reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

moje maleństwo odeszło 5 dni temu. Miałam wrażenie, że nikt inny nie jest w stanie mnie zrozumieć, nikt nie wie co przeżyłam. Widzę jednak, że nie jestem sama. Kruszynka miała 7 tyg i prawdopodobnie kilka dni wcześniej jego serduszko przestało bić. Trafiłam do szpitala z kującym bólem w boku, kolejne 4 badania usg nie wykazały oznak życia. Łyżeczkowanie było dla mnie koszmarem. Czułam, jakby gwałtem zabierano moją drobinkę, która była bardzo chcianym i planowanym maleństwem (naszym pierwszym). Trafiłam na tą stronę szukając informacji o tym czy ból -ten fizyczny jaki czuję, jest normalny. Bo niepokoi mnie ból brzucha, zwłaszcza po wysiłku fizycznym. Ból serca jaki czuję już nie zmniejszą żadne leki. Na szczęście moim największym wsparciem jest mój narzeczony, który stara się radzić sobie ze stratą dziecka i jeszcze z podnoszeniem mnie na duchu. Dla niego staram się radzić sobie z tą stratą. Może to kogoś zszokować, ale po tej tragedii pragniemy siebie ze zdwojoną siłą, może dlatego by ukoić wspólny ból, a po części dlatego, że chcemy zapełnić tą pustkę i już planujemy kolejną próbę. Pomimo tego że się boimy to gdy tylko to będzie możliwe spróbujemy ponownie.
Życzę Wam wszystkim, Moje Drogie jak również sobie-wytrwałości i powodzenia. Odwagi i siły, oraz wiele miłości.
 
reklama
OneMoreTime.....dziś mam na niego takiego nerwa......że o żadnym przyłączaniu nie ma mowy:wściekła/y:

Ośmiorniczka.....tak mi przykro....(*) dla Twojego Aniołka......
Ja łyzeczkowania nie miałam, oczyściłam sie sama......ale skoro piszesz ze ból towarzyszy Ci zwłaszcza po wysiłku fizycznym....to myślę że po prostu daj sobie czas na odpoczynek. W sumie po każdym zabiegu powinno sie oszczędzać. Minęło dopiero 5 dni...króciutko....jeżeli jesteś na L4. to staraj się poleżeć.........a jeśli juz masz coś zrobić to tylko lekkie rzeczy. Ja po stracie dałam sobie czas, nie robiłam nic......leżałam tylko i płakałam :-(......mąż wykonywał wszystko w domu.....musiałam dojść do siebie.....Mnie strasznie bolał brzuch bo miałam stan zapalny. Gin przepisała mi antybiotyk i jakby ręką odjął.
Przytulam Cie mocno....
 
MisiaMonisia rozumiem co teraz czujesz, mój mąż jest też z tych których nie da się do niczego zmusić. Praktycznie nigdy nie wiedział kiedy miałam owu bo wiem że jego by to zablokowało. Ale przeżywałam każdy cykl kiedy np nie trafiliśmy bo nie dojechał na czas albo wyjeżdżał zaraz przed owu. Tak wiec rozumiem....W cyklu kiedy zaszłam w ciążę 2 dni przed owu były bobosexy później IUI rano i tego samego dnia wieczorem poprawiliśmy. I to było tyle bo mój mąż wiedząc o owu odmówił współpracy. No ale na szczęście coś wypaliło bo się udało:-)

Ośmiorniczka witaj, pewnie teraz w to nie wierzysz ale czas leczy rany....Naprawdę. Ból psychiczny i pamięć nigdy nie zniknie, będziesz pamiętać każdy moment tego dnia ale płakać już nie będziesz. Ból fizyczny może Cię jeszcze nękać przez jakiś czas, jednego dnia będzie mniejszy drugiego większy. Ja po pierwszym łyżeczkowaniu miałam takie bóle około 2 tygodni.
 
ośmiorniczka
[*] dla Twojego Aniołka....przykre jest kiedy kolejne dziewczyny dołączają do naszej grupy doświadczonych przez los, do grupy Aniołkowych Mam...mi po łyżeczkowaniu lekarz powiedział żeby się oszczędzać przez jakieś 2 tygodnie, nie dźwigać, nie przemęczać się...zresztą u mnie nawet nie było mowy o robieniu czegokolwiek, bo jedyne co mi przychodziło bez problemu to było płakanie...strach, lęk i obawa pozostanie już z Tobą na zawsze, ale musisz się nie poddawać, być silna i walczyć o swoje maleńkie szczęście...a to forum i dziewczyny które się tu udzielają są dowodem na to że każdej z nas może się jeszcze udać!!

MisiaMonisia
przykre to jest o czym piszesz...z Facetami już tak jest. Wolą się nie odzywać i przemilczeć a tym samym dać nam możliwość na dopowiedzenie sobie tego co wg nas myślą, co zazwyczaj wcale nie jest zgodne z faktycznym stenem rzeczy...ale taka już nasza natura, bynajmniej moja.

Ze mną było tak że M. też nigdy nie wiedział ani kiedy owu, ani kiedy planowo @, rzadko kiedy się interesował moim cyklem...no ale co miałam zrobić? Na siłę nie będę mu kazała interesować się moim cyklem...z Aniołkiem wiem że jak zaszłam to praktycznie aż do straty Zuzi nie wierzył w to że faktycznie jestem w ciąży, nie było w nim ani entuzjazmu ani też zniechęcenia, mogę powiedzieć że był obojętny...ale kiedy ją zobaczył, tę maleńką 18centymetrową Istotkę - łzy ciekły mu ciurkiem po policzkach...przeżywał razem ze mną i cierpiał, może nie tak bardzo jak ja, ale to nie o to chodzi kto bardziej cierpiał...wtedy zrozumiał że stracił swoje pierwsze dziecko...
widzę że teraz do Groszkowej ciąży od początku podchodzi inaczej, pomimo że jeszcze nie potwierdzona przez lekarza, to już jest jego Groszek...
 
Witajcie Kochane
Ja tak na szybko, dopiero goście od nas wyszli, dziś na nic czasu nie miałam i jeszcze dni adaptacyjne w przedszkolu. Jutro o 8.40 mam kontrolną wizytę o swojego gina, PROSZĘ O MAGICZNE KCIUKI!!!!
W szpitalu jak odbierałam wynik tez miałam usg ale u mojego gina wszystko będzie na spokojnie i dokładnie. Mam nadzieję, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Przykro mi, że dołączyła do nas kolejna Mama ośmiorniczka to dopiero 5 dni, u mnie 5 i 6 dzień był najgorszy. Będzie lepiej choć tak jak piszą tutaj dziewczyny zawsze będziesz pamiętać. ja straciłam dzieciątko w 8tc - 13 maja, 14 maja miałam zabieg i do tej pory liczę tygodnie w których bym była, myślę, wspominam,
 
Witam

jakiś czas temu znalazłam ten wątek i troszkę podczytuje :zawstydzona/y:
też mam swojego aniołka :-(

zielone światło od gin mam już dawno , ale puki co strach nie pozwalał :-(

teraz zbliża się owu , chce próbować lecz strach pozostaje :-(

postanowiłam napisać bo chyba tylko wy mnie potraficie zrozumieć :-( wokół szczęśliwie zaciążeni , nierozumiejący tego co czuje :-(


[*] dla waszych aniołków
 
kifsi
[*] dla Aniołka Twojego
tak jak pisałam wczoraj strach będzie z Tobą już zawsze, przed starankami, jak się uda, w czasie ciąży, przed porodem i po porodzie...i jest to jak najbardziej naturalna reakcja i zrozumiała, dzieje się tak właśnie dlatego że my już doświadczyłyśmy tego że w ciąży zawsze może się coś wydarzyć...że nie zawsze jest to najpiękniejszy czas w życiu kobiety, że może się różnie podziać i można stracić maleństwo...dlatego się martwimy..
ale najważniejsze wg mnie to iść na przód, oczywiście mieć w sercach nasze Aniołki i pamiętać ale patrzeć w przyszłość, bo tak jak ktoś kiedyś powiedział "przeszłości nie da się zmienić, ale przyszłość wygląda całkiem interesująco. Jest pełna nowych możliwości" i teraz od nas zależy czy skorzystamy z tych możliwości, czy też będziemy tkwić w przeszłości której żadna siła nie zmieni...
ze mną jest podobnie, bardzo chciałam po Aniołku mieć możliwie najszybciej Groszka, jednocześnie cholernie się bałam...ale się udało, a teraz boję się jeszcze bardziej ale musi w końcu być dobrze..!
i masz racje nikt cię nie zrozumie tak dobrze, jak ktoś kto przeszedł przez to co my...

Doris &&&&&& za wizytę, daj znać jak poszło :tak:
 
ośmiorniczko, kifsi,
[*] dla Waszych Aniołków...
Strach jest i będzie - myślę, że już nigdy się go nie pozbędziemy... tak jak myśli o Naszych nienarodzonych dzieciach...

Doris
- ja też jeszcze odliczam, w którym to tygodniu bym była...

Najgorzej mi przykro, jak dowiaduje się, że ktoś z mojego otoczenia jest w ciąży... kiepsko to znoszę, smutno mi - ale nie okazuje tego, bo przecież to nie ich wina - ważne, że One są szczęśliwe :) jedynie mój mąż wie, jak mi przykro...i tłumaczy, że tak naprawdę nie wiadomo przez co ktoś przechodził, i czy nie miał jakiś przykrych przygód po drodze - w sumie taka prawda... każdy ma swoje wzloty i upadki, najważniejsze aby z happy endem :)

Pozdrawiam :*
 
reklama
MisiaMonisia, nie przejmuj się tak bardzo, nie nakręcaj, bo nic z tego nie wyjdzie. Facetów blokuje świadomość, że to 'teraz'. Mają wtedy poczucie zadania do spełnienia i boją się nawalić. Daj mu te mecze pooglądać trochę ;) Więcej niż raz dziennie i tak nie powinno się starać, bo obniża to szanse. Wg niektórych teorii nawet najlepiej raz na dwa dni. Wiem, że chciałabyś jak najszybciej, ale nerwy tu nie pomogą.

Ośmiorniczka, Kifsi, witajcie, rozgośćcie się. Strachu nie da się uniknąć, mi w ostatniej ciąży na każdym usg nogi trzęsły się tak, że aż mi wstyd było, choć wydawało się, że sobie dobrze ze strachem radzę i patrzę w przyszłość a nie w przeszłość. Po stracie miałam ogromną potrzebę współżycia, choć ja raczej z tych bez libidoi była to głównie potrzeba emocjonalna, zaspokojenie bliskości.

Co z tą kobietką?
 
Do góry