reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wychowujemy nasze rozrabiaki

Asiuk - ja daję Ali do ręki to czym może sie pobawić (oststnio łyżka chochelka, pudełeczko z kilkoma ziarenkami grochu w środku- silno zakręcone!!) i ona jest szczęśliwa bo ma coś niezwykłego.
jeśli wyciąga rączke po pilota to dostaje pooglądać kolorową gazetę która leży obok (ale pilnuję żeby jej nie zjadła)
Jeśli dasz maluchowi na chwilkę pilota to będzie chciało go znowu...
 
reklama
Moim zdaniem nie należy dawać dziecku wszystkiego po co wyciąga rączkę. A jeśli zapragnie dotknąć ognia to co pozwolimy mu się poparzyć, żeby wiedziało, że to boli:confused:. Oczywiście świat dziecka nie powinien być pełen zakazów, ale nie pozwólmy też dziecku na wszystko. Na szczęście z Natalką nie miałam dużo problemów wychowawczych;-). Staram się nie powtarzać błędów, które popełniłam przy pierwszym dziecku, ale życie jest przewrotne i nie zawsze udaje się je ominąć. Dla przykładu powiem, że Natalka była nauczona kołysania w wózku ( i to kołysałam ją do roczku). Obiecałam sobie że Kubuś nie będzie chuśtany, ale niestety Kuba miał kolki i żeby go uspokoić też kołysałam go w wózeczku. Tylko tym razem - zaraz po przestaniu kolek- przestałam małego kołysać ( przynajmniej na noc), usypia sam. Tylko w dzień czasem muszę go pokołysać gdy już bardzo płacze, a nie może sobie usnąć. Nie ma jednego modelu wychowania i nie zawsze sposoby jednej mamy są dobre dla innego dziecka ( nie zawsze działają u innych dzieci).
 
mam podobny problem jak kajenka. Nic nie potrafie zrobic w domu bo MUSZE siedzieć z Olkiem. Jedynie jak śpi to ugotuje obiad. Jak jem śniadanie to musi mnie widzieć,choc i to czasem nic nie daje... moze z dwa/trzy razy zjadłam śniadanie w spokoju...:eek:

co ma robic nie wiem... jak nie podejdę to dostane wrzdów żołądka lub ogłuchne z ryku.... a jak podejdę to rozpieszcze.... MĘTLIK

moze któras doswiadczona mama poradzi? albo niedoświadczona ale która coś wyczytała...

dodam, ze jedyny spokoj mam na spacerze... ale tam oprócz joggingu lub czytania gazet nic się nie załatwi.;-)
 
Ja również jestem w domku i to prawie cały czas z Alą ale... pracuję w domku i musze mieć na to czas

Ala ma kilka miejsc gdzie ją kłade i sobie leży, (nasz materac w sypialni, jej łóżeczko, mata edukacyjna, leżaczek) każde z tych miejsc ma inne atrakcje, które w miarę upływu czasu jej pokazuję, Matę i leżaczek mogę ustawić tak że mała mnie widzi - wiecie co? - dużo do niej mówię przez co nie czuje że jest sama
Jeśli sie bawi nie biorę jej , jeśli jęczy nawet kładę się na macie obok niej na chwilkę (strasznie się wtedy cieszy)
Nie trwa to cały dzień, ale około godzinki mam dla siebie, (też nie można przegiąć) potem spacer, picie, jedzenie, ponoszę ją, powygłupiamy sie, porobimy coś razem np wyciąganie prania z pralki i znów pobawi się sama.
Metoda u mnie się sprawdza - może u Was też?
 
u mnie ten problem sie skonczyl odkad mala zaczela samodzielnie siedziec. rozkladalam jej wtedy koc na podlodze, na kocu zabawki i wtedy byla zajeta. teraz jest jeszcze lepiej, bo raczkuje, chodzi po podlodze, oglada rozne rzeczy i jest bardzo zajeta :-) od czasu do czasu zaczyna marudzi, wtedy trzeba do niej podejsc, poprzytulac sie, pogadac.
 
Gufi od kilku dni mam to samo - całe mieszkanie jest placem zabaw - i wszytsko ją interesuje - co nie zmienia faktu że trzeba ja stranie pilnować (np.wyjada ziemię z kwiatków)
 
U Nas z reguly nie bylo rpblemow z wonym czasem ... Dawidek od prawie zawsze potrafil sie zajac ... a to pogadal z karuzela, a to poszarpal miska, a to popodgryzal grzechotki ... teraz jezdzi ze man po calym domu w wozku, albo siedzi w duzym pokoju i ... bawi sie firankami :-) ... uwielbia tez posiedziec na fotelu ... oczywiscie wtedy musze posiedziec razem z Nim ;-) ... a od pewnego czasu nie ma nic lepszego jak szalenstwo po calym domu w swojej chodzikowej furce ;-)
Podsumowujac ... tak jak u dziewczat ... sa momenty kiedy Dawid bawi sie sam, ale sa tez momenty kiedy trzeba mu potowarzyszyc ( co uwielbiam :happy: )
 
Z pilotem, telefonem zrobilam tak: pare razy pozwolilam Pauli sie nimi pobawic i teraz albo w ogole sie nimi nie interesuje, albo tylko na chwilke wezmie do raczki i bez krzyku oddaje:tak:.
 
heh co do pilota i telefonu to też ulubione zabawki Nikoska a i jeszcze klawiatura od kompa (tę to ma nawet swoją wlasną) a z pilotów i komórek wycagamy baterie i się bawi jak chce.
 
reklama
mam nadzieje,ze uda mi sie napisac teraz wszystko i Hania sie nie obudzi.

Po pierwsze,juz wiecie,ze dziecko to nie tylko usmiechy i wesole baraszkowanie w wodzie.Ma swoje humory i czasem ciezko wytrzymac.
Mi jest latwiej,bo juz mam 2 dziecko i mniej wiecej wiem czego mozna sie spodziewac.

Hania jest nauczona czekania,ale rowniez marudzi/placze jak opuszczam pokoj,ale wychodze zalozenia,ze dziecko musi sie nauczyc i zrozumiec,ze mama ma swoje obowiazki,wzgledem domu,siostry,siebie.Jezeli to jest takie marudzenie dla samego marudzenia,nie reaguje od razu.Jezeli to jest placz,bo boli,bo mi smutno itp reaguje od razu.Poza tym wiek ok.8 miesiecy,to jest ten pierwszy raz kiedy dzieciom trudno sie rozstac z mama.

Ja pozwalam Hani dotknac,,wszytkiego" co bezpieczne dla niej w tym wieku.Tlumaczej jej do czego to jest,co sie z tym robi.Nie pozwalam jej dotykac telefonu.Pilota,jesli go dorwie,moze obracac w lapkach,do buzi nie pozwalam wkladac.Robilam tak z Zuzia i z Hania tez tak robie - jak najmniej mowienia,,nie wolno"...tlumacze,nie wyjmuje rzeczy niebezpiecznych przy niej.Jak sobie drepczemy po domu i dojdzie do regalu z ksiazkami,powtarzam jej zawsze - ze moze stamtad cos brac jak tylko mama pozwoli.POki nie raczkuje/nie przemieszcza sie sama,sadzam ja czasem pzy butach np:i mowie to sa buty,to sznurowadla,ale nie bierzemy do buzi,bo sa brudne...itpitd.

Im wiecej dziecko dotknie,tym szybciej pozna swiat..im szybciej sie zaznajomi z lyzka..tym szybciej bedzie chcialo samo jesc..itd.

Mi osobiscie nie przeszkadza,ze dziecko tapla reka w miseczce,ze robi ciapki na podlodze,bo w moim mniemaniu to jest mu potrzebne.To przydaje sie do nauki,ze cos jest gorace.Juz prawie zawsze reguje na..Teraz jest gorace,jest sii,nie dotykaj,Jak ostygnie mama przysunie miseczke"I cofa lapke.

Pozwalam jej towarzyszyc przy czynnosciach dnia codzennego.Jak wieszam pranie,sadzam ja tak zeby mogla dotknac mokrego..itp.

Nie wiem co jeszce napisac.Jakby co pytajcie.Nie dlugo dziecko bedzie chcialo robic to co Wy.Zabawki tak naprawde beda tylko tlem dnia codziennego.Najfajniejszy bedzie odkurzacz,szcotka,czyli to czego mama dotyka/uzywa.

Nie jestem za bezstresowym wychowaniem..oj nie.Mam swoje twarde zasady,ale raczej pozwalam dziecku swobodnie poznawac swiat.Moje dziecko moze sie brudzic,chlapac..bo od tego jest dziecinstwo.

Moja najwieksza wada jest,to ze jestem zlosnik i jak sie zezloszcze to krzycze.Nie zawsze pomaga policzenie do 10,100...czy wyjscie do pokoju.Im dziecko starsze,te jego bunty trudniejsze.Ale damy rade.
Ponioslam porazke i Zuzia dostala pare klapsow ode mnie.U nas najwieksza kara,jest nie przeczytanie ksiazeczki na wieczor.


pozdrawia Katka
 
Do góry