reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Przedwczesny poród

List od Aniołka!

" Kochana Mamo"
Wiem że mnie nie widzisz,nie słyszysz i nie możesz dotknąć..ale ja jestem..istnieje..w Twoim życiu,snach Twoich,Twoim sercu.Istnieje. Kiedy byłem tam na dole,w twoim cieplym brzuchu godzinami zastanawialem sie jak to będzie kiedy będę już przy Tobie,w tym miejscu o ktorym opowiadałaś mi gładząć sie po brzuchu wieczorami kiedy chyba nie mogłaś spać.Ja wsłuchany w twoje opowiesci i kojacy twoj głos chłonąłem każde słowo,każdą informacje a potem cichutko zeby cie nie obudzić kiedy wreszczie usypiałaś marzyłem. Wyobrażałem sobie to cudowne miejsce i ciebie jak wyglądasz.Patrzyłem na swoje dziwne nożki i rączki u których nie wiem czemu było dziesięć palcówi i zastanawiałem sie czy jestem do ciebie podobny..Chyba nie-myslalem-bo ty pewnie jestes piekna a ja taki dziwny,pomarszczony...no i po co mi dziesiec palcow -myślałem? A potem nagle wszystko sie jednego dnia zmieniło.Płakałaś głośno głaszcząc brzuch i juz nie było opowieści.To nie może być prawda-mówiłaś-godzinami .Słuchałem teraz jak płaczesz,krzyczysz,prosisz i błagasz.A ja nie wiedziałem o co i dlaczego? Chciałem Cie bardzo pocieszyc więc wywracałem fikolki żebyś poczuła że ja tu jestem i cię kocham, ale wtedy ty plakałaś jescze bardziej.
A potem nadszedl ten straszny dzień.Zobaczyłem ze ktoś świeci mi po oczach,straszne światlo wpadalo w głąb ciebie, nie wiem skąd a ty powtarzałaś ze będzie dobrze,musi być.Ale płakałaś -słyszałem.Kiedy nagle wszystko zrobiło się czarne a mnie wciągnęło coś i pchało mocno zrobiło się cicho.Ktoś już trzymał mnie na rękach ale to nie byłaś ty.A potem usnąłem i kiedy otworzylem oczy,wszystko wkoło mnie zalewał błekit w każdych odcieniach.Byłem ten sam-mały,pomarszczony i z dziesięcioma palcami u rąk.Ale ciebie nigdzie nie było_Obok mnie siedział rudy chłopczyk i uśmiechnął sie do mnie.Witaj-powiedział. Gdzie moja mama-zapytałem? I wtedy on opwiedział mi wszystko.Ze nie kazde dziecko trafia do swoich rodzicow,i ze nie niema zwiazku jak bardzo oni kochali i chcieli,ze teraz tu jest moje miejsce,posrod innych malych Aniolkow.Ze bedzie mi ciebie mamo brakowalo ale musimy oboje nauczyc sie zyc bez siebie.I musialem nauczyc sie tak zyc,Nie, nie bylo mi łatwo,plakałem tak jak ty wtedy i cierpialem tak jak ty wtedy.Ale jest mi tu naprawde dobrze.Mam wielu przyjaciol,wiele zabawy,wiele radosci.Ale nie szalejemy calymi dniami na łace,mamo.Pomagamy starszym ludziom przeprowadzic ich na spotkanie tu w niebie.Znajdujemy ich rodziny,mężow,żony,dzieci żeby mogli się z nimi spotkać.Możesz być ze mnie dumna,mamo.Jestem grzecznym Aniołkiem,naprawdę.No..czasem tylko robimy sobie psikusy i troszkę narozrabiamy kiedy skrzydełkami zahaczamy o klomby kwiatów,ale wiesz... jak się bawimy w berka to czasem nas ponosi...Kiedy tu się znalazłem mój przyjaciel wytłumaczył mi też że nie moge kontaktować sie z toba osobiście..czasem tylko pojawic sie w twoich snach ale nic więcej.Ostatno jednak zaczęłem robić sie powoli przezroczysty i skrzydełka mi nie działają jak kiedyś.Przyjaciel poptarzył,pokiwał smutno głową i zabrał mnie na ziemię.Usiedliśmy na białym krzyżu i naglę CIĘ zobaczyłem,Wiedziałem że to ty,poznałem twoj głos.Stałaś tam w deszczu i płakałaś powtarzając że tak bardzo cierpisz,że tak bardzo tęsknisz,ze nie chcesz już żyć....Przyjaciel popatrzył na moje skrzydełka i powiedział że musimy coś zrobić,żeby Ci pomoc.Bo nie możesz tak dalej cierpieć,musisz żyć bo wobec ciebie jest jeszcze wiele planów które musisz zrobić.że są gdzieś dzieci którym musisz pomoc przejść przez zycie i otoczyć je miłością tak wielką jak tą która teraz powoduje twoj wielki ból.Więc piszę do ciebie mamo ten list,pierwszy i ostatni.Musisz wziąść się w garść,musisz się uśmiechać,zyć,dzielić się radościa z innymi.Ja cie bardzo mocno kocham i wiem ze to zmojego powodu płaczesz ale tak nie można..Każda twoja kolejna łza powoduje że moje skrzydełka znikają.Kiedy ty sie poddasz ja tez zniknę,Tu na górze istnieje dzieki tobie i twoim myslom o mnie.Ale tylko tym dobrym mysłą.Bo kiedy bedziesz cały czas tak strasznie rozpaczać to żał zaleje twoje srece,smutek przesłoni ci świat i bedziesz tylko myslała o tym co straciłas.Zapomnisz o mnie.Nie ,nie zaperzeczaj ze nigdy nie zapomnisz.Pamięć to zachowanie w sobie tych radosnych chwil a ciebie pogrąża smutek-on nie jest dobry.Każdy twoj usmiech to dla mnie radosna chwila.Dzięki tobie mogę zrobić jeszcze tyle dobrego.Zebys widziala tą radosć kiedy znajduję najbliższych ludziom którzy tu trafili...Z twojego szczescia czerpie swoja sile.Prosze mamo żyj dalej i zachowaj mnie w sercu i myslach.Bo nie długo poza smutkiem nie będzie już tam miejsca dla mnie... Kocham cie mamo..I nie jesteś sama-pamiętaj.I nie mów że mnie już nie ma! JESTEM..Zobaczysz mnie w oczach swoich dzieci,usłyszysz w radosnym ich śmiechu,poczujesz kiedy przytulać je bedziesz i kołysać do snu.Ja tam zawsze będę,zawsze przy tobie.Zawsze.Tylko proszę żyj mamo bo smutek powoduje że znikam...a wtedy nic już nie będzie..mnie już nie będzie,,,Kocham cie mamo. "
 
reklama
Ja też urodziłam w 23 tc synka, moimi wcześniejszymi objawami było napinanie brzucha ale i ja i lekarka to bagatelizowałyśmy.
Bardzo Wam współczuję: Jagola, Ola23, Katarzyna. Zapalam światełka dla Waszych kruszynek. Ból nie mija, zmienia tylko natężenie. Kiedy już człowiek wraca do równowagi, spotyka się koleżankę z wózkiem, ktoś z rodziny zaprasza na chrzciny a wszystkie kobiety wokół są w ciąży.
Ja też mam lęk przed kolejną ciążą. Chciałabym mieć dziecko ale boję się. I to nie dopingujący strach ale zimny i paraliżujący. Ja sobie radzę z moją żałobą tym, że chodzę często na grób mojego synka, sprzątam, palę znicze, teraz organizuję zieleń wokół: posadziłam białe róże i wrzosy i iglaczki, mam zajęcie z podlewaniem itd. Mam już dość badań, poszukiwania przyczyny i pytania zadawanego wszystkim DLACZEGO ON, dlaczego to spotkało nas. Jeśli mogę spytać, jak wasi partnerzy sobie radzą ze stratą? Mój rzucił się w wir pracy... widujemy się rzadko...
pozdrawiam wszystkie Aniołkowe Mamy
 
Witajcie. Jestem młodą mamą ale przeżyłam coś takiego. Gdy zaszłam w ciążę cieszyłam się niemiłosiernie. Zamieszkałam u mojego mężczyzny wraz z jego rodzinką. Boże gdybym mogła cofnąć czas na pewno bym się tu nie wprowadzała. Ciąża przebiegała dobrze do pewnego czasu. Od 20 tygodnia strasznie źle się czułam, pobolewał mnie brzuch, śluz miałam ciemno brązowy. Ginekolog się w ogóle tym nie przejął Powiedział iż to normalne. A ja naiwna mu uwierzyłam i poszłam do domu i na łóżku płakałam bo coraz mocniej bolał mnie brzuch. 22tydzień, 2 ostatnie dni tego tygodnia wylądowałam w szpitalu. Rozwarcie dosyć duże i 3 dni przelezałam z bardzo bolesnymi skurczami. wkońcu 2 dzień 23 tyg. 2 sierpień 2010 r godzina 10 rano. przyszła na świat moja córeczka. Niechcialam jej urodzić bo bałam się iż ją strace. Ale bóg nademna czuwa, nasza Paulinka urodziła się z wagą 400g i 25cm miała.Gdy 2 godziny po porodzie chcialam ją zobaczyć, oczywiście wpuścili mnie ale Ordynator powiedział do mnie tak "Po co pani tu przyszła to dziecko i tak już nie żyje.!" Zobaczyłam moją córkę i wybiegłam z płaczem. Dziś mamy ją pierwszy miesiąc z nami na świacie waży 450g, 35cm i maleńka ma duże problemy z mózgiem. Nie rozwija się jej prawidłowo. Pozostały stan zdrowia mojej córeczki stabilny. Mamy tylko nadzieje, że z czasem się wszystko rozwinie i będziemy mogli zabrać ją do domu.

P.S. Nikomu nie życzę By przeżywał to co ja z moim narzeczonym, bo dziecko w szpitalu walczące o życie to coś strasznego.
 
Asiu dużo siły dla Ciebie i zdrówka dla Paulinki.
Niech Aniołki czuwają nad Wami i nie pozwolą na żadną krzywdę ani chorobę.
Trzymam kciuki i czekam na dobre wieści!!!!
 
No i następny kryzys w rozwoju Paulinki... Pękło jej jelito, miała mieć operacje ale nie podejmowali się tego bo Paulinka by nie przeżyła więc założyli jej dren. Hm czekamy, lekarze wiecznie mówią iż są w szoku, że malutka ma silną wole aby żyć... Cieszy mnei to bardzo :) pozdrawiam ;)
 
Asiu....wspolczuje....to straszne ze taka malenka istotka tak cierpi ;( zycze Wam sily.....i wiary.....a dla Paulinki przesylam caluski....trzymam kciuki aby wszystko pomyslnie sie skonczylo....
 
Witaj Asiu też mam córeczkę Paulinkę, urodziła się 3 miesiące przed czasem od 2 miesięcy jesteśmy w domu. Moje dziecko ponad miesiąc walczyło o życie, wiem co czujesz. Moja córcia miała poważny wylew do lewej komory i wiele innych komplikacji, mówili mi że to dziecko nierokujące a jak przeżyje to będzie roślinką. Jak miała 2,5 miesiąca wylew w mózgu cudownie się wchłonął, zaczęła się rehabilitacja i mała rozwija się jak na wiek korygowany, czyli w normie dla 2 miesięcznego dziecka. Dziewczynki są silniejsze od chłopców, trzymam kciuki, żeby Paulinka zaskoczyła lekarzy, bo że chce żyć to już udowodniła. Myślami jestem z Tobą.
 
Dziękuję Wam za wsparcie :) Mamo Paulinki mam do Ciebie pytanie... Jakie jeszcze komplikacje miala Twoja córeczka ? Mojej Paulince teraz to jelito pękło i grzyby się zebrały, Może spotkać mnie jeszcze coś gorszego ? Oddycha przez respirator. Jest juz z nami na świecie miesiąc i 2 tygodnie, ma otwarte oczka, czy to źle ? Mi też powtarzają wiecznie, że jak malutka przeżyje to bedzie warzywem, że ma wylew mózgu acz kolwiem nie wiem w ktorej komorze. Ale dla mnie to dziwno bo jeśli ona miałaby być warzywem to by chyba nei reagowała na dotyk i nie ruszała by sie chyba prawda? Lekarze sami nie wiedzą co maja mówić...

Dziękuję
 
reklama
Asiu wysłałam Ci dłuuugą wiadomość na priv, zapraszam Cię na wątek o wcześniakach, my tam wszystkie wiemy co przeżywasz, jest nas sporo, pomożemy podzielimy się swoimi doświadczeniami i wiedzą.
A tak wogule czytałaś znaczenie imienia Paulina? Bo ja dopiero po fakcie...
Trzymam kciuki za Paulinkę. Musi być dobrze, choć to może potrwać.
 
Ostatnia edycja:
Do góry