reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Prosze napisz mi jak bedziesz miala czas co i gdzie i jak napisac do tych Siostr.mieszkam w ny myslicie ze wysla? wiem ze kasy nie wysyla sie ale w jaki sposob mozna przeslac im pieniadze na konto>dzieki


Informacje na temat paska św. Dominika można uzyskać pod adresem:
Klasztor Sióstr Dominikanek, 31-027 Kraków,
ul. Mikołajska 21, tel. (+48) 012 422-79-25

www: http://www.grodek.mniszki.dominikanie.pl
e-mail: grodek@dominikanie.pl

Najlepiej zadzwoń- podajesz adres, od tego dnia Siostry modlą się za Ciebie, a w ciągu kilku dni- lub trochę dłużej, bo nie mieszkasz w Polsce;)- przychodzi przesyłka z paskiem i modlitwą. Powodzenia i pozdrawiam!
 
Ostatnia edycja:
reklama
Jestem tu nowa i piszę, bo myślę, że tego potrzebuję :(
W ciążę zaszłam szybko, przy drugim cyklu starań. Początkowo było wszystko ok, niestety w okolicy 6 tygodnia ciąży ginekolog stwierdził że zarodek jest za mały. Przez następny tydzień zarodek nie urósł, dostałam skierowanie do szpitala, gdzie dodatkowo zrobili mi badanie beta HCG porównawcze, które spadało co oznacza ciążę obumarłą :(
Zabieg łyżeczkowania miałam 8 września, po którym czułam się przez kilka dni "zmęczona". Lekkie krwawienie i pobolewania podbrzusza, 23 września byłam na wizycie u ginekologa który stwierdził że wszystko się dobrze goi. Mam czekać na pierwszą miesiączkę, po tym czasie odczekać dwa pełne cykle miesiączkowe, po czym przyjść na sprawdzenie grubości endometrium - obecnie ma ono 6mm. Z podstawowych badań krwi wychodzi na to ze jestem zdrowa. W ciąży nie piłam, nie paliłam, jadłam jak trzeba, wypoczywałam, nie nosiłam ciężarów. Jedyne co - miałam dużo stresów, gdyż akurat tak się życie ułożyło.
Z całości wynika, że jestem jedną z wielu - która nie zrobiła nic złego tylko miała pecha - jak to wszędzie mówią "najprawdopodobniej wada genetyczna zarodka". Mam świadomość że ludzi spotykają dużo gorsze rzeczy w życiu i że już niedługo będę mogła się starać o nową ciążę, jednak nie potrafię sobie z tym wszystkim poradzić. Czuję pustkę. Chodzę po kontach i płaczę. Wyobraźcie sobie że będąc dwa tygodnie po zabiegu, dostałam gratulacje z powodu zajścia w ciążę, od koleżanki która nie wiedziała co mnie spotkało. Gdy zaczęła składać mi życzenia, otwarłam tylko usta i nie byłam w stanie wykrztusić z siebie ani jednego słowa...
W życiu codziennym jestem przez najbliższe mi osoby w rodzinie i przyjaciółki odbierana jako ta która zawsze twardo stąpa po ziemi, pomaga postawić na nogi gdy coś się wali - prawda jest taka że teraz gdy taka przykrość spotkała mnie, nie potrafię sobie z tym poradzić.
Pomóżcie proszę, jak się z tego podnieść :(
 
Jestem tu nowa i piszę, bo myślę, że tego potrzebuję :(

Z całości wynika, że jestem jedną z wielu - która nie zrobiła nic złego tylko miała pecha - jak to wszędzie mówią "najprawdopodobniej wada genetyczna zarodka". Mam świadomość że ludzi spotykają dużo gorsze rzeczy w życiu i że już niedługo będę mogła się starać o nową ciążę, jednak nie potrafię sobie z tym wszystkim poradzić. Czuję pustkę. Chodzę po kontach i płaczę. Wyobraźcie sobie że będąc dwa tygodnie po zabiegu, dostałam gratulacje z powodu zajścia w ciążę, od koleżanki która nie wiedziała co mnie spotkało. Gdy zaczęła składać mi życzenia, otwarłam tylko usta i nie byłam w stanie wykrztusić z siebie ani jednego słowa...
W życiu codziennym jestem przez najbliższe mi osoby w rodzinie i przyjaciółki odbierana jako ta która zawsze twardo stąpa po ziemi, pomaga postawić na nogi gdy coś się wali - prawda jest taka że teraz gdy taka przykrość spotkała mnie, nie potrafię sobie z tym poradzić.
Pomóżcie proszę, jak się z tego podnieść :(

Współczuję bardzo i zapalam światełko dla Twojego Skarbka w Niebie (*)
Nie jest łatwo się podnieść, najlepiej wypłakać się- jak możesz to bliskiej osobie w przysłowiowy "rękaw", gdzieś wyjechać. Ja miałam taką okazję- były wakacje- i bardzo mi to pomogło. Po powrocie wrócił żal i łzy, ale w łagodniejszej formie. Trzymaj się, Kochana. Przytulam......
 
Ostatnia edycja:
Jestem tu nowa i piszę, bo myślę, że tego potrzebuję :(
W ciążę zaszłam szybko, przy drugim cyklu starań. Początkowo było wszystko ok, niestety w okolicy 6 tygodnia ciąży ginekolog stwierdził że zarodek jest za mały. Przez następny tydzień zarodek nie urósł, dostałam skierowanie do szpitala, gdzie dodatkowo zrobili mi badanie beta HCG porównawcze, które spadało co oznacza ciążę obumarłą :(
Zabieg łyżeczkowania miałam 8 września, po którym czułam się przez kilka dni "zmęczona". Lekkie krwawienie i pobolewania podbrzusza, 23 września byłam na wizycie u ginekologa który stwierdził że wszystko się dobrze goi. Mam czekać na pierwszą miesiączkę, po tym czasie odczekać dwa pełne cykle miesiączkowe, po czym przyjść na sprawdzenie grubości endometrium - obecnie ma ono 6mm. Z podstawowych badań krwi wychodzi na to ze jestem zdrowa. W ciąży nie piłam, nie paliłam, jadłam jak trzeba, wypoczywałam, nie nosiłam ciężarów. Jedyne co - miałam dużo stresów, gdyż akurat tak się życie ułożyło.
Z całości wynika, że jestem jedną z wielu - która nie zrobiła nic złego tylko miała pecha - jak to wszędzie mówią "najprawdopodobniej wada genetyczna zarodka". Mam świadomość że ludzi spotykają dużo gorsze rzeczy w życiu i że już niedługo będę mogła się starać o nową ciążę, jednak nie potrafię sobie z tym wszystkim poradzić. Czuję pustkę. Chodzę po kontach i płaczę. Wyobraźcie sobie że będąc dwa tygodnie po zabiegu, dostałam gratulacje z powodu zajścia w ciążę, od koleżanki która nie wiedziała co mnie spotkało. Gdy zaczęła składać mi życzenia, otwarłam tylko usta i nie byłam w stanie wykrztusić z siebie ani jednego słowa...
W życiu codziennym jestem przez najbliższe mi osoby w rodzinie i przyjaciółki odbierana jako ta która zawsze twardo stąpa po ziemi, pomaga postawić na nogi gdy coś się wali - prawda jest taka że teraz gdy taka przykrość spotkała mnie, nie potrafię sobie z tym poradzić.
Pomóżcie proszę, jak się z tego podnieść :(


Bardzo bardzo mocno przytulam Cię :(( jestem w takiej samej sytuacji i czuję to
samo:( Vanessca ma rację, płacz i nie duś w sobie żalu. To nie pozwoli zapomnieć, ale np. ja po przepłakaniu połowy nocy w ramię męża czułam się ciut lepiej, chociaż nie na długo :( więc płacz może jakąś małą ulgę przyniesie...
Ja dzisiaj w pracy byłam na chwilke, wszyscy pytali co mi sie stało... nie jestem w stanie o tym rozmawiać, więc tylko odpowiadałam "nic... juz jest ok", a w środku aż mnie rozrywało z bólu...
trzymaj się, tulę mocno...
 
Prosze napisz mi jak bedziesz miala czas co i gdzie i jak napisac do tych Siostr.mieszkam w ny myslicie ze wysla? wiem ze kasy nie wysyla sie ale w jaki sposob mozna przeslac im pieniadze na konto>dzieki
Martyynaa81 - napisałam Ci PW.

Jestem tu nowa i piszę, bo myślę, że tego potrzebuję :(
W ciążę zaszłam szybko, przy drugim cyklu starań. Początkowo było wszystko ok, niestety w okolicy 6 tygodnia ciąży ginekolog stwierdził że zarodek jest za mały. Przez następny tydzień zarodek nie urósł, dostałam skierowanie do szpitala, gdzie dodatkowo zrobili mi badanie beta HCG porównawcze, które spadało co oznacza ciążę obumarłą :(
Zabieg łyżeczkowania miałam 8 września, po którym czułam się przez kilka dni "zmęczona". Lekkie krwawienie i pobolewania podbrzusza, 23 września byłam na wizycie u ginekologa który stwierdził że wszystko się dobrze goi. Mam czekać na pierwszą miesiączkę, po tym czasie odczekać dwa pełne cykle miesiączkowe, po czym przyjść na sprawdzenie grubości endometrium - obecnie ma ono 6mm. Z podstawowych badań krwi wychodzi na to ze jestem zdrowa. W ciąży nie piłam, nie paliłam, jadłam jak trzeba, wypoczywałam, nie nosiłam ciężarów. Jedyne co - miałam dużo stresów, gdyż akurat tak się życie ułożyło.
Z całości wynika, że jestem jedną z wielu - która nie zrobiła nic złego tylko miała pecha - jak to wszędzie mówią "najprawdopodobniej wada genetyczna zarodka". Mam świadomość że ludzi spotykają dużo gorsze rzeczy w życiu i że już niedługo będę mogła się starać o nową ciążę, jednak nie potrafię sobie z tym wszystkim poradzić. Czuję pustkę. Chodzę po kontach i płaczę. Wyobraźcie sobie że będąc dwa tygodnie po zabiegu, dostałam gratulacje z powodu zajścia w ciążę, od koleżanki która nie wiedziała co mnie spotkało. Gdy zaczęła składać mi życzenia, otwarłam tylko usta i nie byłam w stanie wykrztusić z siebie ani jednego słowa...
W życiu codziennym jestem przez najbliższe mi osoby w rodzinie i przyjaciółki odbierana jako ta która zawsze twardo stąpa po ziemi, pomaga postawić na nogi gdy coś się wali - prawda jest taka że teraz gdy taka przykrość spotkała mnie, nie potrafię sobie z tym poradzić.
Pomóżcie proszę, jak się z tego podnieść :(
Witaj, dla Twojego Aniołka zapalam
[*], a dla Ciebie wysyłam mnóstwo sił. Przede wszystkim daj sobie czas na żałobę, nie ukrywaj przed samą sobą, że nic się nie stało, bo wydarzyła się tragedia, której nei zrozumie nikt, kto tego nie doświadczył. Tutaj znajdziesz wsparcie, bo każda z nas utraciło swoje maleństwa/maleństwa, choć na różnym etapie ciąży.
Ja bym zrobiła jeszcze badania toxoplazmozy, świństwo potrafi w nas siedzieć i nawet o tym nie wiemy. A jakie to badania robiłaś z krwi? Ogóle krew czy bardziej szczegółowe?
Bardzo bardzo mocno przytulam Cię :(( jestem w takiej samej sytuacji i czuję to
samo:( Vanessca ma rację, płacz i nie duś w sobie żalu. To nie pozwoli zapomnieć, ale np. ja po przepłakaniu połowy nocy w ramię męża czułam się ciut lepiej, chociaż nie na długo :( więc płacz może jakąś małą ulgę przyniesie...
Ja dzisiaj w pracy byłam na chwilke, wszyscy pytali co mi sie stało... nie jestem w stanie o tym rozmawiać, więc tylko odpowiadałam "nic... juz jest ok", a w środku aż mnie rozrywało z bólu...
trzymaj się, tulę mocno...
Tak będzie jeszcze długo, u mnie w pracy wszyscy wiedzieli, ale najlepiej zachował się jeden z kolegów, po prostu mnie przytulił, nikt nic nie pytał, ale jak oni nie pytali to ja chciałam im powiedzieć o swoim bólu, tylko my jesteśmy ze sobą niezupełnie jak przyjaciele, ale też nie jak obcy ludzie. Po prostu możemy na siebie liczyć. Płakałam w monitor i tyle. Tylko ja nie byłam taka mądra i nie wyszukałam wtedy forum, radziłam sobie z tym sama i poradziłam, tylko zdecydowanie dłużej to trwało, tego jestem pewna, że gdybym trafiła tu szybciej to szybciej bym się podniosła.
 
Ostatnia edycja:
za wszystkie starające się trzymam kciuki, wierzę że każda z nas się doczeka swojego upragnionego dzieciątka
pomimo tego, ze nie piszę tutaj na co dzień jestem z wami myślami
pozdrawiam
 
Ilonko - a my jesteśmy z Tobą kochana ;-)

Danutaski - takie przypadki jeszcze się mogą zdarzać, ze ktoś Cię zapyta o ciążę lub, co gorsza pogratuluje. Mnie to spotkało kilka razy a ostatnio niedawno, chociaż od zakończenia mojej ciąży minął rok. Padło pytanie, czy już urodziłam :( Musisz uzbroić się w cierpliwość i dużo siły. czas pozwoli się troszkę uspokoić. Mam nadzieję, że niedługo uda Ci się zajść w ciążę, tym bardziej, że jak piszesz nie miałaś z tym kłopotu a to już połowa sukcesu.
Trzymam kciuki &&&
 
Kochane moje...jestem....

przepraszam, ze wczoraj się nie odezwałam, ale wróciliśmy dość późno od ginka i jeszcze pojechaliśmy na kolację .... a potem juz nie miałam mocy wchodzić na kompa....


wizyta....bałam się strasznie....jak zaczął mi robić usg to zamknęłam oczy....a on do mnie...o mamy kawalera....a ja jak to kawalera....a lekarz się zaczął śmiać, że on tak mówi, że jeszcze nie widać, ale jest ludzik z pięknie bijącym serduszkiem....176 uderzeń. Ludź ma już 1,63 cm i podobno jest bardzo ruchliwy...nie wiem bo jak zobaczyłam Go i zobaczyłam serduszko...to się rozpłakałam i co do tego, że macha łapkami to wiem z opowiadań ginka....
wg usg to 8 tydzień...więc nie mamy za bardzo tyłów....termin 4 maja....założona karta ciązy i fura badań do zrobienia....
no i kolejna wizyta za dwa tygodnie.....
mam l-4 i odpoczywam na maksa....będzie dobrze...już teraz musi być dobrze...do tego momentu jeszcze nie dotarlismy.....choć pewnie stres znowu się pojawi przed następną wizytą....
....
 
reklama
Hej babeczki,
danutaski, przykro mi, że Cię to spotkało. Pozbierać się po tym nie jest łatwo, ale dasz radę! Zobacz, ile nas tu jest...Porób badania, odczekaj ile trzeba i do dzieła ;-)
Karolciu, uff, jak cudnie!!!!!!! Ciekawe, czy lekarz wywróżył płeć :-D jaki badania masz do zrobienia?

Ja dzisiaj byłam na badaniach - morfologia, mocz, toxo i CMV. Wyniki jutro.
Za tydzień mam wizytę u gi, chcę poprosić o L4. Podpowiedzcie, co jej mówić, żeby dała bez problemu - przypomnę, że pracuję w szkole w zerówce.
 
Do góry