek było przepięknie, słoneczko świeciło, ale jakoś koło 18 przyszła taka ulewa, jakby wiadra wody ktoś spuszczał z góry
a już po dwóch - trzech godzinach oglądałam w tv, że nowa powódź przyszła. Jeszcze nie usunęli skutków tamtej powodzi a już nowa
Dom mojego wujka był bezpieczny, bo w okolicy żadnej rzeki nie ma, ale wioska obok została ewakuowana... Cały piątek też strasznie lało. W niedzielę w kościele (a właściwie przed) ciągle przejeżdżały straże pożarne, bo ponoć w okolicy pękł wał. Syreny od rana biły.. koszmar straszny
( nie zazdroszczę powodzianom. Mam nadzieję, że żadna z Was nie doświadczyła powodzi!
Na długi weekend byłam koło Stalowej Woli, więc jak jechaliśmy w tamtą stronę, to mieliśmy kłopoty z przejazdem w Sandomierzu i Tarnobrzegu - wciąż były podtopione przez powódź. Koszmar straszny! Przejeżdżałam przez tereny zalane... przed każdym domem wielkie stosy gruzu i resztek mebli. Na domach wciąż widać dokąd sięgała woda. Aż płakać się chciało
W czwartek było przepięknie, słoneczko świeciło, ale jakoś koło 18 przyszła taka ulewa, jakby wiadra wody ktoś spuszczał z góry
ale tu już szybko spakowałam co potrzeba i biegiem do kasy. Oczywiście połowy zakupów nie zrobiłam i jeszcze 4 inne spożywczaki musiałam zahaczyć by dokupić resztę, przez co jakieś 20 zł przepłaciłam i zmordowałam się paskudnie (bo u nas każdy sklepik po schodach i przy ruchliwej ulicy. Też tak macie, czy tylko moje dziecko tak już wymusza 



