reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

pomocy!!!pierwsza cesarka,czy druga tez?

No i dlatego nie pomożemy magdalenakowalska, bo to bardzo indywidualna sprawa :)

A czy kobieta jest stworzona do rodzenia sn? Otóż z tego co mi wiadomo to jednak nie jest. A wiecie dlaczego? Bo cały układ rodny mamy stworzony tak, jakbyśmy nadal chodziły na 4 łapach, a nie na 2 nogach, natura nie nadążyła za ewolucją w tych sprawach. Jak popatrzycie sobie na różne zwierzątka, to tylko rodzaj ludzki tak cierpi przy porodzie sn - właśnie z uwagi na to małe niedopasowanie, i tylko homo sapiens ma takie powikłania poporodowe. Szkoda, że w szkołach rodzenia o tym nie mówią, podobnie jak skupiają się wyłącznie na powikłaniach po cc, nie wspominając o powikłaniach po sn. Bo ja np. chciałabym wiedzieć, że po urodzeniu sn dużego dziecka prawdopodobieństwo wypadania macicy w okresie menopauzy jest bardzo duże, albo chciałabym znać prawdziwe statystyki dotyczące niedotlenienia dziecka przy porodzie sn i jego skutków, kontra dyrdymały o alergiach dzieci po cc (o tym akurat było dużo). Ale o tych także mniej przyjemnych konsekwencjach porodu sn nikt nie mówił - jakbym miała moją dzisiejszą wiedzę, nigdy, przenigdy nie zgodziłabym się na poród sn tak dużego dziecka jak moje.

A co do złego samopoczucia psychicznego po cc? Wiem, że niektóre kobiety mają problem z własną wartością, kobiecością po cc, ale to znów indywidualna sprawa, czy źródła wartości i kobiecości doszukuje się w przepchnięciu dziecka przez pochwę i możliwości przejścia przez tą całą fizjologię (może i dla niektórych tak właśnie jest, mają do tego prawo). Jak to śpiewają w Dino Pociągu - każdy z nas jest inny, nie ma takich samych :)))

 
reklama
Jeśli kobiety nie byłyby stworzone do porodu SN to już by świat nie istniał. Tak na logikę...Powikłania są i będą zawsze zarówno po SN jak i CC. Jednak przy naturalnym i prawidłowym przebiegu porodu SN szybko wraca się do zdrowia i formy. CC jest wyjściem awaryjnym i na pewno jak trzeba to trzeba. Piszesz o alergiach, a nie wspominasz, że CC stwarza ogromne ryzyko przy kolejnych ciążach. Ja bym właśnie tego najbardziej się bała. Że stracę drugie dziecko bo rozcięta macica nie wytrzyma...Mam wrażania, ze Twoje nastawiania do SN wynika z tego, że Tobie się nie udało...A zwierzęta też cierpią podczas porodu tylko nie umieją o tym mówić :)
A co do pytania w temacie...Każda kobieta ma prawo zdecydowac się na cesarkję i takie mamy czasy, że nie trudno to sobie załatwić. Jak pierwsza była cesarka to drugą można sobie "zażyczyć" Czy warto to już inna kwestia.
 
ifena, ja nie jestem zwolenniczką poddawania się naturze w każdej odsłonie, więc zarzucę pogłębianie wątku dotyczącego tego, dlaczego kobieta nie jest stworzona do rodzenia dzieci sn:)

Nigdy nie przyszłoby mi do głowy traktować porodu w kategoriach "udało mi się" lub "nie udało", bo o ile decydujemy się na sn, mamy mały wpływ na to, jak się potoczy, tu rządzi fizjologia i tyle.

Co do zwierząt, to nie cierpią tak jak ludzie. Zresztą podczas porodu nie mówi się o bólu, uwierz mi, niedługo sama zobaczysz. A takiego wycia jakie słychać na porodówkach nie usłyszysz w świecie zwierząt. Dlatego niesłusznie określa się je jako "zwierzęce".

Ja nie deprecjonuję porodu sn, zresztą tak jak pisałam, byłam na taki poród zdecydowana i był do końca całkiem fajny, choć patrząc na to z boku nie jest to zbyt estetyczne doznanie :). Natomiast trzeba pamiętać też o tym, że taki poród nie jest także bezpieczny w 100% dla matki i dziecka a tego się głośno nie mówi. Dodatkowo, niestety, zwłaszcza przed pierwszym porodem, wszystkie znane mi kobitki, ze mną włącznie , starały się tej wiedzy uniknąć. I stąd te idylliczne wizje rozwarcia postępującego w obecności rozanielonego ojca dziecka a potem chwila parcia i już tata strzela fotki.

A co do ryzyka pęknięcia macicy po cc, to zdarza raczej podczas kolejnego porodu sn a nie podczas samej ciąży i do tego znacznie rzadziej niż dziecięce porażenie mózgowe spowodowane niedotlenieniem podczas sn. Tego też nam nikt podczas szkoły rodzenia nie powiedział. Albo czym jest dla mózgu dziecka vacuum i po ilu latach mogą ujawnić się jego skutki. Itd itp.

Piszę to wszystko tylko dlatego, że nadal jestem zła na cały "system kształcenia" kobiet w ciąży, który nie daje pełnego obrazu ryzyk porodu sn. I jeszcze raz to napiszę - mając dzisiejszą wiedzę nigdy nie zgodziłabym się na poród sn dziecka ważącego 4,5 kg, a rok temu zaufałam wiedzy, która była jak się okazało szczątkowa.

I w sumie tylko o to chodzi, żeby uczciwie mówić o ryzykach jednego i drugiego porodu i dać kobiecie możliwość podjęcia decyzji. Tymczasem mam wrażenie, że wokół króluje idylliczna wizja rodzenia najsłynniejszej eko-matki :), ku uciesze NFZ-tu i szpitali, dla których cesarki są nierentowne.

 
miałam cc z powodu ułożenia pośladkowego, przy tej ciąży już na samym początku lekarz zapowiedział że będę mieć cc jeśli sobie tego życzę. U nas w mieście kobieta po cc ma prawo wyboru jak chce rodzić, m.in przez wzgląd na możliwość pęknięcia macicy w miejscu szwu podczas sn. Ja za taką możliwość bardzo dziękuję, bo nie wyobrażam sobie rodzić inaczej. Nie czuję się też gorszą matką, niepełno wartościową od tych które rodziły sn :-) Cieszę się że mam całą pochwę, nie popękałam, nie mam tam szwów i problemów z tym związanych. Moja mama po 30 latach ma bóle na zmianę pogody w miejscu szwów, ciotka od dawna nie trzyma moczu, a drugiej po 3 porodzie wypadała macica. Każdy poród niesie za sobą różne konsekwencje, ale cesarka przynajmniej dla dziecka jest bezpieczniejsza.
 
ja na twoim miejscu też bym się cieszyła, że możesz urodzić SN miałam także cc i nie chciałabym kolejnego dziecka tak urodzić, ale niestety u mnie jest tak,że nie ma innej opcji i będę musiała mieć przy kolejnej ciąży także, ponieważ miałam trzy poronienia i 4 łyżeczkowania więc lekarz stwierdził,że lepiej nie ryzykować , bo mogę mieć osłabioną macicę która mogła by nawet w czasie SN pęknąć pod wpływem wysiłku, poza tym mam jeszcze skoliozę także mogę mieć krzywą budowę szyjki macicy no i duże dziecko miałam, moje marzenia o porodzie SN poszły w zapomnienie. Cesarka to poważna operacja jak piszą dziewczyny i mają racje.
 
Hmmm.. Czy zwierzeta nie cierpia przy porodzie? Cierpia i to bardzo. Wychowalam sie wsrod zwierzat - zawsze w domu bylo ich duzo, wlacznie z tzw. "gospodarskimi" - widzialam porody koni, krow, kotow, psow... One cierpia. Ze nie krzycza przy tym, nie klna na swoich partnerow? Ano, tego akurat nie robia. Zwroc uwage, ze w naturze, rodzaca samica jest w zasadzie bezbronna - zachowanie ciszy zwieksza szanse przezycia jej i potomstwa. Owszem, slyszalam wycie na porodowkach zarowno w PL jak i w UK. I przyznam (mozecie mi nagadac za to), ze kobiety ktore tak sie zachowuja po prostu sa slabe. Jesli krzycza zamiast wypierac, sa dodatkowo glupie. Odstawianie kabaretu podczas porodu jest zupelnie bez sensu, tylko pogarsza sytuacje. I nie zebym miala jakis wyjechany prog bolu - u dentysty nie siade na fotel poki nie zobacze przygotowanego znieczulenia. :-D Komplikacje u czterolapych tez sie zdarzaja - moj avatar to kociak ktory nie urodzilby sie gdyby nie pomoc weta, z 5 kociat w miocie 2 sie udusily podczas porodu, 2 "wyjalk" weterynarz ratujac im i kotce zycie, wiec to nie jest tak rozowo. Mozemy pewnie dlugo i zawile dyskutowac o wyzszosci sernika z brzoskwiniami nad sroda... Ja bede obstawac przy cc jako "wyjsciu awaryjnym", bo wciaz uwazam ze jesli mozna tak urodzic to jest to opcja mniej inwazyjna i po prostu naturalna. Co do zwiazku alergii z cc... Baardzo interesujace. Bardzo. Ciekawa jestem natury tej zaleznosci bo jakos nie umiem na razie tych dwoch spraw polaczyc. Zgadzam sie natomiast z twierdzeniem, ze przedstawianie sn jako calkowicie bezpiecznego to przegiecie. Kazdy porod moze sie skonczyc zupelnie niespodziewanymi komplikacjami. Kazdy. Ale tez kazdy zabieg. Z glupiego wyciecia migdalkow mozna wrocic do domu w formie "rosliny".
 
Poró SN niesie tyle samo niebezpieczeństw co CC. Rodząc 4 dzieci w tym dwoje SN a dwoje CC nie jestem w stanie odpowiedzieć co jest lepsze. Przy czym trzeci synek urodził się w 6 miesiącu i zmarł.
Pielęgniarka w szpitalu powiedziała mi, że CC to najbardziej niezbepiczeny zabieg operacyjny wykonywany na ginekologii i kobiety nie zdają sobie z tego sprawy prosząc o CC na żądanie. Tylko w sytuacjach zagrażających życiu i zdrowiu matki i dziecka powinno się je wykonywać. Osobiście miałam na sali operacyjnej zapaść i to przy obydówch cesarkach, serce nie wytrzymywało obciążeń znieczulenia, stresu i bólu. Bo CC boli wbrew obiegowym opiniom.
Chciałam rodzić teraz SN, ale wiek i pierwsze CC od razu mnie wyeliminowało. I nie czuję się gorszą matką z powodu zabiegu...
 
Ja jestem po cc z powodu ciąży bliźniaczej i następną ciążę(jesli za pare lat będzie) też wolała bym tak rozwiązać(mam w głowie jakiś paniczny strach przed porodem sn...)tylko u nas nikt nie pyta czy jak miałaś pierwszą cc to czy nastepną też chcesz...a w niektórych szpitalach wiem że to kobieta decyduje...niestety niby jeden NFZ a takie rozbieżności w szpitalach...
Tak samo jak i ze znieczuleniem podczas sn,w niektórych szpitalach dają na prośbę rodzącej a w drugim nie ma takiej opcji...
 
Ja rodzilam bliznieta sn - wlasnie wtedy mialam Brachta przy porodzie. Brrr... Niestety, 20 lat temu nie robilo sie USG bez wskazan, a u mnie tetna dzieci idealnie sie nalozyly i ginka nie zorientowala sie ze mamy dwupak. Corka urodzila sie blyskawicznie, synek byl w poprzek.
Nie wiedzialam ze cc boli. Chyba po fakcie, bo w trakcie zalatwia sprawe znieczulenie?
 
reklama
Kłaczek CC boli w trakcie. Oczywiście nie czuc jak tną powłoki brzuszne i macicę, czuć tylko łaskotanie skalpela na skórze. Ból zaczyna się w chwili wyciągania dziecka, nie mam pojęcia co oni robią ci lekarze ale ja miałam wrażenie że przelatuje mi stado wielbłądów z trzęsącymi się garbami. Uczucie okropne i bolesne, chwilami ma się wrażenie że rozsuwają żebra żeby było więcej miejsca, jednak co się dzieje diabli wiedzą bo nic nie widać. Lekarze sami ostrzegają: teraz będzie bolało... Potem upychają w kolejności wnętrzności i wszystko w środku aż lata bo masz 4 ręce w sobie które zachowując jakieś normy równają jelitka :))) Szycie na konieć też nie boli.
 
Do góry