hmm ... i nie zawsze tak jest, ja akurat mam przykład bardzo blisko siebie ponieważ mój M. ma synka z poprzedniego związku, od samego początku stara się być z synek jak najwięcej ale to jego była widzi we wszystkim problem, wg niej ojciec jest od płacenia alimentów i to jak największych, a poza tym nie powinien się odzywać i najlepiej nie przychodzić, nie dociera do niej że ojciec też jest rodzicem i że wszystkie decyzje mają podejmować razem, tylko ona ma rację i koniec, każda dyskusja kończy się krzykiem itd. w obecności dziecka, smyk jest zastraszany, boi się od taty podejść gdy widzi nas idąc z mamą bo wie, że ona będzie "niezadowolona", przy kuratorze (w obecności matki) powiedział że nie chce się widywać z tatą, a jak jest u nas to cały czas się przytula do taty mówi że go kocha i że za nim tęskni, nie chce nawet wracać do siebie do domu, do swojego przyrodniego braciszka też ma dystans bo "mamie się to nie podoba" ... i jak się do tego odnieść? jak wytłumaczyć dziecku? ja rozumiem że ktoś może mieć żal do tej drugiej osoby ale dla dobra dziecka nie powinno się to przenosić na wzajemne relacje, to co było już minęło i trzeba to zostawić za sobą a nie rozdrapywać na siłę, ta kobieta ma teraz męża i kolejne dziecko (które przecież też jest przyrodnie dla tego starszego, ale tylko nasze jest bee) i nadal wyskakuje o byle co z pretensjami, jesteśmy już rok po rozprawie sądowej o widzenia (których matka niby nie broni ale z drugiej strony szuka dziury w całym aby jak najbardziej ograniczyć) bo bez tego każde spotkanie z synem było poprzedzone kłótniami, że nie ma prawa się wtrącać, że syn poszedł do szkoły i koniec widzeń itd. ... widzę na co dzień cierpienie tego dziecka i jego ojca, nie możecie stwierdzać że ojciec jest zły bo nie chciał przyjeżdżać do dziecka, nie porównujcie go do siebie po po 1. nie znacie sytuacji, a po 2. ojciec to jednak nie matka, może on uznał po prostu że lepiej aby dziecko nie widziało matki w takich sytuacjach, jej partnera który wyskakuje do taty z pięściami, chciał tego dziecku oszczędzić pomimo wielkiej tęsknoty ... znam całe mnóstwo przypadków kiedy ojcowie naprawdę się starają i kochają swoje dzieci ale na co dzień rozbijają się o mur zawiści swoich byłych, ławo jest oceniać a trudniej zrozumieć :-(