reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wychowujemy nasze rozrabiaki

Mamuśka fajnie że Ty nad tym wszystkim czuwasz:tak::-)

Iwona ja znowu daje Kubie swobodę na co mój mąż się oburza (czyli trochę odwrotnie do Ciebie). Ale nie jest tak że w ogóle go nie pilnuję, mam a przynajmniej staram się miec na wszystko baczne oko. Guzów sie nie uniknie, nawet jakbyśmy się bardzo starały. Dziś np. byliśmy na plaży, ja tylko na momencik odwróciłam głowę żeby zobaczyć co pies robi a w tej samej chwili Kuba wsadził rękę pełną piasku do buźki... i co? pilnowałm go dobre pół godziny a gdy na sekundę spojrzałam w innym kierunku on zrobił i tak to co chciał. Ja pilnuję ale nie do przesady.
 
reklama
Elisabeth i Iwona,oj jak rozumiem te dylematy,na ile pilnować a na ile dać swobodę i pozwolić na samodzielność.Myślę podobnie guzów nie unikniemy i siniaków,choć się staramy by było ich jak najmniej:-).Nie da się cały czas asekurowac dziecka,by sobie nic nie zrobiło.W końcu trzeba mu kiedyś przygotować jedzenie,potem posprzątac itd.Z drugiej strony to nie bardzo wierzę w to,ze jak się stuknie to zapamięta i wyciągnie z tego doświadczenia wnioski na przyszłość.Na takie rozumowanie nasze małe rozrabiaki są po prostu jeszcze za małe.Czytałam ostatnio książkę,w której W.Eichelberger,psycholog,którego lubię powiedział,że w pierwszym roku życia dziecka nie ma mowy o wychowywaniu,mija się to z celem - adresat nie jest gotowy na takie zabiegi.
Pozostają oczy dookoła głowy.;-)
 
No własnie wydaje mi się, że guzów i sinców nie uniknę, ale staram się go przed nimi ochronic. I niestety ja w przeciwieństwie do ciebie Elisabeth chyba przesadzam:eek::baffled:. Przy Kubie jestem bardziej ostrożna niż byłam przy Natalce:dry:. Chyba u mnie coś podziałalo na odwrót bo to przy pierwszym dziecku powinnam być ostrożniejsza a nie przy drugim:confused:
 
nie bardzo wierzę w to,ze jak się stuknie to zapamięta i wyciągnie z tego doświadczenia wnioski na przyszłość.

Ja również w to nie wierzę...przynajmniej nie w tym wieku, bo pźniej na pewno tak


Iwonka a niby przy drugim dziecku miało byc łatwiej, co? he :-D he! Ach my Baby... same sobie problemy stwarzamy..
 
Co do zapamietywania i wyciągania wniosków...moja Amelka kiedyś dotkneła kaktusa no i troszkę się pokłuła...dziś wyciąga rączkę w kierunku kaktusa ale zaraz ją chowa :-) Widać zapamiętała ;-)
 
U nas jest tak:
Alę oczywiście sie pilnuje i staramy sie wszyscy żeby nie zrobiła sobie krzywdy ale... rożnie to bywa zdarzają sie guzy i sianaczki .

Nie mniej jednak nie chodzę za nią krok w krok i pozwalam jej na samodzielność
i tu zgadzam się z Moniką3 Ala raz przytrzasnęła sobie paluszki zamykającą się szufladą i do dnia dzisiejszego nie otwiera tej konkretnej szuflady (inne oczywiście tak)

Natomiast z brania do buzi kamieni i piasku nie robię afery spokojnie jej tłumaczę że tak nie można ale jeśli zje trzy ziarenka to nic jej sie nie stanie, wychodzę z założenia że ona się uczy i nie mogę jej wszytskiego zabraniać - sama musie wiedzieć co to ciepłe(kubeczek z kawką mamusi), zimne (kostka lodu), i kłujące (w stopki np wycieraczka do butów, lub szczotka do włosów)
 
Iwonka a niby przy drugim dziecku miało byc łatwiej, co? he :-D he! Ach my Baby... same sobie problemy stwarzamy..


No właśnie:laugh2::laugh2::laugh2:. Chyba taka nasza natura;-)

Mnie się wydaje, ze dziecko jednak coś zapamiętuje. Kuba kiedyś włozył paluszek w bude od wózka i sobie go przyciął. Potem długo nie pchał tam rączek ( chociaż ostatnio znów zauważylam, że coś majstruje przy budzie:confused:). No ale minęło chyba ze 2 m-ce to mógł zapomnieć:eek::-D
 
ja obiema rekami podpisuje sie pod opinia Agnieszki :tak:

na pewno nie jestem nadopiekuncza mama - mam porownanie na placu zabaw. ja puszczam Ninke na plac zabaw i sama raczkuje po piachu. czasem zdarzy jej sie wlozyc taka zapiaszczona raczke do buzi, ale to przeciez nie koniec swiata. tak samo z wywracaniem sie. ale powiem szczerze, ze wiekszosc mam lazi za swoimi pociechami krok w krok (najlepiej z chusteczka nawilzona) i jak tylko dziecko napotyka jakas przeszkode, to zaraz na raczki i pomagaja.
 
Gufi ja postępowałam tak samo z Łukaszkiem moim starszym synkiem oczywiście pilnowałam ale też uważałam że dziecko musi samo pewnych rzeczy wypróbować i poznać( oczywiście pod czujnym okiem mamy;-)), ale niestety mały w wieku 18mc zachorował na salmonellę odzwierzęcą( do tej pory niewiadomo od czego lub od kogo hipotez było dużo) którą przeszedł z poważnymi powikłaniami które niestety ciągnęły się przez prawie 2 lata !!!!!!!!!!!! a mianowicie brak łaknienia i problem z przyswajaniem glutenu. Więc niestety później zrobiłam się straszną kwoką i zostało mi tak to do tej pory:zawstydzona/y::-(
 
reklama
Ja tez jestem zdania, że dziecko uczy się poprzeż doświadczenia, zresztą tak jak każdy z nas. Pozwalam Olusiowi na dużo, ale pewne rzeczy są kategorcznie zabronione! Prąd, piekarnik, itd. ...

Od kiedy Olkeim zajmuje się moja mama, to zauwazyłyśmy, że kiedy wracam do domu to robi się z niego maruda... :blink: przez cały dzień jest grzeczny. A jak mnie widzi to robi się ciapa.

I wreszcie znalazłam ciekawą zabawkę dla Olusia. Zazwyczaj zabawki nudziły mu się po 3 minutkach, natomiast jak mu sprawiliśmy zwykłe duże resoraki jest spokój. Oczywiście muszę uważać bo takie autka są niedozowlone dla takich małych bobków... ale troche spokoju mam :tak::-D
 
Do góry