reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wątek kulinarny grudniówek :)

Ja to nawet nigdy jeszcze żadnego chłodnika nie jadłam ;) Jak jest ciepło to ja wcale nie jem i już ;)

A co do kostek rosołowych to ja w ogóle czegos takiego nie używam, nawet rosołek gotuję bez choć ciężko tu w Irlandii gdzie nie ma pietruszki, korzenia znaczy ;)
 
reklama
a ja ostatnio nie mam pomysłów na obiady, przed ciążą byłam dużo bardziej kreatywna w kuchni, liczyłam na burze zachcianek i smaków, a tu nic szczególnego,
a chciałabym jeść coś zdrowego, bo większość rzeczy się smaży albo piecze, używam oliwy, ale jakoś mam dość mięs, chcę kupić parowar, ale po przeprowadzce już, zresztą mój C. też jest w ciąży bo też ma dość mięs i czasem dziwnie się zachowuje...

no więc jak macie pomysły na zdrowy obiad dla ciężarówek to dawajcie :-D
 
ja rosołek też gotuje bez kostek. ale czasami zdarzy mi się jakąś zupę na kostkach ugotować - nie powiem, że nie. mięsa też niestety smażonego dosyć dużo jem. staram się jakoś zdrowo na tyle na ile da radę. no ale np. gotowane mięsko z rosołu to jest zdrowe. zresztą sam rosół myślę, że też bo jak wrzucamy warzywa i się gotują to one tracą witaminy, ale te witaminy przenikają do wody, w której się gotuje - czyli w tym wypadku do rosołu więc chyba coś zdrowego w tym musi być co nie? takie moje rozumowanie hehe
 
przyznam się, że czasem używam wegety, teraz w ciąży też mi sie z 3 razy zdarzyło, kiedyś wymieniłam wegetę na sól, ale jakoś tak niedawno mi "zasmakowała" choć to świństwo jest przez te glutaminiany i inne, jakby nie można było zrobić suszonych warzyw z solą po prostu..

żeby jedzenie nie traciło mikroelementów i witamin to chyba trzeba by wszystko na parze gotować... chciałoby się zdrowo jeść, ale niektórych potraw nie da się po prostu zrobić bez oliwy czy masła, smażenia czy pieczenia... a dziś się mówi, że dodanie masła do sosu do pieczeni w piekarniku jest trujące... wychodzi, że najlepiej byłoby się żywić się korzonkami:-D
 
mi sie marzy od dawna (i w końcu zakupię) taki grill kuchenny na którym mozna piec bez tłuszczu i wszystko smakuje. parowar mam, coś przestałam go uzywać ale kiedys bardzo dużo, jedzenie co prawda inaczej z niego smakuje ale można sie przyzwyczaić, mięsa nie polecam parowanego ani ryby bleeee, kostek niestety czasem do zup używam:/
 
a ja za to taką patelnię a'la grill, ponoć potrawy z niej też fajnie wychodzą,
wczoraj zrobiłam kurczaka w pieprzowej marynacie, chciałam jakoś inaczej drób zrobić i całkiem dobry wyszedł, właśnie taki inny, niby kurczak, ale miał ciekawy smak,
 
Przepis na ucierane ze śliwkami (lub dowolnymi owocami) na życzenie:) :

200g margaryny (ja daję masło)
3 jajka
375g cukru
225g mąki tortowej
150g mąki ziemniaczanej
11/2 łyżeczki proszku do pieczenia
500g śliwek węgierek lub innych owoców

Najpierw masło ucieramy mikserem aż znikną grudki i zrobi się z niego taka pseudo-masa. Potem, cały czas miksując, dodajemy żółtka i cukier. Ucieramy aż się całość połączy (cukier może być jeszcze wyczuwalny, ale ja go nie miksuję nigdy aż do rozpuszczenia zupełnego, bo i tak rozpuści się w piekarniku).
W osobnym naczyniu mieszamy obie mąki z proszkiem do pieczenia. Potem przerzucamy to do masy masłowo-żółtkowo-cukrowej i miksujemy. Konsystencja będzie teraz bardziej sucha i ciasto może zacząć się obierać na mieszadłach, ale nie ma strachu - zaraz to się zmieni.
W jeszcze innym naczyniu ubijamy pianę z białek - aż będzie sztywna i nie będzie się wylewać jak odwrócimy garnek. Żeby się lepiej ubiła, można dodać szczyptę soli. Ja dałam więcej białek, bo mi zostały z poprzedniego placka i ciasto było bardziej puszyste.
Teraz pianę z białek przekładamy najlepiej drewnianą łyżką do przygotowanej wcześniej masy i mieszamy delikatnie - już nie mikserem, ale właśnie łyżką. Ciasto powinno stać się bardziej mokre i nieco bardziej płynne, choć cały czas będzie dość gęste.

I to już całe ciasto. Teraz przekładamy je do formy (te składniki są najlepsze na małą formę prostokątną, ok. 20x30 cm, albo na kwadratową), wygładzamy wierzch (ale nie uklepujemy) i układamy na wierzchu owoce (jeśli śliwki, to oczywiście bez pestek, podzielone na połówki, skórką do góry). Trzeba uważać, żeby owoców nie było za dużo, bo mogą przygnieść ciasto i nie wyrośnie.

Tak przygotowane ciasto wkładamy do piekarnika nagrzanego na 180-190 stopni na ok. 40 minut (ja piekłam ok. 10 minut dłużej, po 40 minutach włączyłam grzanie tylko na spód, bo góra była już zarumieniona). Sprawdzamy, czy gotowe, wbijając drewniany patyczek w ciasto w kilku miejscach - jeśli się nie obierze ciastem, to znaczy, że jest upieczone. W razie czego zawsze można potrzymać dłużej w piekarniku. Jeśli ma się starszy piekarnik bez opcji ustawiania grzania górą czy dołem, a ciasto jest jeszcze trochę surowe, ale już zarumienione od góry, to można je przykryć folią aluminiową - wtedy przestanie się rumienić, a spokojnie się dopiecze.

***
Trochę przydługi ten opis, ale jak ja zaczynałam piec placki i w ogóle gospodarować w kuchni, to brakowało mi dokładnych przepisów - dlatego teraz zawsze podaję je z wszystkimi szczegółami :) Smacznego :)
 
reklama
Dzięki Ewa, bardzo dokładny przepis, super :tak: Cieszę się, że nie ma wałkowania i wyrabiania bo bardzo tego nie lubię. Mój M. wyrabiał ciasto do pizzy bo ja mam jakieś słabowite ręce i nie mogłam tego ciasta wygnieść dobrze.
 
Do góry