Raczej nie nadrobię tego wątku. Tak szybko wszystko piszecie.
Samolubnie więc opowiem o sobie....
Byłam w ZUS-ie i nigdy więcej, nie dość, że w tramwaju sytuacja taka:
Miły Pan ustąpił mi miejsca, ale ja zdążyłam tylko na nie popatrzeć bo jakaś nastolatka się na nie wepchnęła. Byłam w dość dużym szoku, Pan ustępujący miejsca w jeszcze większym. Na szczęście inna młoda Pani widząc całą sytuację z uśmiechem ustąpiła mi miejsca inaczej bym jej chyba coś powiedziała [tej nastolatce]
W ZUS-ie oczywiście niczego nie załatwiłam, bo pracodawca nadal nie przesłał Z3 i mmimo tego, że zwolnienia są w ZUS-ie to pieniądze nie mogą zostać mi wydane. Babka zaczęła się na mnie wydzierać, że to nie jest instytucja charytatywna i że ja nie pierwsza i nie ostatnia czekam na pieniądze. No dobrze, ale ja od maja nie mam ani złotówki na koncie....
Poza tym sprawa dwóch zaginionych zwolnień nie została rozwiązana, bo ZUS potrzebuje oprócz pieczątki na ksero o potwierdzeniu zgodności z oryginałem również pieczątki lekarza, który wystawił to zwolnienie. Spoko, tylko jak byłam tam wcześniej żeby to załatwić babka powiedziała, że wystarczy pieczatka o zgodności z oryginałem.
Ogólnie z wielką łaską Pani przyjęła moje zwolnienie, które zaniosłam bezpośrednio do ZUS omijając pracodawcę mówiąc, że ona robi to ze swojej dobrej woli. Normalnie prawie się tam popłakałam. Przez całą rozmowę ze mną piłowa sobie paznokcie.
Na prośbę o rozmowę z kierownikiem ZUS stwierdziła "Dla Pani nie ma" i tyle.
Nawet jak o tym piszę przeżywam ten sam koszmar co wtedy dlatego nie pójdę już tam...tylko teraz nie wiem jak odzyskać pieniążki normalnie mam dość.
A teraz pytania z innej beczki:
Dziewczyny gdzie kupowałyście podkłady poporodowe i jakie? Bo ja jestem ciemna...
A te majteczki poporodowe to też nie wiem jaki rozmiar....
Już się pogubiłam w tych zakupach
