Dzień dobry Paniom przy pięknej niedzieli.
Udało mi się wczoraj z mężem skręcić komodę i nawet lekkie przemeblowanie zrobić. Jeszcze dzisiaj łóżeczko trzeba złożyć bo przyjechał mi materac dla Młodego i wala się po salonie.
Aaale... teraz przypomina mi się czemu tak naprawdę nie lubię tego typu rzeczy... bo jest jeden wielki syf, kartoniki, śrubki-dupki i ten wkurzający zapach nowego mebla.

I mąż mówiący co chwilę "k..wa jak ja nie lubię składania tych debilnych szuflad".
Ale z drugiej strony, siedzieć wśród kartonów jak na jakimś dworcu... no ile można.