LonelyFarmer
Aktywna w BB
- Dołączył(a)
- 16 Czerwiec 2021
- Postów
- 76
Witam Mam kłopot z synem 2.7 lat. Właściwie nie ja tylko Panie w żłobku. Zacznę od początku. Syn uczęszcza od sierpnia zeszłego roku. Okres adaptacji i pierwsze pół roku zawsze płakał po pójściu do żłobka... Wiadomo im dłużej chodził tym było lepiej. Często też od września chorował, więc uczęszczał w kratkę. Raz był dwa tygodnie, w drugim miesiącu tylko 9 dni. Od połowy stycznia nie płacze w ogóle.... Do połowy lutego było dobrze wręcz idealnie bawił się tam był grzeczny. W lutym kupiłam mu nowe buty(ma problem z zakładaniem w sklepie być może trauma od momentu jak gościu zalozyl mu na sile) okazały się za duże więc kupiłam mniejsze i zaniosłam na drugi dzień... Nie chciał mi ich założyć.... I wtedy Panie opiekunki zaczęły opowiadać jaki to on od ostatniej choroby (od 8do 10 lutego byliśmy w domu) nie jest straszny.... Jej słowa są takie że aż bolą... Powiedziała, że mają z nim straszny problem, zabiera zabawki dzieciom jak każą oddać rzuca się na podłogę krzyczy płacze ciężko go uspokoić... I tak się dzieje od powrotu z choroby. Dodam że nic szczególnego nie miało wtedy miejsca. Dała mi tak jakby do zrozumienia że za bardzo mu ulegam.... I od tamtej pory zaraz będzie tydzień słucham, że z dnia dzień jest coraz gorzej. Dzisiaj opiekunka powiedziała, że nie chciał się ubrać żeby wyjść na dwór dodatkowo biega, nie słucha zakazów poleceń, popycha dzieci, zabiera zabawki, rzuca się na podłogę
I oczywiście ona by się zastanowiła nad psychologiem bo dziecko może nie radzi sobie w grupie może hałas i cała reszta mu przeszkadza... Ja nie wiem co myśleć. Do tej pory uczęszczał i nie przeszkadzało mu nic. Syn w domu jest grzeczny, słucha co się do niego mówi. Nie awanturuje się, co prawda czasem psoci no ale to tylko dziecko. Zdarzy mu się te że pobiegnie z pokoju do pokoju. Nie wymusza. Wręcz ewentualnie prosi. Dziwi mnie to że po takim czasie dziecko tak się zmieniło zwłaszcza w żłobku... Nie wiem co mam myśleć:/ jestem tym wszystkim przerażona bo nie wierzę że z dnia na dzień będzie lepiej. Czy możliwe jest to żeby naprawdę syn był tam taki okropny. Słysząc słowa z "nim mamy problem" My mamy 10 dzieci i Pani syna" mnie się aż przykro robi... Czy któraś mama miała taki problem z dzieckiem? A może podobny ? Jak to rozwiązać? Zabrać go z stamtąd? Czekać?