nimfi z tymi zdjęciami przesadzili. Nacinania krocza nawet nie widać, co więcej nie czuć. Mi mąż pogratulował tuż po porodzie, że udało mi się bez nacięcia, i wtedy położna wyprowadziła go zbłędu. Powiedziała że ochorniła moje krocze by jeszcze kiedykolwiek nadało się do czego innego niż rodzenie dzieci- no i dobrze, jak trzeba to trzeba. Ja sie potem odpowiednio dba i higienę ( ja po każdym sikaniu podmywałam się szarym mydłem i dużo wietrzyłam i jeszcze suszyłam suszarką) to teraz jest w miarę ok, boli tylko w środku, bo tam popękałam ciut bardziej. Nimfi wykupienie miejsca dla osoby towarzyszącej to jest świetny pomysł- zadrosczę, bo ta pierwsza noc po, bywa trudna...
A z mleczkiem to trochę się boję, bo zrobiły mi się takie grudki na piersiach, twarde i boję się, że jak odpowiednio często nie przystawię małej to grozi mi zastój. A odciągać nie ma sensu, bo nigdy ta nadprodukacja się nie skończy.