Hubson- skurcze wyciszyli mi w ciągu 2 dni, ale potem uczepili się, że trafiłam ze skierowaniem o rzekomej tachykardii dziecka, więc postanowili obserwować i tak obserwowali ponad tydzień:/ mówili, że jest nagonka na lekarzy i nie puszczą mnie, bo boją się, że jakby się coś stało to ich oskarżę
Sugerowali, żebym została do porodu, czyli miałam perspektywę 4 tygodni. Oczywiście tachykardia się nie potwierdziła. Owszem przy moim ogromnym stresie (mieli mnie wypisać w czwartek, potem stwierdzili, że jednak nie) i szybkich ruchach dziecka tętno podnosi się do 180 ale nie jest to tętno podstawowe które świadczy o tachykardii. Przypadkiem w poniedziałek na obchodzie trafił się inny lekarz i on zdecydował o wypisie. Jako że nie znał mojej sprawy dokładnie postanowiłam jeszcze się skonsultować z innym spoza szpitala i ta pani dr potwierdziła w USG dopplerowskim że wszystko jest w porządku z moją córeczką. Rośnie sobie w najlepsze i ciągle jest wielkością tydzień do przodu
Łożysko wydolne, przepływy w normie, nie jest owinięta pępowiną. W szpitalu powoli dostawałam świra, dlatego nie chcę tam szybko wracać. Śmiałam się, że jeśli mnie wypuszczą to wrócę, jak będę czuć główkę dziecka między nogami, żeby mnie na patologii nie położyli 
