Koleżanka szczepiła się Johnsonem i nie było za dobrze. Trudno powiedzieć czy zasłabła czy miała częściowy paraliż, ale wygrzmociła się i skręciła kostkę. Stwierdzono, że do wypadku doszło w wyniku NOP.
Ja szczepiłam się moderną. Być może fakt, że zaledwie półtora miesiąca po dość ciężko przebytym covidzie, ale po pierwszej dawce męczyłam się dwa tygodnie. Ból ręki to pikuś, miałam mdłości, dreszcze, pierwsze dwa dni wysoką gorączkę, w pozostałe stan podgorączkowy. Ogólnie jakbym przechodziła mini covid. Po drugiej dawce dreszcze i temperatura męczyły mnie tylko przez trzy dni. Z młodych osób jeszcze mój kuzyn szczepił się moderną, to poza nocnymi dreszczami dzień po szczepieniu nie było mu nic.
Pfizerem szczepiłam się moja mama, bardzo schorowana osoba i babcia, która jest po 80tce. Praktycznie żadnych skutków ubocznych poza bólem ręki.
Reasumując nie polecam Johnsona i AstraZeneki (o ile w PL jest jeszcze dostępna). Pfizer jednak najbezpieczniejszy wśród wszystkich grup wiekowych.