reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża bliźniacza

Dla mnie właśnie nocki najgorsze. Są dni ze po mleku w nocy od razu zasypiają, a niekiedy „jęczą” z godzinę po nim, nawet jak im się odbije. Przedwczoraj jeden obudził się i nagle dostał takiego speeda w oczach, był mega żywy jakby było rano 🙈 ale jakoś z pieluchą na oczach dało się go uśpić, ale rano z mężem jak zombie wyglądaliśmy 😂 Rano do południa jak jestem w nimi sama to są na prawdę grzeczne 😃 Odpalają się 16-19 i chcą żeby ich zabawiać
No to widać stęsknione za tatusiem nie chcą przegapić ani minuty z nim 🥰
 
reklama
W czwartek rano zaczęli wywoływać poród. Urodzilam w pt 8:29 dwóch synków 690g i 720 to był 23 tydzień. Pępowiny nie były splątane dzieci wygladaly jakby spały. WZielam je na rączki pożegnałam się. Mąż był cały czas ze mną. zobaczymy czy szpital będzie robił sekcje. Wszystkie badania do tej pory były ok. Usg 30.03 prawidłowe a tydzień później obydwa już nie żyły. :( jest mi bardzo ciężko dziewczyny. Myslam ze będę za jakiś czas cieszyć się razem z wami a tu taka tragedia. Nie wiem jakie badania powinnam teraz zrobić żeby spróbować ustalić przyczynę.
 
W czwartek rano zaczęli wywoływać poród. Urodzilam w pt 8:29 dwóch synków 690g i 720 to był 23 tydzień. Pępowiny nie były splątane dzieci wygladaly jakby spały. WZielam je na rączki pożegnałam się. Mąż był cały czas ze mną. zobaczymy czy szpital będzie robił sekcje. Wszystkie badania do tej pory były ok. Usg 30.03 prawidłowe a tydzień później obydwa już nie żyły. :( jest mi bardzo ciężko dziewczyny. Myslam ze będę za jakiś czas cieszyć się razem z wami a tu taka tragedia. Nie wiem jakie badania powinnam teraz zrobić żeby spróbować ustalić przyczynę.
Może przyczyną było jakieś zatrucie albo zakażenie? Nie możliwe ze wszystko było dobrze i nagle coś takiego… 🙁 Wyrazy współczucia… wiem że żadne gadanie ani pocieszanie nic nie da, sama jestem po trzech poronieniach przed bliźniakami… wiem co to za ból. Mogę powiedzieć tylko tyle ze z czasem jest lepiej, chociaż zawsze jak pomyśle to mam łzy w oczach chociaż u mnie kończyło się na 6-8tc. Może zrób badania immunologiczne? Albo wiem ze na stronie testdna.pl są pakiety badań po poronieniach. U mnie wyszły przyczyny immunologiczne, moje ciało po prostu nagle odrzucało dziecko, bo uważało go za obce cialo. Moja szwagierka poroniła około 18tyg ciazy przez nagły wielki wzrost tarczycy
 
Dzisiaj mija dokładnie tydzień od porodu :( wyć mi się chce dlaczego to mnie to spotkało? Czy mogłam zrobić coś więcej co by je uratowało? Muszę się dowiedziec kiedy najlepiej wykonać te badania o których mówisz. Nie mam celu żeby rano wstać z łóżka codziennie staram się żeby coś zaplanować mieć jakiś cel dnia. Jak to możliwe ze wszystkie badania były ok a po tygodniu już nie żyły?
 
Dzisiaj mija dokładnie tydzień od porodu :( wyć mi się chce dlaczego to mnie to spotkało? Czy mogłam zrobić coś więcej co by je uratowało? Muszę się dowiedziec kiedy najlepiej wykonać te badania o których mówisz. Nie mam celu żeby rano wstać z łóżka codziennie staram się żeby coś zaplanować mieć jakiś cel dnia. Jak to możliwe ze wszystkie badania były ok a po tygodniu już nie żyły?
masz prawo czuć się tak jak się czujesz, masz prawo do żałoby, która zajmie Ci tyle czasu, ile potrzebujesz. Bardzo Ci współczuję. Mogę sobie tylko wyobrazić, co się dzieje w Twojej głowie. Tylko się nie obwiniaj! Pamiętam jak mi po stracie wszyscy mówili, że widocznie tak miało być. Pamiętam jak mnie wkórwiało! Z perspektywy czasu, może rzeczywiście tak miało być... Może musi się wydarzyć jakaś tragedia, żeby w konsekwencji spotkało nas szczęście, na jakie czekamy.

Nie ukrywaj się ze swoim bólem. I nie obwiniaj się o nic! Przyjdzie moment, w którym nabierzesz sił, a jeżeli potrzebujesz pomocy, poproś o nią. Wybierz się do psychologa. Czasem łatwiej wygadać się komuś obcemu. Może wybierzcie się razem z mężem. Pewnie każde z Was cierpi na swój sposób. Musicie się zrozumieć i wspierać.
 
Hey, ja też jestem przyszłą mamą bliźniąt, obecnie 20tc:) to moja 2ga ciąża, mamy 15 miesięcznego synka. Mam nadzieję na nawiązanie kontaktu z mamą bliźniaków, chciałabym zadać kilka pytań dotyczących organizacji dni/spania/karmienia, ogólnie opieki:) chętnie wymienię prywatne wiadomości
Pozdrowienia!
 
Hey, ja też jestem przyszłą mamą bliźniąt, obecnie 20tc:) to moja 2ga ciąża, mamy 15 miesięcznego synka. Mam nadzieję na nawiązanie kontaktu z mamą bliźniaków, chciałabym zadać kilka pytań dotyczących organizacji dni/spania/karmienia, ogólnie opieki:) chętnie wymienię prywatne wiadomości
Pozdrowienia!
Zapraszam
 
Nieśmiało się witam :) mam w brzuchu dwa brzdace 14t1d. Marzyłam o bliźniakach od zawsze. Śmiałam się do męża, że jak chce dwójkę dzieci to musimy pyknąć na raz, bo tylko raz w ciąży będę chodzić :p
Życie okazało się przewrotne i dopiero dzięki in vitro udało nam się zajść w ciążę, ale za to wymarzona bo podwójną :)
Wszyscy znajomi straszą, że z jednym dzieckiem był dramat i wyobraznia podpowiada im najgorsze scenariusze przy dwójce :p
ja potrafię martwić się tylko tym, żeby donosić dzieciaki, zakładam że jak już się urodzą to wszystko zniosę
Jak to jest na prawdę? Drogie rozpakowane mamy bliźniąt opowiedzcie co słychać?
 
reklama
Nieśmiało się witam :) mam w brzuchu dwa brzdace 14t1d. Marzyłam o bliźniakach od zawsze. Śmiałam się do męża, że jak chce dwójkę dzieci to musimy pyknąć na raz, bo tylko raz w ciąży będę chodzić :p
Życie okazało się przewrotne i dopiero dzięki in vitro udało nam się zajść w ciążę, ale za to wymarzona bo podwójną :)
Wszyscy znajomi straszą, że z jednym dzieckiem był dramat i wyobraznia podpowiada im najgorsze scenariusze przy dwójce :p
ja potrafię martwić się tylko tym, żeby donosić dzieciaki, zakładam że jak już się urodzą to wszystko zniosę
Jak to jest na prawdę? Drogie rozpakowane mamy bliźniąt opowiedzcie co słychać?
hm. Ciężko mówić CAŁĄ prawdę, bo mam w ciąży się nie stresuje :D To co mogę ci obiecać, to to, że dzięki hormonom zniesiesz naprawdę bardzo dużo. Cudownie by było, jeśli byś miała jakąś pomoc. Jeśli nie przy dzieciach (u nas pomocą był mąż. Od początku wziął nocki. Ja wstawałam jedynie gdy był mega kryzys i nie ogarniał dwójki jednocześnie. A i tak zdarzało się, że spałam po 3,5h na dobę), to żeby ktoś ci ugotował, albo posprzątał, albo zakupy zrobił. Myśmy w pewnym momencie przeszli na catering na 3 miesiące. Żałowałam, że tak późno. Trzeba było od początku na to się zdecydować, ale hormony naprawdę sprawiały, że mogłam wiele. Znosiłam wiele. Ale one nie są wiecznie ;)
Myśmy do pomocy nie mieli nikogo.
Jeśli będziesz miała kryzysy pamiętaj - to minie. Dzieci rosną szybko. Początkowo liczyliśmy dzień za dniem. Dzieci miały boleści brzuszkowe (typowe kolki tylko chyba raz. Ale miały trudy trawienne) i czekaliśmy kiedy minie zbawienny 10. tydzień po którym miało być lepiej.
Jeśli myślisz, że wali ci się świat, to pamiętaj, że jutro też jest dzień i dzieci będą już inne. U nas zdarzało się, że dziękowałam za kolejny dzień, który przeżyliśmy a rano prosiłam, byśmy następny też przeżyli. Będzie moment, że trzeba będzie wziąć wszystko na przetrwanie. Po prostu przetrwaj. Obiecuję ci, że będzie lepiej. Będzie łatwiej.
Jeśli chodzi o scenariusze u znajomych... Nie wiem jak to powiedzieć. Jeśli dzieci są z wyboru a nie przypadku to jest inaczej. Mam nadzieję, że nie urażę tym nikogo. To tylko moje spostrzeżenie.
Pewnie będzie ciężko jeśli jesteście sami, ale to jest inne "ciężko". Dasz radę, bo taka była twoja wola. Wiedziałaś na co się piszesz, wiesz, że to nie łąka usłana kwiatkami, ale tak wybrałaś. Zgodziłaś się na to. Przeszłaś całą procedurę. Poradzisz sobie. W najgorszych momentach po prostu przetrwaj. To minie. Będzie lepiej.

Ja wszystkim powiedziałam, że wizyt nie przyjmuję. Miałam w domu taki burdel, że aż mi się płakać chciało, ale postanowiłam to olać. Ciężko mi było w ciąży, nie czułam się zbyt dobrze, więc nie zdążyłam posprzątać WIELU rzeczy. Powiedziałam rodzinie, że to my będziemy do nich jeździć. Wiedziałam, że i tak pomocy od nich nie będzie (a ci, którzy pomogliby z wielkim sercem już nie ma), nie chciałam jeszcze myśleć o tym, że jest bałagan, średnio jest gdzie usiąść i jeszcze coś miałabym przygotować? Byliśmy zrypani jak dzikie osły! Mąż na noc robił sobie dzbanek kawy! Dosypiał rano jak się wymienialiśmy o 4 rano i spał tyle ile dałam radę sama być z dziećmi. I tylko tak przetrwał, bo ja miałam swoje hormony :p
Później.... -duuuuużo później sprzątałam jeden skrawek dziennie. Obecnie bliźniaki mają 11 miesięcy. Moją bieliznę trzymam w pudełku przy łóżku. Nie pytaj. Nie ogarniam :D Wiem, że są mamy, które cały czas pracują. Ja potrzebuję oddechu. Albo dzieci będą miały w miarę wypoczętą mamę, która uwielbia się z nimi wygłupiać, albo przemęczoną, zestresowaną mimozę, która chodzi po kątach i płacze, bo nie spełnia oczekiwać idealnej mamy. Bo zawsze jest coś do zrobienia. Wokół dzieci ogarniam. Naszej przestrzeni nie bardzo - ale jest lepiej. Chodzi mi o to, abyś, gdy będzie ci ciężko, wrzuciła na luz. Najważniejsza jesteś ty, twoje bambaryłki i twój partner.

Jeśli okaże się, że jesteś jedną z mam jednorożców, to będziesz miała samoobsługowe dzieci i w ogóle olej to co pisałam :D Tak też może być.
Moje bambaryłki to dwa różne charaktery, dwie różne płcie, dwie różne dusze z różnymi potrzebami :-D Przeżyłam. Miałam dwa epizody depresji i jeden napad paniki (pierwszy raz w życiu!). Depresji, której nie dało się wytłumaczyć, ani zrozumieć. Depresja chemiczna :D Hormony to bardzo ciekawe zagadnienie 🤣 Tak to sobie ją nazywam. Potem jeszcze miałam jedną załamkę i nawet szukałam psychologa/psychiatry, bo już sobie nie radziłam, ale ratował mnie sport. Byłam czynna fizycznie bardzo przed ciążą. Zatem bieganie (pomaleńku oczywiście, po konsultacji z fizjo i ginekologiem) oraz rower ratowały moją psychikę. Teraz już tego tak bardzo nie potrzebuję, ale raz na jakiś czas idę na 40 min ostrej jazdy rowerowej (bieganie na razie odłożyłam na potem) i głowa na powrót jest spokojna. Ale to moja droga. Może ci to nie będzie potrzebne. Ale jakby co, to pamiętaj, że jazdy emocjonalne po urodzeniu dziecka/dzieci są normalne. Uczul męża na to. Niech będzie czuły, wyrozumiały i czasem niech ugryzie się w język ;) A ty pamiętaj, że to nie jesteś ty. To też minie.

Trzymam kciuki za ciebie i twoje maleństwa! <3
 
Do góry