Będzie długo ostrzegam, więc nie każdy dotrwa do końca 

 U nas sytuacja wygląda tak, że mój chłop nie jest w stanie się przemóc i oddać nasienia w klinice, mówi, że ten pokoik to tragedia i się spina i nic z tego. W pierwszej procedurze mu się nie udało oddać tylko dowoził potem z domu. Przez to mrozili moje oocyty i jego nasienie co zostało potraktowane już jako dwie procedury. Na dzisiaj mieliśmy ustalone z lekarką, że ja zostanę na punkcji on pojedzie "zrobi swoje" i przywiezie do 40 minut do godziny nasienie, żeby znowu nie tracić od razu dwóch procedur ( w programie są 4 refundowane, więc to byłaby nasza ostatnia). No i ja mu mówię jedź i od razu zrób swoje bo godzina taka będziesz stał w korkach a to trzeba całe duże miasto się przebić, więc na pewno się zgramy. No i się budzę z narkozy a on do mnie dzwoni i pyta "i co?" No mówię, że się właśnie obudziłam, a ten się na mnie drze, że przecież miałam dać znać jak wejdę na punkcję to on wtedy będzie działał. Dwa razy mu powtarzałam żeby działał od razu, a ten, że nic takiego nie mówiłam... I że teraz to już ch... z tego i on jedzie po mnie. No i potem na rozmowie doktor mówi że mamy dwie opcje, ale w obu tracimy znów jedną procedurę. Albo mrożą oocyty on dowozi nasienie w innym terminie tak jak tamtym razem, albo mrożą komercyjnie to co dziś pobrali i w kolejnej procedurze zaczynam stymulację i punkcję od nowa tylko wtedy dołączą dzisiejsze oocyty więc szansa na więcej zarodków. Miałam z nim przedyskutować jak przyjedzie po mnie i dać znać. No więc ustaliliśmy, że no mrozimy (koszt ponad 2 klocki) idziemy do niej wchodzimy do gabinetu i w tym momencie dzwoni jej telefon że embriolodzy, zapomnieli, przeoczyli, że mamy jeszcze jedną słomkę zamrożonego nasienia z tej pierwszej procedury 



 Rozumiecie to? Ja płakałam ten w nerwach, a lekarka jak to usłyszała to aż poczerwieniała, tak się wk...a na embriologów, że głowa mała.
Więc koszmar, a najgorsze, że mój stary ma prawdopodobnie od 4 dni złamane żebra i stąd taki nerwowy chyba, ale jak mówiłam że do lekarza to nie 


No ale dziś po tym wszystkim poszedł po rozum do głowy i zamiast wracać do domu siedzimy na sorze