jot79
Fanka BB :)
Cześć dziewczyny, ja 30 tke obchodziłam w lutym, nie świętowałam jej za bardzo bo byłam zbyt chora, myślałam że to grypa a to okazała się dzidzia. Staralismy się już prawie 2 lata, na początku roku powiedziałam, koniec nie wszyscy muszą mieć dzieci. Byłam już wszystkim tak bardzo zmęczona i zniechęcona, wiem że potrzebowałam pomocy jakiegoś specjalisty od duszy. Seria badań, moich i męża nie wykazała żadnych niezgodności, wszystko było w najlepszym porządku, lekarz jednak zaproponował inseminację w przyszłym miesiącu. Byłam zdruzgotana faktem, że nie umiem sama (tzn. z mężem) sobie poradzić, że jestem jakaś "lewa", mam kiepski organizm i wszystko do dupy (sorki). Byłam zła na świat, na ludzi, na Boga, na pogodę czy niepogodę, przede wszystkim na siebie. Jednak po kolejnej przeplakanej nocy w ramionach męża, uzmysłowiłam sobie, że przecież mam przy sobie najcudowniejszego mężczyzne na świecie i skoro ktos tam u góry ma dla nas plan, że mamy nie mieć dzieci, to może jednak trzeba sie z tym pogodzić. Muszę nadmienić jeszcze że mój mąż ma dziecko, z pierwszego małzeństwa, synka, już duży chłopak 10 lat, było to w tych momentach starań dla mnie tym bardziej trudne, bo nie wierzyłam że on tak bardzo mocno pragnie tego dziecka jak ja, bo przecież już ma i to syna, pierworodnego. Ciężkie chwile przyzywaliśmy, a teraz wiem i widzę każdego dnia jak bardzo mój mąż pragnął naszego wspólnego dziecka. Co nie znaczy że pierwsze swoje kochał mniej, absolutnie, ja głupia wymyślałam najgorsze z możliwych scenariusze. Byłam naprawdę w dołku. Na walentynki (dzień po moich urodzinach) o 2 w nocy zrobiłam test,wyszła ta druga kreska ale jakas tak gruba i rozmyta, zrobiłam go tak bez większego zaangażowania, a wyniku nie potraktowałam poważnie, jednak umówiłam się do ginekologa, na usg wyszedł 10 TC. Dzidzia z bijącym serduszkiem. Nie mogłam w to uwierzyć, jak również w to że bedzie dziewczynka (kilka tygodni później), bo w rodzinie męża dziewczynki prawie nie występowały (oprócz jego mamy). Nadmienię jeszcze ze okresu nie miała od jakiś 2 m-cy, ale to nie był dla mnie żaden argument, bo mysłałam ze jest to efekt jakiś tam tabletek na bakterie jakie mi przepisano (niby jestem inteligentna, ale ze wszystkich sił starałam się nie dopuścić do siebie myśli że moge być w ciązy, nie chciałam się kolejny juz raz rozczarowywać).
Pomimo, ze lekarz dał mi wydruk naszej dzidzi nie docierało to do mnie, i jeszcze długo nie dotarło. Jak pierwszy raz poczyłam ruchy dziecka to wszystko się zmieniło...
Drogie przyszłe mamy życzę Wam, przede wszystkim szczęścia i radości, a reszta sama przyjdzie. Z kilku małych szczęść wychodzi wielka radość, tylko musimy te drobiazgi umieć dostrzegać. Pozdrawiam
Pomimo, ze lekarz dał mi wydruk naszej dzidzi nie docierało to do mnie, i jeszcze długo nie dotarło. Jak pierwszy raz poczyłam ruchy dziecka to wszystko się zmieniło...
Drogie przyszłe mamy życzę Wam, przede wszystkim szczęścia i radości, a reszta sama przyjdzie. Z kilku małych szczęść wychodzi wielka radość, tylko musimy te drobiazgi umieć dostrzegać. Pozdrawiam