wiecie co? tak czytam o tych pracodawcach tyranach i powiem Wam o moich dwóch spostrzeżeniach:
1. poprzedni pracodawca kazał sie wpisywać na listę i ustalal grafik, ktora może kiedy w ciąże zająść. oczywiście nie miał mocy prawnej by tej która zaciażyla poza grafikiem życie uprzykrzyć, ale z głupich odzywek niesmak pozostał.
2. obecny pracodawca stworzył troszkę z moim udzialem pokój dla mamy, czyli miejsce gdzie kobiety po powrocie do pracy mogą sobie np. pokarm ściągać czy odpocząć chwilkę. sa kanapy, stoliczek, lodówka do mleka, radio i zdjęcia "firmowych" dzieci; teraz zastanawiaja sie nad otwarciem przedszkola przyzakladowego
ostatnio dzwonią do mnie z kadr z prośba o znalezienie paragrafu/argumentu na to by dziewczynę silą wyslać na l4, bo przyniosła zaświadczenie o ciąży, a chce pracować, a oni się boją, że cos jej się może stać. dziewczyna w biurze chodziła do pracy dokładnie na miesiąc przed porodem się pożegnawszy. jaka batalie toczyliśmy by poszła na zwolnienie, odpoczęła, zakupiła wyprawkę- tłumaczyliśmy, że komputer, ksero i siedząca pozycja są jej wrogami, do tego lato, upały i klimatyzacja. więc ja nie mogę narzekać
nie słyszałam o przypadku by u mnie w pracy którejś matce robili pod górkę
każda zresztą rodząca dostaje od firmy mini wyprawkę- kilka pieluch, jakies śliniaczki, smoczki, śpioszki, skarpeteczki
wszystko zależy jak się trafi, bo nie wszyscy pracodawcy są tacy sami. teraz troszke sie zmienia światopogląd i współpraca z zagranicznymi konernami wymusza na polskich pracodawcach podejścia bardziej rodzinnego