chciałam kupic dzis jakąś kurtke albo płaszcz na jesien, bo juz mam zimno. Wcześniej chodziłam w dopasowanych to sie nie mieszczę, w nic a nic. Wchodze do sklepu, całkiem pokaźny do tego niby dobra jakosc. Ogladam, ogladam, minka mi rzednie. podchodze do sprzedawczyni, dziewczyny ok 20 lat i pytam czy maja płaszczyki trapezowate, takie rozkloszowujace sie pod biutem. Na to jedza farbowana ze nie prowadzą mody dla puszystych tylko porządne ubrania. No to jej sie odgryzłam ze porządne to moze i są te ubrania ale obsłudze brak mózgu i wyszłam. wiecej zeby to był ostatni sklep na mieście tam nie wejdę