coś dla pośmiania się i zadumania odnośnie zaniku inteligencji:
właśnie wróciłam z poszukiwań dyżurującej apteki, bo jutro rano idę na badanie krwi i moczu, po 22 kapnęłam się, że chyba oprócz krzywej cukrowej, to cos jeszcze jest na zleceniu. A jak, okazało się że morfologia i mocz - a w domku pojemnika na mocz nie uświadczysz. M mówi by jak dziadki użyć słoika, ale ja twardziel - wybrałam się na nocne poszukiwania czynnej apteki. Dopiero w trzeciej aptece udało mi się znaleźć rozpiskę z dyżurami i kapnęłam się, że trzeba było wziąć kluczyki do samochodu, a ja krążyć pieszo po mieście z 5 zł i komórką!
Nic to, do domku ( a mieszkam na 3 pietrze), po kluczyki dokumenty, nocny rajd po mieście, kupione dwa pojemniczki (już na następny raz), do domku na trzecie piętro (zaczynam mieć problemy z wchodzeniem koło pierwszego piętra) i voila ... w domku, mogę iść spać :-)
Pozdrawiam i spokojnej nocy życzę, bez zbyt częstego wstawania na siusiu.