Nie mogłam mieć znieczulenia, bo anestezjolog nie mógł znaleźć przestrzeni zewnątrzoponowej ;P Po prostu jestem kaleka i nie mam jej ;P od razu podpajęczynówkowa była ;P Ale to bardzo rzadki przypadek.
Porodówka ta, gdzie rodzi się samemu i gdzie w pierwszej fazie porodu będziesz sama, to normalna sala z łóżkami przedzielonymi murkami takimi. Pod oknami stoją biurka lekarzy i jakieś tam różności. Są tez dwie sale do porodu rodzinnego, bardzo ładne i przyjemne. Składają się z dwóch części. Jedna to ta, gdzie jest łóżko i tak rodzisz na końcu, a druga to taki jakby przedpokój, gdzie możesz sobie np skakać na piłeczce, odstresowywać się i możesz też tam zostawić osobę towarzyszącą, jeżeli zdecydujesz, że samą końcówkę chcesz być sama. Generalnie warunki świetne. Prysznic możesz sobie zrobić kiedy chcesz.
A po podaniu ZZO przez chwilę, chyba z godzinę, musisz leżeć, ale potem normalnie chodzisz sobie. Ta godzina to po to, żeby sprawdzić, czy dobrze się wkłuł anatezjolog. Faktycznie częściej sprawdza się tętno dzidziusia, ale możesz się poruszać po całej tej sali, a nie jest ona taka mała.
Położniczy to sale podwójne, łazienka jedna na dwie sale. Na oddział nikt nie wchodzi. Jak chcesz, to możesz wyjść do rodzinki na korytarz przed oddziałem i zostawić dzidziolka w pokoju za szybką. Jako taki innego kontaktu nie ma. Cały czas masz dziecko przy sobie, ale jakby co, to położne wezmą maluszka, jeżeli będziesz chciała.
Przy Maksiu to 2 tygodnie po porodówce łaziłam z kroplówkami ;P Także wiem co nieco, jak tam to wygląda

Osobno masz jeszcze sale do lewatywy. Zaraz po porodzie przy porodzie rodzinnym, to leżysz tam w tym przedsionku, co pisałam. A jak rodzisz sama, to w osobnej sali. Jak tam jest, nie wiem, bo za każdym razem miałam rodzinny. Osobę towarzyszącą przy fajnej położnej można miec przy sobie od razu. Jak jakaś się trafi nie do końca fajna, to trzeba poczekać troszkę. Taką miałam za pierwszym razem... Matko, ale zołza... Tylko na mnie narzekała i wyzywała... Bleee... A przy Alusiu już bardzo fajna położna była. Taka dość surowa i rzeczowa, ale fajnie motywowała i mobilizowała. I Aluś urodził się pięć minut przed terminem ;P A Maks 2 tygodnie po ;P
Lekarze też są fajnie (poza kilkoma). Już prawie wszystkich z nazwiska znam ;P
Generalnie szpital całkiem fajny. Może na noworodkowym jest lekarka, którą można by udusić, taka sukowata, ale ujdzie

I jeszcze jest taki śmieszny doktorek od dzieci, co jak z toba gada, to patrzy wszędzie, ale nie na ciebie

Szczególnie interesujący jest sufit ;P
Rozpisałam się jak durna ;P Ale jak coś jeszcze Cię interesuje, to pytaj

Dodam tylko, że mi porody przyjmował za pierwszym razem taki młody, przystojny dr. Białek (oj, jak się modliłam na PC, żeby to nie był on ;P), a za drugim razem dr. Szmit, mój lekarz prowadzący. A jakby Ci się trafił dr. Szuścik, to też super

Generalnie współczuje, jak to będzie Łyko albo Grodoń;P