Dziewczyny, chyba nie od dziś wiadomo, że faceci poprostu tak mają. Nie zaczną sami poważnej rozmowy, chyba że faktycznie świat się wali i mamy w perspektywie apokalipsę. Nie będą szczegółowo odpowiadać na nasze pytania, tłumaczyć się ani przysięgać, że nigdy więcej albo też od dzisiaj zawsze... ale czasem trafia do nich to, co mówimy, nawet jeśli tylko odburkną coś na odczepnego albo wydaje nam się, że gadamy do ściany. Jeśli mówisz facetowi, że coś robi nie tak, to raczej nie będzie się kajał i prosił o przebaczenie, ale czasem spróbuje to zmienić. Nie jest przecież tak tragicznie. Oczywiście, w niektórych sprawach są niereformowalni, ale czy my też nie mamy wad?
Nie chcę przez to powiedzieć, że się ich czepiacie i wymagacie niewiadomo czego - pewnie, że każda kobieta chciałaby, żeby jej mąż rozmawiał z nią o wszystkim, a przede wszystkim słuchał, co ona do niego mówi. A oni słuchają, ale jednym uchem. Czasem coś wpada im też w drugie, ale z rzadka. Tacy już są, nie tylko Twój Minozko, to poprostu chyba taki gatunek. Inny niż my. No a żeby usłyszeć od faceta "musimy poważnie porozmawiać"... rzadka sprawa ;D.
pozdrawiam
nikita