Rysia,dzięki za troskę- niestety,pianie koguta pewnie jeszcze nie raz usłyszę

)).
Kasis,bardzo,bardzo mocno tulam...Trzeba zawsze miec nadzieję- musisz teraz byc silna dla Mamy- bądź przy niej,pokazuj,jak bardzo jest kochana,daj jej nacieszyć się Błażejkiem - może to będzie ta lina ratunkowa,która doda Mamie sił do walki z chorobą.A co do męża...może teraz nie pora na to,nie masz do tego głowy,ale ktoś tu napisał,że w związku moga byc kłotnie,ciche dni itp.,ale musisz czuć się kochana...jeśli tego Ci brakuje,to ja uważam,że im wcześniej daszmu kopa w d...,tym lepiej dla Ciebie- ja jak wreszcie zakonczył się mój toksyczny związek z exem,potem tylko żałaowałam,że tak późno...
Rzutka,Sugar:-)- nie chcę się usprawiedliwiać- napisze tylko,że w sprawie Dziulki wypowiadałam sie niejednokrotnie,tylko ja po prostu nie lubię mówić ludziom przykrych rzeczy i dlatego starałam się to ubrać w łagodną formę.No,ale wczoraj postanowiłam,że dość "słodkości"- napisałam prosto z mostu,co myślę.Zresztą nie tylko ja,wiele dziewczyn też się tu wypowiadało kilka razy.Delikatnie,fakt.Ja po prostu mam taki charakter- najpierw próbuję łagodnie

.
Dziulka,cóż...wydaje mi się,że potrafię czytac i jak piszesz,że mówisz do Leane "stop.niegrzeczny dzidzius" a "wydarłam się na nią" to to są dwie różne rzeczy.O wciskaniu na siłę jedzenia juz nie wspomnę.Tak,jak pisała
Efa,nie tylko twoja Leane jest "do przodu " wg. kalendarzy rozwoju- które są zreszta orientacyjne i "uśrednione",wiele naszych dzieciaczków tu jest bystrych,inteligentnych,szczególnych

.Olus Efy i Laura Dawidowe raczkują,wstają- to akurat mi sie przypomniało,pewnie są jeszcze inne dzieciaczki,które są "do przodu".Pochwalic się- prosze bardzo- Amelka robi kupę "na zawołanie" i "mówi " mi o tym,"na zawołanie "tez przekręca się na brzuszek i plecki,daje buzi,pieknie gaworzy.I co z tego?!!!Nadal jest sześciomiesięcznym niemowlęciem,które dopiero uczy sie swiata.I często daje mi popalic,jak wiele innych dzieci tutaj.
Ale się powtarzam,a to i tak o kant d...,bo przeciez Ty wiesz,co robisz...ja rozumiem,że można byc przemęczonym,sfrustrowanym,mieć doła itp. i wtedy nasze reakcje bywaja dziwne...ale jeśli piszesz,ze robisz to z całą swiadomością i to jest Twoja "metoda wychowawcza",to...sorry...
Większosc z nas jest zdana na siebie przez większość czasu- mężowie w pracy,czasem mają starsze dzieci,którymi tez trzeba sie zająć.Wszystkie sprzątamy,gotujemy,pierzemy i robimy inne prozaiczne rzeczy- takie jest życie ...
A co do tego,co napisała
dobranocka i sobie wytłuściłaś,to to jest wyrwane z kontekstu,spójrz na całokształt jej wypowiedzi,bo żonglując fragmentami zdań ,które ktoś napisał,można wszystko poprzekręcac i dopasowac do swojego widzimisię.
Czy uważam Cię za złą matkę?hm...trudne pytanie...Jestem przekonana ,że bardzo kochasz Leane i tak,jak pisałaś,większość czasu wspólnie z nia spędzonego wygląda cudownie- bawicie się,wygłupiacie,cieszysz sie jej odkryciami i postępami,w jej obronie walczyłabys jak lwica.Ale być dobra matka,gdy dziecko jest radosne,zadowolone,nie stwarza kłopotów jest łatwo.Schody zaczynają się,gdy marudzi bez widocznego dla nas powodu,gdy wbrew wszelkiej logice zachowuje się,jakby było obrażone na cały swiat,z nami na czele.Wtedy potrzebne są wręcz niezmierzone pokłady cierpliwości i opanowania.Nie zawsze sie nam to udaje,ale zawsze trzeba się starac.Czym innym jest stawianie granic i nie "rozpuszczanie" dziecka,a czym innym krzyk czy karmienie na siłę.
Skupiłam sie na teraźniejszości,nie bawiąc sie w proroka,ale
Ladygab poruszyła ten temat- ja tylko dodam od siebie znane i mądre hasło "Grzeczne dziewczynki idą do nieba,a niegrzeczne tam,gdzie chcą"- warto sie nad tym zastanowić.bo zwłaszcza w wypadku dziewczynek nauka mówienia "nie",jest bardzo ważna.