Patii26
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 28 Grudzień 2020
- Postów
- 5 112
Też mam takie zdj 4D z każdej wizyty i to jest piękna pamiątkaTo ja mam z pierwszego prenatalnego kosmitę i z drugiego w sumie teżZobacz załącznik 1710841Zobacz załącznik 1710842


Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Też mam takie zdj 4D z każdej wizyty i to jest piękna pamiątkaTo ja mam z pierwszego prenatalnego kosmitę i z drugiego w sumie teżZobacz załącznik 1710841Zobacz załącznik 1710842
Ciekawe po ilu latach niszcząMoje też leżąnikt nie zadzwonił pytać czy odbiorę czy może wysłać.
A właśnie dziewczyny, w ciąży chodzicie na wizyty USG z partnerem czy same ?Ja męża pytałam czy gin na pewno mówiła że dziecko ma nos? „Tak, ma nos, widziałem jej nos”![]()
W pierwszej bez, w drugiej zA właśnie dziewczyny, w ciąży chodzicie na wizyty USG z partnerem czy same ?
Ogólnie 4d to super sprawa, jak się widzi co dzidzius robi w czasie rzeczywistymTeż mam takie zdj 4D z każdej wizyty i to jest piękna pamiątka![]()
SamaA właśnie dziewczyny, w ciąży chodzicie na wizyty USG z partnerem czy same ?
Na pierwsze i drugie prenatalne poszlismy razem, cala reszta wizyt- samaA właśnie dziewczyny, w ciąży chodzicie na wizyty USG z partnerem czy same ?
U mnie podobne myślenie… całe szczęście, że akurat wczoraj mąż ze mną pojechał.Na pierwsze i drugie prenatalne poszlismy razem, cala reszta wizyt- sama
Ale w sumie to glownie po to zeby, jesli cos bedzie istotnego, to zeby on to ogarnal bo ja bardzo bałam sie złych wieści
No ja pierwsze wizyty ogarnęłam sama, bałam się że znów nie będzie w macicy albo znow Biochem ale wracałam w końcu z dobrymi wieściamiU mnie podobne myślenie… całe szczęście, że akurat wczoraj mąż ze mną pojechał.Ale w styczniu jeździł ze mną cały czas.
Jedynie do szpitala gdzie miał być wtedy zabieg, którego koniec końców nie było pojechałam sama, oczywiście samochodem, bo stwierdziłam, że choćby skały srały to ja na obiad do domu wychodzę.Nawet blondynka piżamy nie zabrałam (śmiech przez łzy).
![]()