reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

1 DZIECKO PO 30-STCE

Cześć dziewczyny, ja 30 tke obchodziłam w lutym, nie świętowałam jej za bardzo bo byłam zbyt chora, myślałam że to grypa a to okazała się dzidzia. Staralismy się już prawie 2 lata, na początku roku powiedziałam, koniec nie wszyscy muszą mieć dzieci. Byłam już wszystkim tak bardzo zmęczona i zniechęcona, wiem że potrzebowałam pomocy jakiegoś specjalisty od duszy. Seria badań, moich i męża nie wykazała żadnych niezgodności, wszystko było w najlepszym porządku, lekarz jednak zaproponował inseminację w przyszłym miesiącu. Byłam zdruzgotana faktem, że nie umiem sama (tzn. z mężem) sobie poradzić, że jestem jakaś "lewa", mam kiepski organizm i wszystko do dupy (sorki). Byłam zła na świat, na ludzi, na Boga, na pogodę czy niepogodę, przede wszystkim na siebie. Jednak po kolejnej przeplakanej nocy w ramionach męża, uzmysłowiłam sobie, że przecież mam przy sobie najcudowniejszego mężczyzne na świecie i skoro ktos tam u góry ma dla nas plan, że mamy nie mieć dzieci, to może jednak trzeba sie z tym pogodzić. Muszę nadmienić jeszcze że mój mąż ma dziecko, z pierwszego małzeństwa, synka, już duży chłopak 10 lat, było to w tych momentach starań dla mnie tym bardziej trudne, bo nie wierzyłam że on tak bardzo mocno pragnie tego dziecka jak ja, bo przecież już ma i to syna, pierworodnego. Ciężkie chwile przyzywaliśmy, a teraz wiem i widzę każdego dnia jak bardzo mój mąż pragnął naszego wspólnego dziecka. Co nie znaczy że pierwsze swoje kochał mniej, absolutnie, ja głupia wymyślałam najgorsze z możliwych scenariusze. Byłam naprawdę w dołku. Na walentynki (dzień po moich urodzinach) o 2 w nocy zrobiłam test,wyszła ta druga kreska ale jakas tak gruba i rozmyta, zrobiłam go tak bez większego zaangażowania, a wyniku nie potraktowałam poważnie, jednak umówiłam się do ginekologa, na usg wyszedł 10 TC. Dzidzia z bijącym serduszkiem. Nie mogłam w to uwierzyć, jak również w to że bedzie dziewczynka (kilka tygodni później), bo w rodzinie męża dziewczynki prawie nie występowały (oprócz jego mamy). Nadmienię jeszcze ze okresu nie miała od jakiś 2 m-cy, ale to nie był dla mnie żaden argument, bo mysłałam ze jest to efekt jakiś tam tabletek na bakterie jakie mi przepisano (niby jestem inteligentna, ale ze wszystkich sił starałam się nie dopuścić do siebie myśli że moge być w ciązy, nie chciałam się kolejny juz raz rozczarowywać).
Pomimo, ze lekarz dał mi wydruk naszej dzidzi nie docierało to do mnie, i jeszcze długo nie dotarło. Jak pierwszy raz poczyłam ruchy dziecka to wszystko się zmieniło...
Drogie przyszłe mamy życzę Wam, przede wszystkim szczęścia i radości, a reszta sama przyjdzie. Z kilku małych szczęść wychodzi wielka radość, tylko musimy te drobiazgi umieć dostrzegać. Pozdrawiam
 
reklama
Hej dziewczyny!!
Coraz wiecej tu zaglada ostatnio 30-tek, ktorym sie udalo, to naprawde budujace:-). I widze jedna wspolna ceche w tych wszystkich wypowiedziach, mianowicie kazda z was juz nie wierzyla, ze sie moze udac. Wiecie co, wydaje mi sie, ze po kilku miesiacach to norma. Ja w pierwszych trzech bylam pewna, ze sie uda i za kazdym razem dopatrywalam sie objawow, a potem bylam zdziwiona, ze @ przyszla. Teraz minelo juz troche czasu i przyzwyczailam sie, ze to normalne, ze sie nie udaje i wrecz dziwne byloby gdyby sie okazalo, ze jest inaczej.
To takie moje przemyslenia ...
 
Jot witamy Cie wsrod trzydziesteczek!!!:tak: No i gratuluje!!!

Suri ja tez juz watpie ze kiedykolwiek mi sie uda... teraz z utesknieniem czekam na @ coby nie robic sobie za dlugo nadziei:baffled:
 
Witajcie dziewczyny! Ja mam 39 lat i urodziłam dwa lata temu pierwszego Skarba:))nie powiem ....jest ciężko psychicznie i fizycznie sprostać pewnym wymaganiom i wyzbyć sie przyzwyczajeń ale niewinna twarzyczka Synka dodaje sił:))))....trzymam za Wszystkie kciuki!!!...liczą sie dobre chęci i serce pełne miłosci a dziecko jak "red bull"..dodaje skrzydeł i wieku ubywa:)))

pozdrawiam wieczornie
 
zaglądam do Was dziewczyny od czasu do czasu, ale jakoś nie zawsze umiem włączyć się w dyskusję. Dobre przykłady rzeczywiście podnoszą na duchu dla mnie ostatni post jest szczególnie niosący nadzieję. CO prawda nie piszesz segel jak przebiegala Twoja ciąża, ale dajesz mi nadzieję że i w moim wieku można oczekiwać dziecka i cieszyć się byciem mamą. (rocznik 72) Niektóym się nie udaje zajść w ciąże w młodszym wieku, ja nie miałąm nawet okazji tego sprawdzić wcześniej, a teraz wiadomo, już opinie,że za stara itd.
Coraz częściej spotykam się z problemem wplywu stresu na cykl kobiety i coś mi sie zdaje że bardzo często to jest przyczyna takich niewyjaśnionychy problemów. To jest ta sytuacja gdy po teście z MTC rośnie duużo za dużo prolaktyna Wtedy inne hormony też są zaburzone. To by potwierdzało Wasze obserwacje, że jak sie odpuści i przestaje sie nakręcać to udaje sie zajść w ciążę. Ja wlaśnie pracuję nad odstresowaniem, pomaga mi bardzo fakt, że mam teraz wakacje i mogę sobie pozwolić na więkkszy luz. Choć życie przynosi tyle stresujących sytuacji że chyba ważne też nauczenie się jak ten stres obniżać. Calkiem prawdopodobne,że większość z nas tutajk to takie "nerwusy" i raptusy - wszystko naraz, wzystko szybko i wszystko na emocjach.
No dobra, nie nudzę już ;) Miłego dnia
 
Witajcie,

Ja jakos nie mam weny do pisania.... jakis spadek energii mnie zlapal :-( Wczoraj przespalam pol dnia, dzis tez caly czas poleguje w lozku :baffled:

Segel dziekujemy za slowa pocieszenia... moze nam tez w koncu kiedys sie uda :happy2:

Onna juz Ci kilka razy pisalam ze wcale nie przynudzasz!!! :angry:
A ten stres i nerwy rzeczywiscie robia duzo.... ja ostatnio znowu robilam prl z mtc. I przed obciazeniem prl w normie, po niestety duzo za duza... ale w oczekiwaniu na drugie pobranie juz zaczelam sie denerwowac a co bedzie jak znowu wyjdzie zle no i wyszlo zle.... nie potrafie sie uspokoic a praca tez robi swoje :baffled:
 
Cześć,
jeszcze raz powtórzę: Fajnie, że wpadają do nas dziewczyny, którym się udało i dzielą się pozytywnym myśleniem. Segel, gratulacje!!:happy2:

Onna, ja też staram się nie stresować, choć to trudne. Ale ostatnio staram się sobie przetłumaczyć, że nie pomoże mi planowanie co do miesiąca, bo życie i tak pisze swoje scenariusze. Strasznie chciałabym zacząć starania końcem lata, ale w sumie najaważniejsze jest to, żeby uporać się definitywnie z obecnymi problemami. Na razie więc dzień za dniem razem z moim M. łykamy garść antybiotyków i mamy wielką nadzieję, że to pomoże. Na pewno będę chciała poddać się sugestii mojego gina, żeby zabadać śluz pod kątem wrogości. Nie wiedziałam, że przy tym schorzeniu można w końcu zajść naturalnie w ciążę, ale ją stracić na skutek uszkodzenia plemnika przez śluz.... Więc całe lato przede mną, żeby się przygotować. Mam nadzieję, że chandra nie będzie mnie za często napadać, że jakoś dotrwam i doczekam się szczęścia.

A gdzie są stałe bywalczynie tego wątku? Coś mało Was ostatnio:confused::happy2:

A, jest jedna! Cześć Eschenbach!
 
Zgadzam sie w stu procentach z Onna, ze stres moze byc przyczyna nie zachodzenia. Jakis czas temu wlasnie dotarlo do mnie, ze mimo, ze prolaktyne mam w normie to nie znaczy, ze jest wszystko w porzadku. Badania sa przeciez robione rano i w dodatku na czczo, zanim sie jeszcze czlowiek zdazy zestresowac. A polkniecie MTC ma za zadanie wywolania "stresowej" sytuacji i wlasciwie ten wynik powinien sie liczyc. Jak sobie pomysle, jak bardzo mam stresujaca prace i jak czesto wracam wkurzona do domu to dochodze do wniosku, ze dzieje sie tak przynajmniej ze trzy dni w tygodniu. I co tu zrobic? Pracy zmieniac nie chce, ale przyznaje, ze brakuje mi spokoju.
A wczoraj znow jedna z moich kolezanek oznajmila mi, ze jest w ciazy. Coraz trudniej przyjmuje takie nowiny:-(
 
reklama
Kochane - czyli wniosek z tego jeden: musimy chyba wyjechac na bezludna wyspe zeby sie nie stresowac i tam zajsc w ciaze :-D
 
Do góry