ja po urodzeniu adama byłam szyta bo po pierwsz rodził się salutując a po drugie nacieli mnie bardziej z rutyny jak potrzeby
i pamiętamże przez tydzień trochę ciężkawo było chodzić i siedzieć siedziałam na takim dmuchanym kółku do ływania
ale najgorsze i tak było jak po 6 tygodniu poszłam do gina do kontroli wygojona sprawna a ten musiał mnie nacinać i usówać szwy które z założenia miały być niby rozpuszczalne ale jak się okazało nie były
oj wtedy to bolało bo się powrastały
przy julce i antku śmigałam po 3 godzinach jakbym wcale nie rodziła bo ani mnie nie nacinali ani nie pękłam więc po nich doszłam do siebie błyskawicznie




przy julce i antku śmigałam po 3 godzinach jakbym wcale nie rodziła bo ani mnie nie nacinali ani nie pękłam więc po nich doszłam do siebie błyskawicznie
