Witam,
ja tylko wpadłam powiedzieć, że średnio jestem zadowolona z tej wizyty u gina i Usg4d
Po pierwsze raczej nie zdecydowałabym się prowadzić ciąże u tego lekarza, nie podpasował mi, taki jakiś dziwny, cwaniaczek...

Na początku zapisał mnie w swojej bazie, no i ja rozumiem te podstawowe dane - ale po co wiedzieć gdzie pracuję???? a że pracuję w firmie, której ludzie zazwyczaj nie lubią bo dostają od niej wysokie rachunki, no to się właśnie zaczęły komentarze na ten temat...jakbym to ja odpowiadała za jego wysokie rachunki

No ale największa niespodzianka była wtedy, kiedy sie dowiedziałam, że nie dostanę płytki z nagraniem, bo on te usg nagrywa na dysku zewnętrznym (niby dla lepszej jakości...

). Mogłabym jeszcze zrozumieć, że mam się zgłosić za parę dni po płytę, ale on je wydaje dopiero po rozwiązaniu!!!!

Ja nie wiem o co chodzi czy się czegoś boi czy wtf.... Na szczęscie nie miał nic przeciwko, żeby mąż telefonem wszystko nagrywał, więc jakąś pamiątkę tam mam.... plus zdjęcia- ale uwaga: czarno białe!!

Wiecie co może to i moja wina, że nie zapytałam o wszystko jak się umawiałam na wizytę, ale do głowy by mi nie przyszło o takie rzeczy pytać.... wydawało mi się, że jak płacę to wyjde z super pamiątką.... jestem po prostu zawiedziona... No a na sam konie poprosiłam o rachunek( mam refundację z prywatnego ubezpieczenia za dwie wizyty prywatne w roku, więc chciałam skorzystać) to się okazało, że jestem pierwszą pacjętką od kilku lat, która o to prosi i on nie ma przy sobie druku, żeby wypisać



Na wtorek ma to zrobić i Teściowie mają odebrać.... no zobaczymy czy nie zapomni

Także ogólnie oprawa całej wizyty mnie zdenerwowała i czuję się rozczarowana lekko... na szczęście usg było w miarę, chociaż dzieciaczek bardzo spokojny, chyba znów sapał... jakiś leniwe dziecko mam;-) No i najważniejsza wiadomość: na 70 % dziewczynka.... znów nie chciała się rozkraczyć.... na razie jeszcze uznaję to jeszcze za mocno niepewną informację, także znów czekam do kolejnego usg za dwa tygodnie.... Zdjęcia pokaże w poniedziałek
a teraz spadam na zakupy z synkiem (mam nadzieję, że to nie będzie armagedon) i do mamy potem na obiadek:-)
PS. co do pepco, to trzeba dokładnie sprawdzać skład ciuchów, bo o ile dla najmłodszych dzieci (śpioszki, body) są z bawełny, to już dla starszych często są to jakieś sztuczności, których ja osobiście nie lubię....

no ale przyznaję, że ceny atrakcyjne
