Pewnie, że mogę spróbować 

 Po tej stracie jakoś strasznie się napaliłam, że musi się udać 

 z głową nie wygramy 

 jedni rozpaczają, inni hmmm....rozpaczliwie wierzą w cuda 

 Może lepiej, że nie teraz bo Święta to dla mnie intensywny czas i konieczność bycia na wysokim poziomie społecznym (rodzina, rodzina, rodzina...jedna i druga 

), a pamiętając jak bałam się o młodego wiem, że jeśli się uda to długo nie zaznam spokoju 

. Pora zakasać rękawy i iść dalej. Trochę tez muszę się zastanowić jak długo walczyć z tym wychowawczym 

 bo jak z niego zrezygnuje to do starań już raczej nie wrócę 

 teraz wywrócone życie do góry nogami i marzyłam, żeby w krótkim czasie zrobić to tak jak chcę... Być w domu do 2 roku życia maluchów....ale nie brałam pod uwagę 5-6 lat siedzenia w domu i to mnie zjada od środka 

 Ja jestem typem, który kocha pracować 
