reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wyprowadzka matki z dzieckiem a sprawa ojca

She1978

Orzeszek 27.05.2009 [*]
Dołączył(a)
25 Maj 2009
Postów
3 022
Witam.

Bardzo prosiłabym o pomoc, bo nie wiemy z mężem co robić. Otóż mój mąż od 5 lat jest rozwiedziony. My jesteśmy małżeństwem od lat 3. Z poprzedniego małżeństwa mąż ma nastoletniego syna, który od września zacznie naukę w gimnazjum. My mamy 2 małych dzieci (3 latka oraz roczek). Mąż ma zasądzone alimenty w kwocie 450zł. Dodatkowo pomaga matce dziecka dobrowolnie opłacając co roku połowę kosztów za podręczniki, a także kupując wyprawki szkolne. Widzenia zasądzone wyrokiem rozwodowym realizuje, czyli: co drugi weekend od pt do niedzieli, 1 tydzień ferii zimowych oraz 1 miesiąc wakacji letnich. Zeszłego lata ex straciła pracę i do tej pory żadnej nowej nie podjęła. Zamiast tego regularnie wyjeżdża do swojego konkubenta do innego miasta (7h jazdy autokarem), zostawiając dziecko pod opieką babki i nakazując mu okłamywanie ojca, że nie ma jej, bo pracuje i wraca do domu późnymi wieczorami. We wrześniu zeszlego roku oznajmiła mężowi, że z końcem roku szkolnego wyjeżdża z synem do konkubenta układać sobie życie. Po wielu rozmowach mąż wyraził zgodę na taki wyjazd, jednocześnie otrzymując od ex obietnicę, że uregulują w postaci ugody u notariusza kwestie dotyczące tego wyjazdu, czyli: określenie miejsca zamieszkania syna, osób, które będą stanowiły nad nim opiekę, szkołę, do której będzie uczęszczał, zwolnienie przez ex obowiązku widzeń męża z dzieckiem w co drugi weekend z racji dzielącej ich odległości. Dodatkowo mąż zaproponował ex podwyżkę alimentów w kwocie 100zł. Po napisaniu takiej ugody mąż czytał ją ex. Pierwsza jej reakcja na proponowaną kwotę podwyżki była następująca: zarzuciła mężowi, że jest cwany, bo jak ona się zgodzi na taką kwotę to potem przez lata nie będzie mogła starać się o podwyżkę, a poza tym jej koleżanka, która ma taką samą sytuację jak będzie miała ona (czyli duża odległość ojca od dziecka i związane z tym koszty uniemożliwiają ojcu kontakty z dzieckiem w takiej częstotliwości jak dotychczas) otrzymała 100% podwyżkę alimentów. Po przedstawieniu argumentów mojego męża na jej wypowiedź, ostatecznie niby zgodziła się na brzmienie tejże ugody. Mąż zaczął więc prosić o to by podała mu termin na kiedy ma umawiać notariusza. I tu zaczęły się schody. Najpierw ex zarządała ugody na piśmie, by mogła ją przeczytać. Potem zaczęła się wymigiwać niemożliwością podania terminu, ponieważ pracuje na czarno na telefon szefa (bzdura - od dziecka wiemy, że siedzi u swojego konkubenta). Następnie powiedziała, że nie podoba jej się brzmienie 2 pkt ugody. Zapytana jakie, nie potrafiła odpowiedzieć. Obecnie wczoraj powiedziała mężowi, że nic nie podpisze, bo wszystko napisane jest nie tak. Na prośbę by sama napisała więc swoją wersję takiej ugody, odmowiła mówiąc, że ona niczego nie będzie podpisywać. Kilka dni przed tą odmową, rozmawiała z moim mężem telefonicznie i oznajmiła mu m.in. że ustaliła ze swoim konkubentem, że przez okres nauki ich syna w gimnazjum (3 lata) nie będzie podejmowała żadnej pracy, ponieważ w obecnym miejscu zamieszkania zostawia swoją schorowaną matkę, do której będzie musiała na jeden weekend w miesiącu przyjeżdżać, co nie pozwala jej na podjęcie jakiejkolwiek pracy. To bardzo ciekawe, ponieważ od września możnaby policzyć dni kiedy była w swoim obecnym domu i jakoś nie przejmowała się zdrowiem matki zostawiając pod jej opieką syna. Poza tym nie bardzo wiemy jak miała by niby schorowanej matce pomóc obecność córki 2 dni w miesiącu. Dodatkowo jej matka ma tutaj również syna, który regularnie ją odwiedza i który faktycznie się nią opiekuje robiąc chociażby zakupy. Jest to jednak dla ex typowe, ponieważ będąc w małżeństwie z moim obecnym mężem też nie podejmowała żadnej pracy najpierw mówiąc, że musi się opiekować dzieckiem aż nie pójdzie do podstawówki, potem aż nie pójdzie do komunii, itd - co w rezultacie m.in. doprowadziło do konfliktów i rozwodu. Jak widać niechęć do pracy pozostała. Jednocześnie od momentu jak ex podjęła decyzję o wyjeździe non stop podnosi swoje wymagania finansowe względem byłego męża. A to, że skoro przez 3 lata nie będzie się widywał z dzieckiem, to ma go brać na całe wakacje do siebie. A to, że skoro się z nim nie będzie widywał, to ma płacić za podręczniki 100% kosztów (i nie dociera do niej argumentacja, że to dobra wola męża, bo tak na prawdę kwota alimentów obejmuje również koszt podręczników). Itd. Do tego typowym jej zachowaniem jest dzwonienie do męża tylko po to, żeby mu powiedzieć, że ma do niej oddzwonić, bo on zarabia a ona nie i nie stać jej na rozmowy telefoniczne a ona ma sprawę. Zaczynamy z mężem podejrzewać, że skoro nie będzie szukać pracy, będzie wnosiła po wyprowadzce o podwyższenie alimentów powołując się na to, że: 1. nie pracuje od roku i pewnie będzie podnosiła kłamliwy argument, że mimo prób podjęcia pracy żadnej nie znalazła, 2. ojciec nie wywiązuje się z zasądzonych mu kontaktów z dzieckiem co 2 weekend, przez co ona ponosi większe koszty utrzymania. Dlatego nie chce podpisać ugody, mając pewnie przekonanie, że sąd zasądzi jej więcej niż propponowane 100zł przez męża. Moje pytanie brzmi: czy możemy sami wystąpić jeszcze przed końcem roku szkolnego, czyli przed wyprowadzką ex do innego miasta do sądu z wnioskiem o zniesienie widywania dziecka co 2 weekend ze względu na odległość jaka będzie dzieliła ojca od dziecka i koszty z tym związane (nie tylko podróży, ale i zakwaterowania na czas widzenia z dzieckiem - nie mamy w tamtym mieście żadnej rodziny, u której mąż mógłby się zatrzymać) a jednocześnie o utrzymanie kontaktów w 1 tydzień ferii zimowych i 1 miesiąc wakacji letnich oraz w tym samym wniosku zaproponować w związku z zaistniałą sytuacją dobrowolną podwyżkę alimentów o 100zł. Jeśli tak - jak należy skonstruować taki wniosek. I w jaki sposób możemy odpierać ewentualne zarzuty matki, że kłamiemy, bo ona nigdzie się nie wyprowadza. Podejrzewamy, że może w ten sposób próbować, bo: oznajmiła telefonicznie mężowi, że dziecko zostanie zameldowane czasowo w nowym mieście, by zostało przyjęte do obwodowego gimnazjum, ale ona sama miejsca zamieszkania nie zmieni - nadal to będzie obecne miasto. Jesteśmy przekonani, że w ten sposób będzie chciała dalej ubiegać się o wszystkie możliwe zasiłki z mops-u o jakie do tej pory wnioskuje. Jesteśmy z mężem już zmęczeni ciągłymi przepychankami z ex. Uczciwie pracujemy, mąż nie unika kontaktow z dzieckiem, regularnie płaci alimenty. Ex nie pracuje, jest na utrzymaniu konkubenta plus wydaje na siebie alimenty, ponieważ dziecko utrzymuje obecnie babka, nie wywiązuje się z opieki nad dzieckiem pozostawiając je pod opieką babki, ciągle nęka nas telefonami z pogróżkami, że jak nie będziemy spełniać jej żądań to pogadamy inaczej, itd. Przeraża nas możliwość uzyskania przez ex 100% podwyżki. Płacąc 450zł miesięcznie i dokładając się do podręczników, rozpoczęcia każdego roku szkolnego, wyjazdów na kolonie czy kupując co roku wyprawkę szkolną i tak ledwo wiążemy koniec z końcem. Nie stać nas w tej chwili na więcej niż 100zł podwyżki. Zwłaszcza, że ja obecnie pracuję w zakładzie pracy, który za 2 lata zostanie zamknięty (oficjalna zapowiedź szefa) i sama będę osobą poszukującą pracy. Nasza córka od września idzie do przedszkola, więc nasze wydatki wzrosną. Ani moja ani męża pensja od lat nie wzrosła. A jakby nie było - to nie z naszej winy ex się z dzieckiem wyprowadza. Czemu więc my mieliśbyśmy ponosić tego 100% konsekwencje? Rozumiem, że jej koszty wzrosną, bo dojdą jej dni kiedy do tej pory dziecko miał mój mąż. Ale z drugiej strony patrząc: będzie żyła z konkubentem, który będzie ją z własnej woli utrzymywał zgadzając się, by nie szukała pracy, do tego będzie dostawała alimenty i wszystkie możliwe zasiłki, jakie od lat pobiera.

Dziękuję za poradę,
pozdrawiam.
 
Ostatnia edycja:
reklama
1. fakt czy matka dziecka pracuje nie ma wpływu na wysokość alimentów, są to koszta związane z potrzebami i kosztami utrzymania dziecka, więc aby takie podwyższyć należy wykazać wzrost kosztów utrzymania
2. cały czas pisze pani o obowiązku widzeń z dzieckiem!!! to nie jest żaden obowiązek i pani mąż może całkowicie zrzec się widzeń jeżeli ich nie chce, a gdzie tu dobro dziecka i to czy ono samo chce się z ojcem widywać???
3. wszelkie pisma poza sądem nie mają mocy prawnej
4. nie ma żadnej formy wniosku czy innego pisma które by regulowało sposób kontaktowania się pani męża z matką dziecka, telefonów itd. jesteście dorosłymi ludźmi i musicie sobie z tym radzić sami
5. zbierajcie sobie wszystkie dowody wpłaty dodatkowych kosztów (na wyprawkę itd) jako dowód w sądzie, nie dawajcie tych pieniędzy do ręki albo przynajmniej zbierajcie paragony za zakup podręczników itd.
6. dziecko zawsze można zabrać do siebie a nie nocować w jego mieście, poza tym koszta związane z dojazdem ojca do dziecka itd. ponosi ojciec - nie matka
7. matka zgadzając się na podwyżkę alimentów absolutnie nie blokuje sobie możliwości podniesienia ich nawet po 1 miesiącu gdyż tak jak pisałam liczą się tu faktyczne koszta utrzymania dziecka a nie czas od ostatniej podwyżki
8. to że jej koleżanka czy ktokolwiek inny ma takie a nie inne alimenty to nie jest żaden argument, gdyż jest to sprawa indywidualna i zależna od kosztów utrzymania dziecka oraz MOŻLIWOŚCI zarobkowych ojca
 
1. fakt czy matka dziecka pracuje nie ma wpływu na wysokość alimentów, są to koszta związane z potrzebami i kosztami utrzymania dziecka, więc aby takie podwyższyć należy wykazać wzrost kosztów utrzymania

Wiem, że takie panuje przekonanie, ale przy pierwszym ustalaniu alimentów przy sprawie rozwodowej sąd wziął pod uwagę, to że ex nie pracuje, mimo że nie było przesłanek do tego by nie mogła pracy podjąć.

2. cały czas pisze pani o obowiązku widzeń z dzieckiem!!! to nie jest żaden obowiązek i pani mąż może całkowicie zrzec się widzeń jeżeli ich nie chce, a gdzie tu dobro dziecka i to czy ono samo chce się z ojcem widywać???

Proszę mnie nie chwytać za słówka. Ciężko jest taką sytuację przelać na forum i zawsze użyć odpowiednich słów, które nikogo nie będą razić w oczy. Mąż sam walczył o widzenia z dzieckiem, ponieważ ex mu je utrudniała. Nawet jak już wyrok zapadł, miał problemy z egzekwowaniem kontaktów i kilka razy w ciągu tych lat zdarzyło się, że nie widział syna miesiąc lub dłużej, bo ex odwoływała spotkania z różnych względów. Przed każdymi feriami i wakacjami mamy szarpaninę nerwów, bo mąż co najmniej miesiąc przed przerwą szkolną stara się coś z ex ustalić, a tuż przed samym wolnym ex zmienia plany. Rok temu np. wcale mu dziecka na wakacje nie dała, choć mieliśmy już zaplanowany wyjazd z nim, bo stwierdziła, że na ostatnią chwilę udało jej się załatwić kolonie z mops-u. Oznajmiła więc mężowi, że nie obchodzi jej co on planował i choć wie, że to jego miesiąc to ona postanawia inaczej. Albo planuje mu sama wyjazdy a od nas żąda ich opłacenia dziecku. Wcale nie liczy się z tym że mąż chciałby z nim po prostu pobyć na luzie bez odrabiania lekcji i innych obowiązków jakie są w czasie roku szkolnego. Tyle lat ile są po rozwodzie mąż tylko raz poprosił o przełożenie weekendów, jak urodziło nam się drugie dziecko, bo nie chcial mnie chwilę po porodzie zostawić z niemowlakiem i 2 letnim dzieckiem.

3. wszelkie pisma poza sądem nie mają mocy prawnej

Wielu ludzi dogaduje się poza sądem co do kontaktów, alimentów i innych spraw dotyczących dziecka. Ex od momentu jak planuje wyjazd a chciała coś od męża uzyskać (np. zgodę na wyrobienie dowodu dziecku) to była grzeczna i ciągle powtarzała, że są ludźmi, układają sobie życie na nowo oboje, więc po co się szarpać, lepiej żyć w zgodzie i się dogadywać poza salą sądową. My naiwni uwierzyliśmy, że może jak poznała faceta, który wiąże z nią jakieś plany to faktycznie da nam spokój. Byliśmy naiwni. Mąż nigdy nie robił jej pod górkę. Zawsze szedł jej na rękę. Nie ma bowiem w charakterze utrudniania jej życia, bo wie, że odbija się to na dziecku. Niestety ex uzyskała co chciała i teraz na nas się wypięła. Obietnic ze swojej strony o podpisaniu ugody nie zamierza realizować. A my zostaliśmy z niczy. Tzn. z obawą co będzie po ich wyprowadzce.

]4. nie ma żadnej formy wniosku czy innego pisma które by regulowało sposób kontaktowania się pani męża z matką dziecka, telefonów itd. jesteście dorosłymi ludźmi i musicie sobie z tym radzić sami

Przecież można takie sprawy kierować do sądu. Tyle tylko, że nigdzie w necie nie natrafiłam na taki przypadek jak nasz: czyli, że to ojciec dziecka wnosi o zniesienie wcześniej ustalonych widzeń co 2 tygodnie oraz wnioskuje o podwyżkę alimentów o kwotę na jaką go stać. I o to było moje pytanie. Czasem nie da się dogadać z drugą stroną skoro brak jej dobrej woli. A znając wymysły ex i to co już kiedyś wymyślała starając się o 100% podwyżkę, nie chcemy czekać aż zacznie męża oskarżać o niewywiązywanie się z widzeń i straszenia nas sądem, grzywną i podwyżką.

5. zbierajcie sobie wszystkie dowody wpłaty dodatkowych kosztów (na wyprawkę itd) jako dowód w sądzie, nie dawajcie tych pieniędzy do ręki albo przynajmniej zbierajcie paragony za zakup podręczników itd.

Niech mi Pani wierzy, że to robimy. Jednak przy ostatniej podwyżce jaką mieliśmy sędzina nawet spojrzeć nie chciała na te papiery, stwierdzając, że rodzic jest zobowiązany do zapewniania dziecku wszystkich tych rzeczy. A argument, że mąż się dokłada choć tak na prawdę alimenty obejmuja te wydatki nie został uwzględniony.

6. dziecko zawsze można zabrać do siebie a nie nocować w jego mieście, poza tym koszta związane z dojazdem ojca do dziecka itd. ponosi ojciec - nie matka

Może jeszcze raz powtórzę: matka z dzieckiem wyprowadza się o 7h drogi od obecnego miejsca zamieszkania. Owszem można dalej realizować kontakty jak do tej pory, ale: 1. podróż kosztuje a nas na to najzwyczajniej nie stać, 2. wyobraża sobie Pani sytuację, że pracodawca mojego męża da mu co 2 tygodnie urlop po to by wyjechał rano, aby po południu być u dziecka w nowej miejscowości, następnie zabiera to dziecko - w mieszkaniu ojca są późną nocą, spędzają z sobą sobotę, a niedzielę znów całą są w podróży? Po pierwsze żaden pracodawca na takie coś nie pozwoli, po drugie nawet gdyby to szybko urlop mojego męża by się skończył i jak miałby spędzać z nim tydzień ferii i wakacje? To nie jest kwestia 50km, ale setek. I tu powstaje - przynajmniej dla nas - problem. Nie to, że mąż NIE CHCE. Nie damy rady ani logistycznie ani przede wszystkim finansowo.

7. matka zgadzając się na podwyżkę alimentów absolutnie nie blokuje sobie możliwości podniesienia ich nawet po 1 miesiącu gdyż tak jak pisałam liczą się tu faktyczne koszta utrzymania dziecka a nie czas od ostatniej podwyżki

Wiem, że tak jest. Ale na pierwszej sprawie o podwyżkę, którą ex wniosła chwilę po wyroku rozwodowym, ex na wstępie usłyszała od sędziny kilka słów na temat czasu jaki minął między jedną a drugą sprawą. I myślę, że zostalo jej to w głowie.

8. to że jej koleżanka czy ktokolwiek inny ma takie a nie inne alimenty to nie jest żaden argument, gdyż jest to sprawa indywidualna i zależna od kosztów utrzymania dziecka oraz MOŻLIWOŚCI zarobkowych ojca

To też wiem. Ex jednak musi się z czegoś utrzymywać, a w tej sytuacji pewnie podejmie próbę uzyskania jak najwięcej. Raz: dziecko idzie do nowej szkoły, dwa: ma inne koszty utrzymania po przeprowadzce, trzy: trudna sytuacja z chorą matką nie pozwala jej podjąć pracy (to najbardziej bzdurny argument), i nie wiem co może jeszcze przyjść jej do głowy. Żeby była jasność: my nie kwestionujemy tego, że faktycznie wraz z pójściem do gimnazjum - wzrosną koszty utrzymania dziecka. Jakby nie było będzie więcej przedmiotów, więcej obowiązków, dziecko rośnie na ciuchy też trzeba. Stąd nasza propozycja podwyższenia alimentów. Wg wyroku rozwodowego ex ma poza alimentami otrzymywanymi od byłego męża ponosić całą resztę kosztów związanych z dzieckiem. Nie pracując i nie szukając pracy nie realizuje podstawowego obowiązku rodzica wobec dziecka. Co więcej babka, która opiekuje się dzieckiem, gdy ex siedzi u konkubenta utrzymuje go ze swojej emerytury, bo ex alimenty przeznacza na siebie. To budzi nas sprzeciw. I chyba się Pani temu nie dziwi? A najbardziej dołuje nas fakt, że jesteśmy wobec takiej jej postawy bezsilni. Jak pisałam od września wzrosną choć w naszej opinii nie drastycznie potrzeby syna męża, ale jednocześnie nasze możliwości, a zwłaszcza możliwości zarobkowe męża, bo te się tu liczą nie zmieniły się na lepsze, a wraz z urodzeniem drugiego dziecka można powiedzieć, że nasza możliwości finansowe uległy pogorszeniu.
 
Ostatnia edycja:
1. jest to podstawa do odwołania się od decyzji sądu, naprawdę nie ma potrzeby zgadzania się na wszystko co ustali sędzia po to jest coś takiego jak odwołanie się
2. musicie koniecznie wystąpić do sądu o zmianę kontaktów, wszystkie ustalenia poza sądem mogą skutkować tym że ex może w sądzie zażądać nałożenia kary na ojca za niedotrzymanie terminów widzeń, wasze argumenty są jak najbardziej logiczne
3. alimenty to co innego bo są zawsze dowody w formie druków wpłaty, co do widzeń to tak jak wyżej, ale w sądzie również istnieje coś takiego jak ugoda i zawsze najlepiej tak to załatwić tym bardziej że jak pani pisze macie różne historie z matką dziecka więc coś z nią spiszecie na piśmie a potem jej się odwidzi i narobi kłopotów
4. nie wnoście sami o podwyżkę alimentów to bez sensu i absolutnie nie skutkuje tym że za chwilę matka dziecka nie złoży kolejnego pozwu o podwyżkę, poza tym pisałam o formie regulowanie tego nękania telefonami i porozumiewania się ojca z matką, jeżeli przedstawicie konkretne argumenty i dobrze napiszecie odpowiedź na pozew o podwyżkę to macie dużą szansę, a jeśli sędzina jest jaka jest to się odwołujcie
5. nie macie obowiązku pokrywania kosztów nie ustalonych w sądzie na sprawie o alimenty, a w razie dziwnych decyzji sądu - odwoływać się
6. tak jak pisałam, należy wnieść o zmianę kontaktów po prostu, nie ma to nic wspólnego z alimentami
7. być może tak, a być może nie
8. nie jesteście bezsilni, możecie mieć pecha co do sędziny ale możecie się odwoływać, ważne aby nie zgadzać się w sądzie na niekorzystny wyrok, mądrze odpowiadać na pozwy, wykazywać brak kosztorysu w pozwie oraz dowodów potwierdzających wysokość kosztów poniesionych na dziecko, wasza sytuacja materialna również nie jest bez znaczenia ale jak pisałam liczą się możliwości zarobkowe pani męża (czyli nie to ile faktycznie zarabia ale ile mógłby zarobić wykorzystując swój pełen potencjał - doświadczenie i wykształcenie)

Matka dziecka ciągle was straszy i jak widać jej się to udaje stąd takie zachowanie, czas abyście poznali swoje prawa i przestali się bać zawsze tego co ona tam sobie powie, a my tu zawsze chętnie pomożemy :-) .. proszę pamiętać że ilość widzeń nie ma wpływu na wysokość alimentów, są to dwie zupełnie oddzielne sprawy.
 
2. musicie koniecznie wystąpić do sądu o zmianę kontaktów, wszystkie ustalenia poza sądem mogą skutkować tym że ex może w sądzie zażądać nałożenia kary na ojca za niedotrzymanie terminów widzeń, wasze argumenty są jak najbardziej logiczne

Właśnie zaczęliśmy się z mężem zastanawiać, czy jest sens. Wczoraj wieczorem byliśmy atakowani telefonami od ex do tego stopnia, że w końcu mąż wyłączył telefon, bo dość miał pogróżek i wyzwisk. Usłyszeliśmy m.in. że już niedługo mąż będzie musiał wybrać się na wycieczkę krajoznawczą do jej nowego miejsca zamieszkania i dopiero teraz poczuje co to znaczy płacić alimenty. I to chyba tyle w kwestii jej hasła: jesteśmy ludźmi, żyjmy w zgodzie dla dobra Twojego i mojego związku i naszego syna. Co ciekawe telefony te nie były niczym podyktowane. Tzn. nie było wcześniej żadnej sytuacji między nią a moim mężem, by wywołać w niej taką właśnie reakcję. I tak sobie pomyśleliśmy przez chwilę, że damy spokój teraz ze zmianą widzeń. A jak ex wystąpi o podwyżkę to w zależności od tego ile jej dostanie, wystąpimy o zniesienie kontaktów co 2 tyg i skrócenie np. okresu letniego z miesiąca do 2tyg.

3. alimenty to co innego bo są zawsze dowody w formie druków wpłaty, co do widzeń to tak jak wyżej, ale w sądzie również istnieje coś takiego jak ugoda i zawsze najlepiej tak to załatwić tym bardziej że jak pani pisze macie różne historie z matką dziecka więc coś z nią spiszecie na piśmie a potem jej się odwidzi i narobi kłopotów

Ma Pani całkowitą rację. Teraz to widzę. Człowiek po prostu jest naiwny. My na serio myśleliśmy, że ona przestanie nas nękać jak ułoży sobie życie. Ale jak widać nadal jej nadrzędnym celem jest dokopanie mojemu mężowi i naszej rodzinie. Tacy ludzie się nie zmieniają.

4. nie wnoście sami o podwyżkę alimentów to bez sensu i absolutnie nie skutkuje tym że za chwilę matka dziecka nie złoży kolejnego pozwu o podwyżkę,

Ma Pani rację.

poza tym pisałam o formie regulowanie tego nękania telefonami i porozumiewania się ojca z matką,

To to też można uregulować?

5. nie macie obowiązku pokrywania kosztów nie ustalonych w sądzie na sprawie o alimenty,

Tak, wiemy. Ale dla dobra dziecka to robiliśmy. Ex nie zapewniała mu wyprawek szkolnych. Ciągle nosił stare rozltujące się piórniki, ledwo piszące mazaki i długopisy, itd. Książki kupowała mu używane, jednego roku kupiła nie te co trzeba i potem na gwałt szukała u nas pomocy, by dostać pieniądze na nowe ale właściwe. Jednak - jeśli dostaniemy podwyżkę, o którą ona wystąpi, to raz na zawsze zakończymy takie formy pomocy. Mamy już tego dość na dobrą sprawę. Do tej pory mieszkała z matką, nie płaciła za mieszkanie, dziecko utrzymuje babka, bo matki nie ma tu na miejscu, tylko dziecku każe wszystkim kłamać, że pracuje od rana do wieczora sprzątając, pobiera skąd się da zasiłki - w tym wystąpiła o zasiłek pielęgnacyjny na matkę, a ciągle gra samotną nie mającą z czego się utrzymać matkę. Teraz się wyprowadzi do swojego konkubenta, od dziecka wiemy, że nabrali kredyty na urządzenie 2pok mieszkania, które wynajmują od kogoś, że ten konkubent ma kawalerkę, z której czerpie korzyści z najmu, od nas ma alimenty plus do tej pory pomoc przy największych wydatkach związanych z rokiem szkolnym. I podejrzewamy, że znów będzie przy podwyżce grala samotną matkę, która dopiero co przeprowadziła się do nowego miasta (być może padnie argument, że może za pracą tu przyjechała, choć to mniejsze miasto niż to, z którego się wyprowadza) i ma problem z utrzymaniem i znalezieniem pracy. Patrząc na to jak bardzo kłamała w pozwie przy ostatniej podwyżce kiedy kierowały nią tylko koleżanki w podobnej sytuacji, to boję się co wymyśli teraz wspierana przez swojego faceta. Wiadomo - do pracy iść się nie chce, a kredyty ktoś musi pospłacać. Dlaczego nie mój mąż?

6. tak jak pisałam, należy wnieść o zmianę kontaktów po prostu, nie ma to nic wspólnego z alimentami

Tu nie do końca się zgodzę. Realizując kontakty osobiste, mąż ma swój udział w wychowaniu i bezpośrednim utrzymaniu dziecka. W momencie, gdy nie będzie w stanie spotykać się z synem, ex może podnieść wg mnie słuszny argument, że teraz na jej barkach spoczywa całkowita opieka, wychowanie i utrzymanie dziecka na codzień, więc skoro ona poświeca swój czas, to mąż niech płaci za jego utrzymanie w całości kosztów jakie ona ponosi.

8. wasza sytuacja materialna również nie jest bez znaczenia ale jak pisałam liczą się możliwości zarobkowe pani męża (czyli nie to ile faktycznie zarabia ale ile mógłby zarobić wykorzystując swój pełen potencjał - doświadczenie i wykształcenie)

Mój mąż od lat pracuje w tej samej firmie, w swoim zawodzie. Zarabia tyle ile oferowali mu, gdy przez jakiś czas szukał pracy z nadzieją, że uda mu się znaleźć lepiej płatną. Przestaliśmy więc szukać, ponieważ doszliśmy do wniosku, że tu ma pracę póki co pewną, na pełen etat z umową zgodną z otrzymywaną pensją i wszystkimi świadczeniami. Nie chcieliśmy ryzykować, że trafi gdzieś za podobne pieniądze na umowę na czas określony, za minimalną pensję albo że trafi na pracodawcę, który świadczeń nie płaci. Ex z zawodu jest sprzedawczynią. Będąc z mężem od momentu urodzenia ich syna nie pracowała. Gdy mąż zarządał rozwodu i odszedł z domu, też nie podjęła pracy. Dopiero po półtora roku od rozwodu zatrudniła się w jakimś sklepie, gdzie pracowała na cały etat, ale umowę miała na 1/4 i taką też przedstawiła w sądzie w poprzedniej sprawie o podwyżkę. Jak straciła tą pracę rok temu, nie podjęła nowej, tłumacząc się, że nie ma aktualnej książeczki sanepidowskiej ani nie ma kursu na obsługę kart płatniczych, nie stać jej na ich zrobienie, a wszyscy pracodawcy od niej tego wymagają. No i oczywiście nie pasowały jej też godziny pracy, bo do zmianowej nie pójdzie i już. Potem zaczęła jeździć do swojego konkubetna. Najpierw na weekendy. Potem na tydzień, aż doszło do tego, że dziecko widuje matkę 2-3 razy w miesiącu. Ostatnio tak jak pisałam oznajmiła mojemu mężowi, że obecny partner będzie ich utrzymywał, a ona przez kolejne min. 3 lata nie podejmie pracy, bo raz w miesiącu będzie na weekend przyjeżdżała do matki. Mnie te argumenty po prostu zwalają z nóg. I żałuję, że mąż nie ma możliwości nagrywania tych rozmów. Choć pewnie i tak nie udałoby się ich przedstawić jako dowód w sądzie.

Matka dziecka ciągle was straszy i jak widać jej się to udaje stąd takie zachowanie, czas abyście poznali swoje prawa i przestali się bać zawsze tego co ona tam sobie powie, a my tu zawsze chętnie pomożemy :-) ..

Dziękuję, bo jak widać po wczorajszym pomoc będzie nam potrzebna. Ja osobiście tego nie rozumiem. Bo gdybym ja była na miejscu ex to: 1. cieszyłabym się, że ojciec dziecka po rozwodzie nie dał nogi i nie zaniechał kontaktów z synem, 2. pomaga mi płacąc więcej niż ma zasądzone, 3. nie spoczęłabym póki sama nie byłabym w stanie zapewnić moim dzieciom utrzymania, 4. nigdy w życiu nie chciałabym być czyjąś utrzymanką jak to przez całe życie jest ex, 5. zależałoby mi dla dobra dzieci na jak najlepszych kontaktach z byłym mężem, 6. tworząc nowy związek skupiłabym się na jego utrzymaniu a nie tym jak wykorzystać okazję i dokopać znów byłemu. Nie wiem... Chyba z takim podejściem nie jestem normalna...

Od wczoraj zaś jestem jednym wielkim kłębkiem nerwów. Mam problemy zawodowe, teraz jeszcze to. Powoli opuszczają mnie siły.


Ps. Mogę zapytać czy przyżyła Pani coś podobnego i stąd czerpie Pani wiedzę na temat możliwości obrony?
 
Ostatnia edycja:
She,
1) jeśli chodzi o zmianę widzeń - wydaje mi się, że jak tylko będziecie pewni, że Ex wyprowadza się z synem gdzieś tam daleko daleko to nie ma na co czekać tylko trzeba występować do sądu o zmianę terminów widzeń, tzn. odejście od tych spotkań weekendowych z przyczyn, o których pisałaś - ta baba jest tak rąbnięta, że na pewno nie omieszka skorzystać z tego, że tato się z obowiązków nie wywiązuje, więc lepiej żebyście mieli papier

2) tak jak kasia-matiy pisała wnioskowanie samemu o podwyżkę alimentów jest bez sensu - już lepiej jak młody będzie u Was kupić mu coś co mu się przyda albo zabrać na basen itp. itd. - wydać kasę na dzieciaka a nie ex

3) jeśli chodzi o telefony ex - weź Ty zadzwoń do dzielnicowego i spytaj co w takiej sytuacji można zrobić, bo coś zrobić się na pewno da, tylko do tej pory tego nie robiliście dla dobra młodego bo wiadomo mamuśka będzie się mściła, tyle że ona i tak robi co chce. Ale jak będziecie świadomi co Wy możecie, co jej za takie zachowania grozi to może będziecie pewniejsi w kontaktach z nią, a ona może co nieco odpuści jak usłyszy, że jeszcze jeden telefon a wyciągnięcie konsekwencje
 
Just79 dzięki za zabranie głosu. Powiem Ci, że ja już sama głupieję. Nie wiem co lepsze. Czekać, działać. Trochę się boję, że jak złożymy wniosek do sądu o zniesienie widzeń, to sąd (a jak wiemy mamy go silnie sfeminizowany) uzna, że zaczynamy się migać i będzie to działało na naszą niekorzyść przy podwyżce. Mam tysiąc myśli na minutę. Psychicznie coraz gorzej sobie radzę. Mam problemy w pracy - w każdej chwili mogę ją stracić wcześniej niz zapowiadane przez szefa 2 lata. Emka idzie do przedszkola to co najmniej dodatkowe 3 stówy miesięcznie. A już teraz ledwo dopinam koniec z końcem. Wiem, że brałam świadomie faceta z przeszłością. I nie twierdzę, że tamtemu dziecku się nic nie należy. Ale widząc historie różnych ojców, którym alimenty zasądzali takie, że nie mieli z czego żyć, a mamuśki nawet do pracy iść nie muszą - to po prostu mnie to przygniata. Gdzie tu ta "sprawiedliwość"?

Ex nie pracuje, dzieckiem się na codzień nie zajmuje (M nie chce na nią donieść gdzie trzeba bo chce zaoszczędzić dziecku stresu), sponsorowana jest przez konkubenta, mojego męża (alimenty idą na jej konto, dziecko utrzymuje babcia) i Państwo (zasiłki) i żyje jej się lepiej niż uczciwie pracującemu człowiekowi. Mi się to w głowie nie mieści...
 
Po raz kolejny poidkreslę że widzenia w formie 2 razy w tygodniu na parę godzin nie mają żadnego wpływu na wysokość alimentów i ex nie może z tego tytułu wnosić o podwyżkę. Alimenty jest to suma miesięcznych kosztów ponoszonych na dziecko w związku z jego utrzymaniem. Są ojcowie którzy w ogóle się ze swoimi dziećmi nie kontaktują i nie ma to wpływu na wysokośc ich alimentów. Argumentem na waszą korzyść byłoby gdybyście przynajmniej raz w miesiącu dziecko zabierali na cały tydzień np. wtedy moglibyście wnieść o jakieś minimalne zmniejszenie alimentów.

Trochę za dużo się pani rozpisuje na w sumie nieistotne tematy i ciężko jest sensownie odpowiedzieć, ale jakoś spróbuję.

1. nie da się uregulować rozmów z matką, jej telefonów i tak dalej i o to właśnie mi chodziło. Ale możecie zacząć te rozmowy nagrywać na dyktafon, będzie piękny dowód w sądzie na skandaliczne zachowanie matki oraz próby wyłudzenia.
2. to że pokrywacie koszta wyprawki itd. to również argument na waszą korzyść i należy to w sądzie podkreślać (pisać w odpowiedziach na pozew i podkreślać że matka tego nie czyni pomimo otrzymywania alimentów).
3. lepiej wystąpcie o zmianę widzeń (z powodu wyprowadzki matki z dzieckiem o innego miasta) bo jeżeli z jakiegoś powodu pani mężowi nie uda się jakiegoś terminu nie otrzymać to ex będzie miała pretekst żeby wystąpić do sądu o nałożenie grzywny, nie będzie to miało wpływu na podwyżkę alimentów tym bardziej że tym samym możecie domagać się zwiększenia widzeń w innych terminach (np. miesiąc wakacji, tydzień lub dwa ferii oraz jakieś inne święta czy dni wolne), jeżeli matka nie wyrazi zgody będzie to oznaczało jej złą wolę a nie waszą
4. nie bójcie się stronniczego sądu, jeśli pani mąż uzna że wyrok jest dla niego niekorzystny to niech się na niego nie zgadza, a potem niech się odwołuje, po to to jest i często się wygrywa apelację jeśli tylko ma się dobre argumenty, nie dajcie się

A co do moej wiedzy to wynika ona po prostu z tego że dużo czytam podobne sprawy na forach oraz sama często zadaję pytania bo mamy w sumie podobną sytuację do pani. Mój partner ma dziecko z poprzedniego związku, z tym że akurat ona nie wydzwania z głupotami ale okropnie się rządzi, uważa że tylko ona ma rację a ojciec dziecka to najlepiej żeby się w ogóle nie odzywał, po dziecko nie przychodził itd. Przeszliśmy już przez sprawy o alimenty oraz o widzenia. U nas akurat sędzia bardziej przychylny ojcom ale to niestety skutkuje też tym że matka dziecka rozpowiada wszystkim że sędzia jest głupi, ona miała rację no ale sąd taki już jest i dlatego myśmy wygrali. Ogólnie to nic absolutnie do niej nie trafia i jeszcze to się na dziecku odbija, no ale jak widać nie tylko my mamy takie problemy, także głowa do góry ;-)
 
Po raz kolejny poidkreslę że widzenia w formie 2 razy w tygodniu na parę godzin nie mają żadnego wpływu na wysokość alimentów i ex nie może z tego tytułu wnosić o podwyżkę.

To nie były widzenia 2x w tygodniu po kilka godzin, a widzenia weekendowe.

Argumentem na waszą korzyść byłoby gdybyście przynajmniej raz w miesiącu dziecko zabierali na cały tydzień np. wtedy moglibyście wnieść o jakieś minimalne zmniejszenie alimentów.

Nierealne do spełnienia. Dziecko jest nastolatkiem. Od września idzie do gimanzjum. Mieszkać będzie setki km od nas. Nie da się go zabrać na tydzień, bo opuszczałby szkołę, a to byłoby działaniem na szkodę dziecka.

3. lepiej wystąpcie o zmianę widzeń (z powodu wyprowadzki matki z dzieckiem o innego miasta) bo jeżeli z jakiegoś powodu pani mężowi nie uda się jakiegoś terminu nie otrzymać to ex będzie miała pretekst żeby wystąpić do sądu o nałożenie grzywny,

Coraz poważniej o tym myślimy, bo mamy już dość jej chwiejnych zachowań. W niedzielę pogróżki, wyzwiska, a w poniedziałek przepraszam, poniosło mnie, ble ble ble... Jestem pewna, że ona coś kombinuje. To nie typ człowieka, który odpuści sobie jak widzi gdzieś łatwą do zdobycia kasę. Teraz ma cel by wydobyć od męża kasę na wakacje syna za granicą, potem na podręczniki, a jak już dopnie swego to pozew gwarantowany. Jestem tego po jej ostatnich zachowaniach pewna.

Stąd moje pytanie: występując o zmianę widzeń mój mąż ma złożyć wniosek w sądzie w swoim mieście, czy tam gdzie zamieszkiwać będzie jego syn?

Mój partner ma dziecko z poprzedniego związku, z tym że akurat ona nie wydzwania z głupotami ale okropnie się rządzi, uważa że tylko ona ma rację a ojciec dziecka to najlepiej żeby się w ogóle nie odzywał, po dziecko nie przychodził itd.

U nas jest podobnie: nie odzywaj się, spełniaj każdą moją zachciankę, ale... dziecko bierz jak najczęściej, żebym ja miała spokój.

Choć np. teraz zmieniła taktykę, bo jak mąż pytał ją jak do dnia wylotu wakacje będzie spędzał syn (mąż chciał się z nim widywać, bo to ostatnie szanse przed zmianą miejsca zamieszkania na stałe) usłyszał, że ma się nie interesować. Ręce opadają.
 
reklama
1. nie rozumiem w takim razie do jakich widzeń chcecie dążyć? myślałam że chcecie zrezygnować z widzeń w tygodniu bo to jest uciążliwe ze względu na odległość, czy chcecie całkiem z widzeń zrezygnować?
2. z wnioskiem występujemy do sądu właściwego dla miejsca zamieszkania dziecka (aktualnego)
 
Do góry