reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poród w Narutowicza

Hej :) minęły już ponad 2 miesiące od mojego porodu i wreszcie mam chwilę, żeby się podzielić moją opinią.
Jestem bardzo zadowolona z pobytu a byłam tam 8 dni (mała miała żółtaczkę). Obłożenie było duże, łóżka podostawiane ale i tak nieźle bo w każdym pokoju jest łazienka więc nie ma problemu z prysznicem czy innymi potrzebami :D
Sala przed i pooperacyjna super wyposażone, leki znieczulające wg potrzeb (oczywiście racjonalnie podawane przez lekarzy) nawet w kolejnych dobach a nie tylko zaraz po porodzie.
Maluchy cały czas są z nami (dzień i noc) - ja po cesarce dostałam Małą jeszcze na sali do oglądnięcia i przytulenia (ze wzgl na moje kłopoty z oddechem została zaraz zabrana) i dostałam ją po 4 godzinach jak już doszłam do siebie (na noc została zabrana bo nie mogłam wstawać ale zaraz rano miałam ją z powrotem). Potem można zawieźć dzieciaka do sali noworodków i zostawić na chwilę (np na czas kąpieli lub snu (1-2 godz)).
Kładą nacisk na karmienie piersią ale jak któraś nie chce to może karmić butelką - mleko jest na oddziale tylko trzeba powiedzieć. Personel był zabiegany to fakt ale pomocny jak się zapytało, poprosiło (czasem kilka razy ale ...).
jeżeli macie jakieś pytanka to służę pomocą :)
 
Ostatnia edycja:
reklama
Antila , miałam przyjemność urodzić w Narutowiczu 2 tygodnie temu. Co do samego porodu u mnie zdecydowano bardzo szybko o CC więc na temat porodu SN się nie wypowiem. Cały oddział wyremontowany zresztą już wszędzie o tym piszą co do personelu ja trafiłam na super który zajął się mną profesjonalnie . Jeśli chodzi o oddział poporodowy też nie mam ale, choć strasznie cisną w kierunku karmienia piersią i czasami jest to frustrujące . Maluszki są cały czas z Nami, ja po cc dostałam małego po 1h do poprzytulania i próby dostawienie kiedy byłam na sali pooperacyjnej natomiast po 12h mały już był przy mnie non stop natomiast współlokatorki po 2h dostały już maluszki na stałe. Jeśli masz jakieś pytania pisz na priv.
 
Moje kochane przyszłe mamy! :-) Bardzo bałam się porodu :szok: i przesiedziałam na wszystkich mozliwych forach :nerd:(szczegolnie nocami bo przez 2 ostatnie miesiące przed narodzeniem syn mi nie dawał spać ;-) ) szukając odpowiedzi co, jak, kiedy, gdzie i jakiegoś wsparcia internetowego. Dlatego postanowiłam napisać sama.

Rodzilam 12 tygodni temu w Narutowiczu. Poród pierwszy, rodzinny odbył się "silami natury". Trwał 15 h, z czego ok 12h I faza; 1,5 - druga (parcie), a reszta to "sprzątanie": czycie, mycie, takie tam.. Miałam wymodloną położną - niestety nawet jej imienia nie znam. Gdyby nie ona.. wody zaczęły odchodzić o 20:50. Do szpitala przyjechaliśmy o 00:50, o 1:30 byliśmy już w zaciszu sali porodowej - dla mnie standard - rewelacja: piłka (bez niej nie wyobrażam I fazy), worek sako - skorzystałam z niego raz, głównie przesypial w nim mąż ;-), mata, drabinki, podobne bardziej do barierek, łazienka z kibelkiem wanną, zegarek ;-). Lewatywa była, ale polecam. do godzin 5:30 co godzine położna ( w międzyczasie zmieniła się zmiana) badała rozwarcie co godzine: nieprzyjemne, ale bez przesady - to bardzo zależy od połoznej. 5:30- ok. 9:00 brak personelu, jedynie jakiś studencik z wywiadem. Ja tam nie narzekalam, że nikogo nie było. wystarczał mi mąż, wiedzialam, co mam robić, wiedzialam rownież, ze jeśli cokolwiek mnie zaniepokoi wyślę go po pomoc. Nie przeszkadzalo mi, ze nikt nie grzebie w moim kroczu. Od 9 tej zaczął się prawdziwy kosmos jesli chodzi o moja percepcję bólu. ok 9 byłam badana przez połóżna i lekarza. Ok 10 zaczęła się II faza - piszę ok. bo przy końcówce I fazy odlatywałam i nie widziałam zegarka, ba.. męża nie widziałam. Od momentu jak zaczęłam przeć była przy mnie Położna - uważam ją za prawdziwego Anioła. Wyginala się jak wąż przy mnie. Niestety, nabawilam się grzybicy 2 tygodnie przed porodem i mialam za sobą równe 2 tygodnie nieprzespanych nocy.. Do parcia jest potrzeba siła, a ja czułam się wykończona. Ona zaś niczego nie przyspieszała, pozwoliła mi przeć na stojąco, później na kucaka. Ale w pewnym momencia, ja czułam, że normalnie legnę z braku sił, więc wylądowałam na fotelu - chcialam leżeć - nikt mnie do tej pozycji nie zmuszał!!!!!!! W pewnym momencie zapytano mnie czy zgadzam się na podanie oksytocyny - bardzo zależalo mi jeszcze przed porodem, żeby wszystko było naturalnie, bez żadnej ingerencji medycznej (bez przyspieszaczy i znieczulaczy), więc chwilę się zastanawiałam. ale tym, że mnie zapytano o zgodę była mocno zdziwiona.. zazwyczaj kuja i tną nim sie opamiętasz.. dlatego wielki szacun dla położnej.. wiedziałam również, że nie mam sił, więc się zgodziłam.. Ona tylko chciala odejśc po zniczulenie, jak przyszedl kolejny skurcz, dostałam jakiejś nadludzkiej siły i udało się. Po 2 kolejnych Szymonek wylądował na moich piersiach. Boże!!! Najcudowniejszy moment w moim życiu. Syn - 3600 bez nacinania krocza, pierworodka (jak to określali lekarze, którzy pojawiały sie na horyzoncie podczas mojego porodu).. Super wsparcie psychiczne i fizyczne poloznej i męża. Popękała mi skóra (przez tę cholerną grzybicę mialam bardzo wyjałowione tkanki) podczas porodu i pękł hemoroid (katastrofa), dlatego tylko było szycie. Ale drogie Panie! w 5 dniu po porodzie NIE PAMIETAŁAM bolu porodowego. Bolało mnie krocze, a raczej tyłek (no bo ten hemoroid), ale PSYCHICZNIE .. nie przeżylam żadnej traumy, nie mialam depresji.. Podczas porodu owszem.. wiele zależy od NATURY (ułożenie, kondycja decka i mamy), nastawienia, obecności osoby, na którą mozesz polegać (mąż), ale i ogromną rolę odgrywa POŁOŻNA. moja była rewelacyjna!!!!!! Jeśli chodzi o opiekę poporodową - FATALNA, pielęgniarki rzeczywiście pomyliły swoje powołanie. Byłam na oddziale 2 doby i caly czas modliłam sie o to, zeby synek nie dostał żółtaczki. Zero pomocy, wsparcia, ludzkiego uśmiechu i ciepla - ktory nic nie kosztuje.. nie jest opłacany przez chory NFZ.. Porażka.. co z tego, że plazma nad głową, jak człowiek opiekujący sie tobą nie ma serca.. czy polecam? poród - 3 razy TAK, opieka poporodowa pozostawia dużo do życzenia.

Ból porodowy - hm.. tak , boli i to bardzo, ale jest on jakoś tak inaczej przeżywany, wewnętrznie wiedziałam, że jest po to, by przyszedł na świat mój Synek. Nie umiem wyrazić słowami pełni szcześcia, która towarzyszyła mi w momencie naszego pierwszego spotkania i trwa do dziś, o bólu porodowym nie zostało ani śladu w pamięci. O wiele gorzej wspominam artroskopię, usuwanie migdałków, wycięcie tarczycy, bóle zęba i kamicę nerkową...
 
Dumnamamoszymonka - dziękuję za wyczerpujący opis porodu ;)

Z tego co piszesz położne nie mają nic przeciwko porodom w dowolnej pozycji - oby wszystkie. A czy namawiają do tego? Pomagają?
Jak wygląda sprawa pierwszego kontaktu? Dziecko może zostać na brzuchu przez 1-2 godziny i dopiero potem jest mierzone, ważone, myte? Lekarz bada dziecko na Twoim brzuchu?

A wie ktoś może, jak wygląda sprawa porodu w wodzie? Co decyduje (oprócz wyników badań)? I czy rodzi się do wody, czy na parte trzeba wyjść?

Będę wdzięczna za wszelkie najnowsze wrażenia - szczególnie z porodów SN :-)
 
Megami za góra dwa tygodnie będę tam znowu rodzić, więc opowiem:-)
Trzy lata temu lekarz badał na stanowisku dla noworodka tam też dziecko było ważone i mierzone.
 
czesc :)

jestem nowa i bardzo mnie interesuja wszelkie wiadomosci na temat porodu w Narutowiczu ... zaczynam sie juz rozgladac i jesli ktoras z niedawno rodzacych forumowiczek bylaby sklonna opowiedziec bylabym niezmiernie wdzieczna

Antilko bardzo by mi zalezalo na Twojej opini

Megami a kiedy Twoje rozwiazanie :>??
 
Ostatnia edycja:
reklama
Ja już miałam tydzień temu rodzić, ale nadal czekam;-):-)Na pewno zdam relację tylko nie wiem kiedy:-D
 
Do góry