Mati mi dzisiaj tak dał popalić na spacerze że jak przyszłam do domu to jeszcze się trzęsłam. Odstawił pełną pokazówkę łącznie z tarzaniem się po ziemi wrzaskiem na całe gardło drapaniem i gryzieniem mnie, wróciliśmy do domu cali zgrzani po Matim to dosłownie pot płynął strumieniami. Już mi się odechciało spacerków i wyjść na place zabaw
mam serdecznie dość
mam serdecznie dość
Mój synek na co dzień jest pogodnym i wesołym dzieckiem. Chętnie się bawi, mile wita znajome twarze... Ale gdy gdzieś idziemy to zmienia się strasznie!
A już najgorzej w przychodni, gdzie mnóstwo białych fartuchów. Ale to samo jest gdy jesteśmy w jakimś nowym miejscu - płacz, wieszanie się na szyji aż mnie dusi... Coś okropnego! A już tragedia jak ktoś próbuje go zagadać; zaczepić
histeria!!! Dopiero po pewnym czasie powoli się rozkręca, ale męczące to i stresujące również dla mnie...:-(doradźcie jak "rozruszać" dziecko.
.
. Jak jej się ktoś spodoba to na koniec świata mógłby ją zabrać ;-) zanim sobie a mamie przypomni, ale jak jej się ktoś nie spodoba to możemy tygodniami spotykać, rozmawiać a ona nie lubi, ucieka i już i ja jej nie zmuszam, bo każdy ma swoje preferencje co do lubienia