reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Bicie dzieci

Powiedz mi, bo jestem ciekawa jak radzić sobie z nieustającą agresja dziecka. Może masz jakiś ciekawy sposób. Moje dziecko od kiedy pamiętam stosuje przemoc. Uderzanie głową, bicie, szczypanie, gryzienie, itp. Tak mocne, że siniaki, krwiaki, ślady do krwi. Czuje się bezradna. Nie zamierzam dziecka bić, ale już nie wiem jak z nim rozmawiać. Niestety on nie chce mówić. W ataku emocji traci nad sobą kontrolę. Do niego słowo stop nie przemawia. Niestety sprawianie komuś bólu jest dla niego przyjemne, cieszy go. Podpowiedź cię, co można w takiej sytuacji zrobić?
A dziecko na coś choruje? Bo u nas są zaburzenia autystyczne i jak był młodszy to miałam zalecenie pacyfikacji dziecka. Tzn taki chwyt stosujesz, żeby dziecko nie mogło ani sobie ani komuś zrobić krzywdy. Ja dodatkowo wtedy bujałam się z młodym i on się wtedy wyciszał. Ale to zaledwie kilka razy było. Później poszły w ruch leki...
Teraz lecimy bez leków, terapie sporo pomogły i na chwilę obecną jest głównie tylko agresja słowna.
 
reklama
Widzisz, ja wyszłam na największe zlo, jestem cały czas w ciężkim szoku, że takie wiadomy pomyj się na nas wylało, a nie na kogoś kto paca dziecko
Chyba nie chcę wiedzieć co tam się stało. Bicie dziecka, a już bicie po twarzy to dla mnie oznaka słabości rodzica.
Święta nie jestem, mam trudne dziecko, nieraz zdarza mi się podnosić na młodego głos. I z reguły mam później takiego kaca moralnego, że aż chce mi się wyć.
 
Nie radzę sobie 😟 Specjaliści póki co rzucają półsłówkami i koniec. Najczęściej słyszę, że to moja wina ( i prawdopodobnie trochę tak jest), albo słyszę, że przecież jest chory (ze zmienami w mózgu po niedotlenieniu). I koniec jakiegokolwiek wsparcia. Oczywiście mam świadomość, że mam dziecko po przejściach i że z tego tytułu mamy mnóstwo problemów, czy z jedzeniem, czy napięciem mięśniowym, z mową, zaburzeniami w integracji sensorycznej itd.
Szukam sama rozwiązan, metoda prób i błędów. Ja tez nie jestem specjalistą, choć by zrozumieć co się z moimi dzieciakami dzieje poszłam na podyplomowke.
Może i bardziej rozumiem co się z nimi dzieje, ale niestety wciąż nie znalazłam odpowiedzi co konkretnie z tym zrobić.
Mój syn zupełnie nie umie poradzić sobie z bodzcami. Nawet jak się cieszy, to wszystkich atakuje, bije, popycha, kopie, pluje, gryzie itp. Krzyk nie działa, myślę, że bicie tym bardziej nie. Niestety nie mogę tego ignorować, bo on nie jest sam. Poza tym mógłby zrobić komuś krzywdę.
Ostatnio intensywnie czytamy sobie Gucia. Czasem pytam jaki ma w danym momencie kolor, żeby go zatrzatrzymac, żeby go rozbroić. Pytam, czy umie oddychać jak Gucio. Czasem biorę go za rękę, idę do innego pokoju, on się przytula, a ja usiłuje do niego dotrzeć. Zrozumieć co się stało. Skąd takie zachowanie. Najczęściej słyszę, że on nie wie dlaczego coś robi. Powoli zaczyna się otwierać. Powoli zaczyna mowic. Chaotycznie, nieskładnie, ale mowi. Kolejny raz tłumacze co może zrobić, jak inaczej zareagowac. To, co dziś działa jutro nie zdaje egzaminu. On się szybko uczy. Nie mogę odpuszczać, bo agresja kumuluje się na siostrze. Jak wydaje mi się, że już coś zrozumiał to pojawia się nowy wyskok jak dzis. Podszedł do siostry jak siedziała na podłodze i z całej siły nadepnął jej na nogę, tak po prostu. Jak zwrócisz mu uwagę, to on się śmieje, jakby zrobił najzabawniejsza rzecz. A mnie opadają ręce.
Ciągle mu powtarzam, że jest fajnym dzieciaczkiem, i że znajdziemy sposób, by poradzić sobie z jego zachowaniem. I to nie sa frazesy, bo obok tej agresji jest bardzo fajnym dzieciaczkiem, rozbrykanym, ciekawym świata, nawet bywa troskliwy. Mozolnie, ale jednak coś się w nim zmienia.
Moj synek, miał podobne zachowania, do brata, kuzynow, dzieci w przedszkolu. Zaczął normalnie mówić dopiero jak miał trzy lata, i po prostu stopniowo z tego wyrósł. Wcześniej też miałam wrażenie, że nad tym nie panuje i robi to dla zabawy. Tez bardzo dużo nerwów i stresu mnie to kosztowało. Ale wszystko minęło!! U was też to minie, zobaczysz. Ale nie mam żadnej złotej rady, po prostu musi z tego wyrosnąć. Młodszy syn w ogóle nie miał takich zachowań, nigdy się nie musiałam stresować, ze kogoś uderzy. Ale on nie miał, tak jak starszy żadnych problemów neurorozwojowych i przede wszystkim z mową. Wiec na pewne zachowania nie mamy po prostu wpływu. Ale doskonale rozumiem co przeżywasz, codziennie z bólem brzucha ze stresu szlam po niego do przedszkola, w stresie co usłyszę :( na szczęście dzieciaki z tego wyrastają. Pamiętam dużo Twoich wpisów na innych wątkach, jesteś wyjątkowo empatyczną i mądrą osobą, więc Twoj synek mając taką mamę napewno też taki będzie ❣
 
Dokładnie, dla mnie to jest niepojęte. A moderacja oczywiście śpi, ale jak ktoś się śmieje z trolla to pierwszy do zbanowania
No jak dla mnie to w 100% oddaje marazm naszego społeczeństwa. Rząd delegalizuje aborcje i wypowiada konwencję antyprzemocową - rządzi 7 lat i cieszy się rekordowym poparciem.
 
Kurcze tak mi się przypomniało jak byłam ostatnio z partnerem u jego znajomej. Czwórka dzieci w domu, dwoje nastolatków i dwoje mniejszych. Na kolanach trzymała półrocznika, a koło niej czterolatka skakała. Wiadomo chciała zwrócić na siebie uwagę jak to dziecko. I gdzieś tam na tą matkę swoją skoczyła i ją szturchnęla. A mamusia pac ją w tyłek i z japą... Aż mi się głupio zrobiło. W język się ugryzłam, żeby czegoś nie powiedzieć.
Oczywiście mała się spłakała, a mamusia po chwili do tulenia ją wzięła jakby nic się nie stało 🙄 Powiedziałam partnerowi, że może być na mnie zły, ale moja noga tam więcej nie stanie.
 
Chyba nie chcę wiedzieć co tam się stało. Bicie dziecka, a już bicie po twarzy to dla mnie oznaka słabości rodzica.
Święta nie jestem, mam trudne dziecko, nieraz zdarza mi się podnosić na młodego głos. I z reguły mam później takiego kaca moralnego, że aż chce mi się wyć.
Bardzo wiele matek traci nad sobą panowanie (mnie też się zdarza), ale widzisz, jest jakaś refleksja, wiemy, że to źle i pracujemy nad tym. Niestety wiele uważa, że klaps to nie przemoc i opowiada jak „karci dziecko” czy bije roczniaka i jak widać znajduje to poklask i przyzwolenie „no nie robi mu krzywdy”. Więc ja myślę, że tu naprawdę nie trzeba być psychologiem dziecięcym ani matką bez skazy, żeby czuć, że w uderzeniu roczniaka jest coś mocno nie halo, nawet jeśli nie zostawia śladów.
 
reklama
Myślałaś o kompleksowej diagnozie? Psycholog, psychiatra, pedagog, terapeuta si, logopeda? Wywiad plus obserwacja dziecka przez miesiąc wiele mogą dać. Ja wiem, że to tanie nie jest, ale wtedy wiesz na czym stoisz.
Mój synek według mojej neurologo nie ma autyzmu bo patrzy w oczka. 🙄 Acha. Żeby to takie proste było. Kompleksowa diagnoza pokazała co innego. Jednak co specjaliści to specjaliści. Patrząc na mojego synka nie powiedziałabyś w życiu, że jest chory.
powiem ci, że myślę o tym. My od 3 lat mamy pedagoga, rehabilitanta, neurologa, logopedę, okulistę, od pół roku si, basen metoda hallwick, psychologa. To wszystko jakby nie do końca się sprawdza. Już nawet nie wspomnę o wszystkich innych specjalistach. Miał wwr, teraz znowu będzie miał. Ma też podejrzenie choroby genetycznej, ale to nowa sprawa, a wizyta u genetyka dopiero przed nami. U dzieci po niedotlenieniu czy wylewie jak moje dzieci rys autystyczny jest czymś w zasadzie oczywistym. Tyle, że ma inne podłoże niż normalnie. Niestety dzieci z uszkodzonym mózgiem trochę inaczej się rozpatruje. Nad psychologiem jednak myślę poważnie i jutro pogadam z panią psycholog corki. Może coś mi podpowie. Ona zna synka
 
Do góry