reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

>>>>>Pogadajmy sobie -o wszytkim i o niczym<<<<<

Aga, będzie dobrze, to ogromna zmiana i musisz dać sobie czas na zadomowienie się. Moja przyjaciółka w zeszłym roku wyprowadziła się do Dubaju z dwoma córeczkami, bo jej mąż tam został przeniesiony, też potrzebowała czasu na język, różnice kulturowe itd. Myślę że polska szkoła to dobry pomysł, dla Jurka zwłaszcza, a angielskego i tak się nauczy na podwórku.
 
reklama
megusek no sypnęło się, nie ma już o czym mówić. Sypnęło się właśnie dlatego że stwierdziłam że chcę być jeszcze szczęśliwa, a w pojedynkę znacznie lepiej sobie poradzę niż jako czyjaś pielęgniarka, niania, sprzątaczka i kucharka ubezwłasnowolniona we wszystkim we własnym domu. Zamiast starać się bardziej i kolejny rok walczyć o coś czego i tak nie da się wywalczyć, podjęłam decyzję o kapitulacji i rozwodzie i hormony szczęścia i ulgi mnie zalały. Odzyskałam kontrolę nad życiem.
 
aga wszystko się poukłada, początki zawsze są najgorsze, najważniejsze, że jesteście tam razem, z resztą sobie poradzicie.

antar witaj :) A co się dzieje z Zosią?? bo ja chyba nie w temacie. Szkoda małżeństwa:-( ale jeśli podjęłaś taką decyzję i jesteś z tym szczęśliwa, to ja cieszę się razem z Tobą. Czasami naprawdę nie ma szans na posklejanie niektórych elementów i dla dobreago własnego lepiej się rozejść,

nimfii ​jak się czujesz??
 
hej Dziewczyny :) ależ się nam forum rozhulało na nowo :rofl2:

nimfi przykro mi z powodu ciąży :(

megusek super córa :*

antar życzę Ci żebyś znalazła swoje szczęście :)

aga będzie lepiej.. a jedzenie w usa faktycznie paskudne jest. Ja nauczyłam się piec bułki jak tam byłam, bo nie mogłam znieść tych gniotów :/ a w miarę czasu pewnie znajdziesz jakieś polskie źródło chleba w okolicy ;)

jezyk fajnie że powróciłaś :)

A u nas stara bieda. Chłopcy mi chorują na zmianę non stop co mnie doprowadza do szału, ale poza tym rozrabiają na całego. Bartuś jest bardziej zrównoważony a Szymon za to charakterny okrutnie, szkoli mnie na każdym kroku ;-). Ale od września do przedszkola idzie z Bartem więc mam nadzieję że trochę się utemperuje. Ja nie pracuję zawodowo, ale poszłam na kolejne studia i od wrześnie mam zamiar szukać pracy.
 
witaj hooba
Nie ma to jak dwóch chłopców w domu, wiem o czym mówisz, poczekaj jeszcze troszkę to będzie weselej :)
A jakie studia zaczęłaś?
 
antar na razie nasze plany sa pod duzym znakiem zapytania. nie wiemy na razie czy zostaniemy w PL czy przeprowadzimy sie do UK. Ja chcialam kolejne dzieci mieć, ale coraz częściej myślę że to bez sensu, bo sie z mężem dogadac ie moge, wiec zobaczymy.

aga
poczatki najtrudniejsze a potem bedzie z gorki :) na pewno nie jest łatwo sie odnaleść, licze na to ze poznasz fajnych Polskich znajomych :)
 
megusek no sypnęło się, nie ma już o czym mówić. Sypnęło się właśnie dlatego że stwierdziłam że chcę być jeszcze szczęśliwa, a w pojedynkę znacznie lepiej sobie poradzę niż jako czyjaś pielęgniarka, niania, sprzątaczka i kucharka ubezwłasnowolniona we wszystkim we własnym domu. Zamiast starać się bardziej i kolejny rok walczyć o coś czego i tak nie da się wywalczyć, podjęłam decyzję o kapitulacji i rozwodzie i hormony szczęścia i ulgi mnie zalały. Odzyskałam kontrolę nad życiem.


O mamo! Jak ty to ładnie ujełaś :szok:
A mnie wlasnie o to chodzi w temacie "nie dogadywania sie z męzem", bo odkąd on jest w UK to ja tutaj w Polsce lepiej sobie ze wszystkim radze. Niestety przychodzi do mnie smutna rzeczywistość, ze on zawsze za mało mnie wspierał, a zwłaszcza teraz przy okolicznosci poronienia. Tez sie czuje wyłacznie jak jego niańka, sprzataczka, kuchrka. Czasem wydaje sie ze kolejne dziecko zbliza do siebie, ale tylko na chwile... Już sama nie wiem czy chce od niego cokolwiek.... Sama nie wiem czy jest sens planowac kolejne dzieci, ktore za kilka lat moga być razem ze mną nieszcześliwe.

Dziewczyny na chwile obecną czuje się bardziej szczesliwa tu, bez męża - i czuje się przez to jak totalna wariatka :(

jezyk
a wiesz co psychicznie wracam do rownowagi - tu w PL mam przyajciół na których moge liczyć. Wlasnie odnawiam kontakty ze znajomymi, staram się wypełniac sobie jakos każdy dzień. Fizycznie - wkurza mnie jeszcze brak @ po zabiegu :( wiem ze juz na dniach powinien sie pojawic to juz 7 tydzien po poronieniu.
 
nimfi nie wiem ile czasu jesteś osobno z mężem. Ja na początku jak ty - odpoczywałam, uważałam, że bez męża jest mi łatwiej, bo mam jedno dziecko w domu a nie dwójkę. Byliśmy osobno przez 6 miesięcy. Po około 3-4 miesiącach okazało się, że już się nie mogę doczekać jak w marcu będziemy razem. Okazało się, że mój mąż wbrew pozorom i mojemu myśleniu bardzo dużo mi pomagał, tylko ja tego nie widziałam i ciągle gderałam. Dziś się bardzo cieszę, że już jesteśmy razem, że znów mogę pogderać, pomarudzić, że Radek wykąpie Juranda, że położy go spać, zrobi mi herbatkę :).
 
reklama
aga dobrze piszesz, u mnie jest dokładnie tak samo. Na co dzień narzekam, gderam, marudzę, wydaje mi się, że czasami mąż kompletnie do mnie nie pasuje, ale jak tylko wyjedzie na kilka dni, albo tak jak teraz jest ciągle zajęty remontowaniem domu, to dopiero dostrzegam jak bardzo mi pomaga. Ja też gotuję, sprzątam itp i nie czuję się jak "niewolnica", no raczej ja nie pójdę tynkować ścian i murować, więc jakiś podział obowiązków musi być, nie możemy tylko leżeć i pachnieć ;-)

nimfii, daj sobie czas, zobaczysz, że zatęsknisz. A co wspierania po poronieniu. Każdy z nas jest inny, każdy na swój sposób przechodzi "żałobę". Jedni chcą rozmawiać, płakać, przytulać się, a inni zamykają się w sobie i wydaje nam się, że ich to nie ruszyło, że nie obchodzi ich to, a oni po prostu cierpią na swój sposób. I jednych i drugich trzeba zrozumieć i szanować. :)
 
Do góry