reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Problemy w sypialni

Dla mnie oczywiste jest to że ma inną i miał ją przed ślubem.

Gdybym wszystkich mężczyzn mierzyła jedną miarą to owszem mogłabym się z Tobą zgodzić. Jednak nie mogę z kilku względów, których nie będę przytaczać bo sama, też nie rozwinęłaś swojej wypowiedzi. Cóż i nie za wiele mi szczerze powiedziawszy Twoja wypowiedź pomogła.

ja Ci też niewiele pomogę, ale zaimponowałaś mi swoją ripostą
a jedyne co mogę doradzić to szczera rozmowa a potem ewentualnie wizyta u specjalisty (psycholog lub seksuolog)
 
reklama
Albo boi sie,że znów nie sprosta "zadaniu".Mężczyźni są bardzo czuli na tym punkcie i każde,nawet drobne niepowodzenie w tych sprawach bardzo przeżywają.Myślę,że powinnaś troche "wyluzować",nie stwarzać takiej presji.A tak w ogóle,to seksuolog to dobry pomysł,o ile oczywiscie on jest gotów szukac tam pomocy.
 
Cóż starałam się jak najbardziej i jak najprościej przedstawić swój problem. Widzę jednak, że muszę troszkę rozwinąć swoją wypowiedź, żeby rozwiać nie które domysły.

Może zacznę od tego, dlaczego uważam że mąż mnie nie zdradzał i nie zdradza. Przez bite pół roku mieszkaliśmy sami w górach, odizolowani od przyjaciół i rodziny (na początku myślałam, że hamuje się dlatego, że mieszkaliśmy u moich rodziców). Mieszkaliśmy razem i razem pracowaliśmy, spędzaliśmy ze sobą cały ten czas i nie miał możliwości do zdrady, ale nic się też nie zmieniło w sprawie seksu, był ale bardzo rzadko i znów z mojej inicjatywy. Jak wcześniej, jeszcze jak mieszkaliśmy u rodziców to wybraliśmy się na weekend w góry i też nic, totalnie.
Co do pornografii i masturbacji. Jeszcze na początku naszego związku mieliśmy szczerą rozmowę na temat seksu. Seks nigdy nie był tematem tabu dla mnie i tego też oczekiwałam od mojego partnera. Spytałam nawet wprost czy kiedyś się onanizował, zaprzeczył. Myślałam, że żartuję, ale przekonał mnie, że NIGDY tego nie robił. Tak samo nie jest wstanie ukryć przede mną czy wchodzi na strony o treści pornograficznej. Komp mamy w sypialni, a On ma tylko czas siąść do kompa przy mnie więc to też odpada.

Muszę szczerze przyznać, że przewinęło mi się przez myśl to, że może być gejem. Cóż naprawdę musiałby się nieźle kamuflować, bo pod tym względem nie jest ON nawet tolerancyjny...

Co do seksuologa czy psychologa, ja mam 21 lat a On 23... kiedyś to zasugerowałam, to potem mieliśmy ciche dni. Jak myślicie czy tak młody facet zdecyduję się czy choć dopuści do siebie myśl żeby iść ze swoimi problemami do lekarza?? Wydaje mi się, a wręcz jestem tego pewna, że nie.

Co do urozmaicania, przechodziłam samą siebie. Nowa bielizna - powiedział, że ładna i na drugi bok się przewrócił i spał. Wiązanie - podobało się jednorazowo i tyle. I wiele innych pomagało na chwile i wszystko z mojej inicjatywy. Kiedyś na dłużej pomagała chłodna obojętność, teraz już nawet to nie pomaga.

Jeszcze co do szczerych rozmów, zwłaszcza ostatnio... Co mi po tym jak ja poprowadzę monolog, jak On mi tylko przytaknie, nic nie powie i na drugi dzień jakby nie było "rozmowy".
Byłam długi czas cierpliwa i On o tym wie, ale ostatnio już nie mam siły, a to że chodzę niezaspokojona i nabuzowana hormonami, warcząc na wszystko wkoło nie jest dobre dla naszego związku. Szukam rozwiązania, ale już nie wiem jak do niego dotrzeć. Groźby, że odejdę nie pomagają, a wręcz szkodzą. To, że sobie na boku kogoś znajdę też Go nie mobilizuje, a wręcz przeciwnie...
Sama nie wiem, może po prostu On tego nie potrzebuje, ale ja nie wyobrażam sobie bez tego całego naszego życia i On bardzo dobrze o tym wie.

Albo boi sie,że znów nie sprosta "zadaniu".Mężczyźni są bardzo czuli na tym punkcie i każde,nawet drobne niepowodzenie w tych sprawach bardzo przeżywają.Myślę,że powinnaś troche "wyluzować",nie stwarzać takiej presji....

Tyle, że On jak już dochodzi co do czego to może sprostać zadaniu. Nie ma i nigdy nie miał problemów ze wzwodem. Jak już wcześniej wspomniałam reakcje Jego ciała na moje zaloty jak najbardziej naturalne i pozytywne, to On sam potrafi mnie odtrącić. Gdy zdecydowałam się trochę "wyluzować" to mieliśmy prawie półroczną przerwę, co w cale nie poprawiło naszych relacji pod tym względem.
 
Ostatnia edycja:
Sil po tym co napisałaś, smiem stwierdzić że jemu seks do niczego nie jest potrzebny. Piszesz ze nie ma probleu ze wzwodem, ale czy seks go satysfakcjonuje? Bo mnie sie wydaje ze dla niego to jest cos bez czego da sie obejść i dla tego do tego nie dązy, nie sprawia mu to takiej frajdy jak Tobie, nie potrzebuje seksu do rozładowania napiecia. Tak mi sie wydaje
 
kurcze, ciężka sprawa... myślę podobnie jak umi2, jemu wydaje się to być do niczego niepotrzebne... co jest dla chyba nas wszystkich niewytłumaczalne... miałam bardzo podobny problem z moim poprzednim partnerem, ale w naszym przypadku na koniec okazało się, że mnie robił na boku z koleżanką z pracy:confused2: wiem jak ciężko jest funkcjonować w związku, w którym musisz się prosić o seks czy jakiekolwiek zbliżenie... mogę Ci tylko niestety współczuć i powiedzieć zdecydowanie, że jeśli jesteś pewna, że żaden z wymienionych powyżej przez dziewczyny powodów nie wchodzi w grę, to MUSISZ wymóc na nim wizytę u seksuologa. to chyba jedyny sposób na rozwikłanie tej "zagadki".
 
A ja myślę, że to nie jest zagadka...jakiś czas temu czytałam w "babskiej" gazecie o takich osobach, które po prostu nie widzą nic nadzwyczajnego w seksie i po prostu rezygnują z niego w życiu. Tam był artykuł o konkretnej parze, która właśnie tak się "dobrała". To się nawet jakoś nazywa...tylko nie pamiętam jak,a gazety nie potrafię teraz odszukać. Tam było jasno i wyraźnie napisane,że są ludzie, którzy po prostu nie potrzebują w swoim życiu seksu, czują się bez niego szczęśliwi...więc może Twój mąż należy do takich osób...
 
sil Twój Mąż jest trochę podobny do mnie, mimo, że jestem kobietą... dla mnie seks mógłby nie istnieć... nie będę pisać o sobie, bo nawet nie wiem czy chcesz to czytać ;-)
Musisz go nakłonić do szczerej rozmowy, aby wiedzieć na czym stoisz. Nie tam żadne fikuśne bielizny czy wiązanie do łóżka... rozmowa - w czym tkwi problem.

Podejrzenia o zdradę czy homoseksualizm też są na wyrost. Dla mnie seks raz na 2msce jest wystarczający i nie widzę w tym problemu. Na szczęście dobraliśmy się z Mężem i nie ma marudzenia, że znowu nie mam ochoty.

Może ma jakiś stresujący problem w pracy? może finanse?

MUSISZ Z NIM POROZMAWIAĆ!!!
 
Myślę, że nie tylko tak młody mężczyzna, ale tez 90% innych w kazdym wieku nie bedzie chcial isc do lekarza aby omowic problem. Mozesz najpierw pojsc sama do specjalisty, ale obawiam sie, ze jesli problem ma sie rozwiazac to bedzie musial pojsc. Nawet jesli to bedzie kosztowalo ciche dni,
Wygląda na to, że stoisz przed wyborem, co jest dla ciebie najwazniejsze. Czym się zadowolisz, z czego jestes w stanie zreygnowac, czego nie odpuścisz. Odpowiedź na te pytania prawdopodobnie pomoże ci zdecydować co robić.





 
Ostatnia edycja:
reklama
Cóż od samego początku wiedział jakie jest moje zdanie na temat seksu i wie dobrze, że owszem nie jest on najważniejszy w związku, ale ja bez niego nie wyobrażam sobie życia. Zaakceptował to. Nasz związek trwa ponad dwa lata, cały czas nie licząc samego początku, jest jak jest. Co raz trudniej jest mi to zrozumieć. Rozumiem, że można nie mieć ochoty czy być zmęczonym, ale ile można...? Gdy przyparłam go do muru, to była poprawa nawet zdarzyło mu się samemu przyjść, ale to trwało krótko, a potem znów powtórka tego co było.

Gdy chce porozmawiać On zamyka się, bagatelizuje sprawę lub twierdzi, że wymyślam. Słucha mnie, ale nie słyszy, a zmuszać go już nie mam siły. W związku są dwie osoby nie jedna... ale On nie potrafi zrozumieć mnie, albo i nie chce. Mimo, że ze wszystkim jestem z nim szczera i o tym wszystkim wie, to nic nie robi... a jeśli tak to trwa to tydzień, dwa i znów powrót... jestem zmęczona.
 
Do góry