Ja zgłosiłam, że jestem wegetarianką i nie muszą mi przynosić jedzenia, bo bez sensu to i jeszcze muszę je odnosić i do kosza pójdzie.
W ostatnim dniu się dowiedziałam, że na cały pobyt był specjalny catering dla mnie bez mięsa, a pindy mi dawały suchy chleb z margaryną, a były dla mnie serki topione, obiadki wege itp. czacie to, że zabierały dla siebie te jedzenie, bo jak ostatniego dnia taka fajna położna mi je dała, to druga jej powiedziała po co dawałaś, to by dla nas było


Ja po prostu nie wierzę czasem w ludzi.
A oczywiście za mleczne kanapki i sok pomarańczowy dostawałam taki opiernicz, że hoho, a co ja miałam poradzić, że tylko to umiałam zjeść