reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Weź udział w konkursie i wygraj laktator SmartSense i wyprawkę dla mamy 💖 Kliknij Do wygrania super nagrody, które ułatwią codzienne życie rodziców.

    Wygraj grę z serii Słonik Balonik dla maluszka 💖 Wchodź Zadanie jest proste. Działaj i wygrywaj

reklama

>>>>>Pogadajmy sobie -o wszytkim i o niczym<<<<<

larkaa - poczekaj! Małżeństwem jesteście dopiero od miesiąca! ;-)
a co do budyniu - to mi smaka nie zrobiłaś, bo ja nie cierpię mleka i co za tym idzie - budyniu! :-pnie wyobrażam sobie, że robię budyń mojemu dziecku! Albo gotuję mleko... masakra jak mnie!
antar - obyście wytrzymali razem ciąże! Bo ja uważam, że ciąża to bardzo trudny okres i chłop nie do końca rozumie kobietę, jej obawy o przyszłość, rozmyślania czy dobrze wybrała sobie przyszłego ojca jej dziecka, czy będzie dobrą mamą, czy da sobie radę i czy będzie mieć oparcie w partnerze. Oczywiście to tylko cząstka tego, co zaprząta nam teraz głowę. A facet nie do końca wie o co nam chodzi i nie rozumie naszych humorków.
hooba - fajna ta poducha... ale jeszcze poczekam i może znajde coś podobnego - tańszego :> kurcze! zbieram na drogi wózek! :)
 
reklama
Larka podac ci adres, to bys sie podzielila tym budyniem;-):-)
Moj robi w domu, ale bynajmniej nie sam od siebie. I czesto mi wypomina co musi robic bo ja nie moge, a mnie to wkurza. Wkurza mnie tez to ze czesto czuje sie polamana i jestem taka zalezna:blink:
 
Antar, na pewno się dotrzecie. To faktycznie wymaga czasu, a Wy od razu poszliście na głeboką wodę. Jak teraz to przetrwacie to później już tylko łatwiej będzie. Ja się kłócę z moim mężem już rzadziej ale nasz związek często burzliwy był. On jest nerwusem, ja często też...ale wiemy czego się spodziewać po sobie i z roku na rok jest lepiej:-) Ja czasem boję się rutyny, bo jestem bardzo lubię jak coś się dzieję i wiem, że trudno będzie mi to znieść.
Larkaa, też sobie idę robić budyń, tylko z wisienkami babcinej roboty:-)Cały dzień bym mogła jeść... na wagę to już boję się wchodzić.
 
Hej
Ardzesh ja swoja kupowalam w Irlandii.... dlatego nie wklejałam jej, bo to pewnie nic nie da..ale zapłaciłam za nią 10 euro bez centa...więc jak na moje oko to nie dużo..;-)
Wiem że na pewno są w mother care..a w Polsce są takie sklepy..tylko nie znam cen

hooba twoja podusia też jest super! Chyba nawet lepsza niż moja:tak:

A z tymi facetami ...to tak już jest .. oni nas kobiet nie rozumieją......
Ja też już jestem ze swoim prawie 9 lat..z tego 7 po ślubie i różnie to bywa.. raz z górki raz pod górkę... ale ogólnie to KOCHANY FACIO!!!!!!!
Najważniejsze chyba jest to aby:
-umieć pójść na kompromis!!!! ( co ja osobiście rzadko robię:zawstydzona/y::-D)
-wysłuchać obu stron
-przyzwyczaić sie do wad i zalet
-i umieć SOBIE WYBACZAĆ
jest jeszce pewnie pełno innych rzeczy ale nie będę się rozpisywać ...
oooo... dobra jest też książka ...chyba aga kiedyś o niej pisała: "mężczyźni są z marsa a kobiety z wenus" czy jakoś tak;-) Warto poczytać...

Pamiętajcie że zawsze mogłoby być gorzej....:-);-)
Buziaczki dla Ciebie ANTAR...na pewno się wszystko ułoży:-D:-D:-D powodzenia!!!!
 
Ostatnia edycja:
Antar ja z moim mężem jestem osiem lat, małżeństwem ponad rok a wiecznie się o coś kłócimy. Najważniejsze, żeby po burzy porozmawiać na spokojnie, ewentualnie przeprosić, wygarnąć co nas boli i mocno się przytulić. Pamiętaj, że dla mężczyzny to też jest trudny czas na pewno boi się odpowiedzialności jak da radę. Ja staram się być wyrozumiała i widzę, że to odnosi skutek bo z dnia na dzień staję się tatusiem dla naszej małej Paulinki. Wierzę, że znajdziesz siłę i wszystko się ułoży:))))))))
 
jejku a myślałam że to tylko ja mam takie "szczęście" do facetów...a raczej do jednego. tez są problemy, kłótnie (teraz nawet wieksze niz przed ciążą) jestesmy ponad 8 lat razem,niedługo zamieszkamy razem i dopiero naprawde zaczniemy sie docierać. az boje sie pomyśleć co będzie :(
Najgorsz jest to ze kazdej stronie wydaje sie za ma racje. cięzko zrozumieć czasem tą drugą osobę. chyba larkaa mówiła ze 95% kłótni to chodzi o picie. u mnie tak samo.ale wiem ze jek zamieszka u mnie to bedzie musiał troche to zmienić. i on też o tym wie. i podziwiam larkee że puszcza go zeby sie "wyszalał" cholerka ja tak nie potrafie a wiem ze gdybym zluzowała to byłoby inaczej. juz po moich akcjach dochodze do wniosku ze za mocno zareagowałam. ehh
 
Postrzalka, witaj!:-) Ja niestety jestem w identycznej sytuacji z mieszkaniem... Ale na szczescie udalo nam sie cos znalezc i w poniedzialek chcemy juz wszystko zalatwic.

Golimek ja tez bym nie czekala z tym remontem, kuj zelazo poki gorace.;-)

Martussa kolysanki sliczne, bardzo, bardzo dziekuje!!!:*

Larkaa, moj Z tez do rany przyloz, sprzata, robi zakupy, gotuje (jak trzeba;-)) ja jestem raczej ugodowa (choc uparta:-D) i staram sie, zeby kazde z nas mialo troche swojego zycia, wiec nie marudze, ze spotyka sie z kumplami, wrecz Go sama namawiam - niech sie nacieszy poki jeszcze moze.;-) Ostatnio mielismy tez jakis gorszy tydzien i okazalo sie, ze chyba bylam za lagodna, bo dopiero jak sie wkurzylam na calego i widzial, ze zartow nie ma, to zmienil sie o 180 stopni.;-) Moze On po prostu potrzebuje, zeby Go czasem ustawic i wziac pod pantofel:-D
Kraf83 u mnie wiekszosc nieporozumien jest na tym samym tle i to ich jedyne zrodlo...:baffled:

Antar i Ty sie nie martw, juz tak czasem bywa, ale docieranie sie nie trwa miesiac, czy dwa, zobaczysz, wszystko sie ulozy!:tak:
 
lajfik Znakomita jest ta książka "kobiety sa z wenus, a meżczyzni z marsa". Dawno temu ja czytałam i pasuje znow do niej wrócić i sobiep oprzypominac :) KAzałam to czytac mojemu mężowi :D
 
widzę, że mężowie znowu na tapecie..temat rzeka:) ja jeszcze godzine temu miałam napisac, że mój mąż jest idealny..nie pije, nie pali, troskliwy, opiekuńczy, itd..ale nie zdążyłam bo zadzwonił na skypa i..się pokłóciliśmy:wściekła/y:
może opowiem Wam od początku..mój kochany wraca 31 października..1 listopada wiadomo Wszystkich Świętych..na groby trzeba jechac..no i jego dziadek ma urodziny, 2 listopada jest Msza w 10tą rocznicę śmierci mojego dziadka..no i akurat te dwa dni kiedy chcielibyśmy (tak myślałam) nacieszyc sie sobą po rodzinie jeździc trzeba..i jak sobie o tym pomyślałam to doła łapałam jak nic..no i wczoraj pogadałam z moją mamą i ona poradziła, żebyśmy się nigdzie nie wybierali..tylko zamknęli się w domu i spędzili ze sobą czas..na groby możemy wieczorem sami pojechac, dziadek na pewno zrozumie, a do Kościoła możemy iśc naszego żeby pomodlic się za mojego dziadka..no i tak jakoś podniosło mnie to na duchu..stwierdziłam, że to dobry pomysł..no i dzisiaj radosna mówię o tym mężowi, że mama "nie kazała" nam na groby jechac..a on do mnie, że do dziadka musimy bo ma urodziny i to nie wypada..ale mnie to wkurzyło..nie macie pojęcia..myślałam, że to jemu bardziej będzie zależało na tym żeby ten czas spędzic ze mną i z Brzuszkiem..ale mi smutno teraz:-(
 
reklama
Ewelinko może ma dość wysokie poczucie obowiązku. ;-) Daj mu przemyśleć sprawę, a i Ty ochłoniesz i zobaczysz, że za chwilkę jak emocje opadną dojdziecie do porozumienia. :tak:

Ja się z moim nie kłócę często, a jeśli tak to głównie dlatego, że jak nie chodzi na siłownię albo na jakieś sztuki walki i nie ma gdzie wyładować "złej energii" ;-)to potrafi zrobić awanturę z byle gówna, np. ostatnio mieliśmy jechać do miasta, w którym mamy zamieszkać, ale byliśmy umówieni na oglądanie tylko jednego domu i ponieważ to strasznie daleko a pieniądze nie leżą na ulicy to mu powiedziałam, że to bez sensu... i zrobił z tego wielką drakę, bo ponoć jestem wiecznie ze wszystkiego niezadowolona... :baffled: Ech... A z piciem to jest u niego bardzo dobrze, bo nigdy się nie upija, tzn jak czuje, że już starczy to przestaje.

Larkaa mój też szaleje teraz w pubie. Robi pozegnanie kolegom z pracy, wziął śliwowicę ze sobą, niech sobie Angole spróbują polskich specjałów. :-p
Ale mi narobiłaś smaka na budyń!!! Kurcze, chyba sobie w zastępstwie kisiel zrobię, choć to nie to samo. I malinki jeszcze świeżutkie mam w lodóweczce. :-p

Kraf moim zdaniem lepiej puszczać faceta, niech sobie od czasu do czasu wyjdzie z kolegami, a Ty za to się umawiaj z koleżankami. :tak: Trochę wolności w związku jest potrzebne, obu stronom, a faceci mają na tym punkcie fioła. Ja chyba bym nie zniosła gdyby mi kiedyś mąż zarzucił, że obrączka, którą nosi to kajdany, a takie teksty słyszałam od niektórych swoich kolegów. :baffled: Z drugiej strony to też kwestia ustaleń, mam koleżankę, która ma układ ze swoim mężem, że jedno bez drugiego nigdzie nie może wyjść... Załamka jak dla mnie... sama bym tak nie chciała. :no:
 
Do góry