reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

trudna sytuacja z rodzicami

reklama
Mimo, ze rodzina czasem jest ja wrzod na tylku to jednak nie warto byc zawzietym i kisic w sobie uraze zbyt dlugo. Jakby nie bylo to rodzina. Jesli ona wykazuje zainteresowanie i chce utrzymac kontakt to warto sie przemoc. Oczywiscie moze sie to odbywac na bazie jakis zasad i ograniczen w najgorszym wypadku, ale wato pamietac o jednym: nigdy nie wiadomo kiedy kto odejdzie. Ludzie, szczegolnie bliscy, odchodza ZAWSZE za wczesnie - nie zaleznie ile by lat nie mieli. Za wczesnie i zazwyczaj niespodziewanie. Warto wtedy miec czyste i spokojne sumienie, zamiast zalu, ze sie bylo zbyt zawzietym. Cos o tym wiem, niestety. Zapewniam, ze pozniejsze wyrzuty sumienia sa duzo gorsze niz "zlamanie" sie. Niestety, wtedy jest juz za pozno i nowej szansy sie nie dostaje.....:-(
 
Bardzo czesto rany zrobione nam przez bardzo bliskich nam ludzi znikaja lub bledna dopiero wtedy, kiedy przyslania je cien zalu po ich odejsciu na zawsze.... Wtedy ciezko jest zyc ze swiadomoscia, ze odeszli zanim uslyszeli, ze im sie wybaczylo....
 
g0ldenflower - To, co napisalam odnosi sie generalnie do stosunkow rodzinnych a nie do konkretnie Twojej sytuacji, ktorej nie znam. Kazda rodzina i kazda historia jest inna i trudno na forum publicznym do kazdej mozliwosci odnosic sie oddzielnie (szczegolnie do tych, ktorych sie nie zna!). Natomiast jest jakas "przecietna", ktora dotyczy wiekszosci rodzin i "generalizujac" raczej czlowiek ma na mysli wlasnie ta czesc spoleczenstwa.
Wspolczuje przezyc i wierze, ze wlasnie tak czujesz. Ale Twoja historia nie nalezy do "przecietnych" (choc nie jest az tak rzdko spotykana) i nie kazdy wlasnie tak na to patrzy. Wiem, bo m.in. sama starcilam kogos, kto wyrzadzil duza krzywde mojej rodzinie i przez wiele lat nosilam ta uraze w sercu. Cala moja rodzina jej wybaczyla i kiedy wkoncu i ja sie na to skusilam i mialam jej o tym powiedziec, dzien wczesniej ulegla smiertelnemu wypadkowi. Nie ma miesiaca (moze nawet tygodnia) abym o tym nie myslala. Mimo, ze bylam wtedy dosc mloda, jednak to zdarzenie pozwolilo mi przewartosciowac rozne rzeczy. Wolalabym, aby inni czerpali z mojego, gorzkiego doswiadczenia i moze sami zastanowili sie nad priorytetami zanim sami doswiadcza takich przezyc. To sie potem dlugo nosi w sercu - duzo dluzej niz wczesniejsza uraze......Dzis wiem, ze nie bylo warto byc tak zawzietym. Cena jest zbyt wysoka.
Aczkolwiek nie jest to cos co mi spedza sen z oczu i nie pozwala isc do przodu. Bez przesady. Ale mogloby mi byc troche lzej na sercu.....
 
g0ldenflower - Cyt. "(...) Twoje wypowiedzi sa przesiakniete zalem i smutkiem."
1. Nie "moje wypowiedzi" tylko jak JUZ to 2 komentarze w tym temacie. Wlasnie Ty powinnas dostrzegac ta roznice i to rozgraniczac - to tak na przyszlosc (przyklad na to o czym pisalysmy na priv - doswiadczeniu w cztery oczy itd).
2. Jesli czyms sa przesiakniete to tylko doswiadczeniem (tyle ze przykrym);
3. A moje doswiadczenie odnosi sie nie tylko do moich wlasnych przezyc, ale rowniez do doswiadczenia zawodowego, w ktorym temat tu omawiany przewijal sie wielokrotnie i wiem, ze jest to dla wielu ludzi problem pozniej.

Nie chce odbiegac od tematu i wchodzic z Toba w dyskusje, dlatego mam nadzieje, ze na tym zakonczymy nasza wymiane zdan na temat naszego "nieporozumienia".
Pozdrawiam
 
Ostatnia edycja:
Do góry