reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Tylko że ja nie mam już siły, nawet uczucia mi się wyłączyły, wczorajsze czytanie wyników dało mi do zrozumienia w jak wielkim stresie i napięciu żyłam od ostatnich kilku tygodni, każdy wynik, każda wizyta w toalecie itd. Mam poczucie nie tylko porażki ale przede wszystkim straconego czasu i niepewności...bo skoro nie zadziałał żelazny zestaw przy zarodku dobrej klasy to czy jest w ogóle jakaś szansa?
Kiedy byłam w ciąży, którą poroniłam, stres i to ogromy (!) towarzyszył mi każdego dnia. Od pozytywnego testu, wszystko analizowałam, jakby podświadomie czekając na komplikacje. Tak jakbym psychicznie nie dawała sobie szansy na szczęśliwe zakończenie.
Dużo przeszłaś w ostatnim czasie. Twoja historia z jajowodem mną wstrząsnęła. Okropne jak Cię potraktowano. Jeśli naprawdę ta ciąża się nie uda nie poddawaj się. In vitro to nigdy nie jest 100%, przy ciąży poczętej naturalnie też nie ma pewności.
Po swoim poronieniu coś w moim życiu się zmieniło - podejście. Przestałam tak strasznie analizować i oczekiwać. Powiedziałam sobie, że jeśli zajdę w ciążę ponownie to nie będę żyć w nerwach. Że nie zafunduję sobie więcej takiej huśtawki emocji.
Na pewno jest Ci teraz ciężko. Czytam i czuję jak jesteś zawiedziona, smutna, zrezygnowana.
Odpocznij, przebolej i jeśli poczujesz siłę spróbuj jeszcze raz. Wszystkie tutaj trzymamy za Ciebie kciuki.
Przytulam izzy, chciałabym żeby Ci się udało.
 
reklama
Tylko że ja nie mam już siły, nawet uczucia mi się wyłączyły, wczorajsze czytanie wyników dało mi do zrozumienia w jak wielkim stresie i napięciu żyłam od ostatnich kilku tygodni, każdy wynik, każda wizyta w toalecie itd. Mam poczucie nie tylko porażki ale przede wszystkim straconego czasu i niepewności...bo skoro nie zadziałał żelazny zestaw przy zarodku dobrej klasy to czy jest w ogóle jakaś szansa?

Przykro mi izzy...
Ja mam również za sobą lata starań. Poronienia. I pierwszą nieudaną procedurę in vitro. [emoji17]
Brałam wszystkie leki łącznie z accofilem.
Rozumiem twoje napięcie... Najgorsze jest to, że nawet jakbym chciała zrezygnować to nie mogę bo lata lecą i konsekwencją tej przerwy dla mojego zdrowia psychicznego może być menopauza [emoji2370] więc albo działam dalej, albo mogę pożegnać się z macierzyństwem na zawsze.
Teraz muszę odczekać po nieudanej procedurze i będę zgłaszać się po moją blastocystę. Nie myślę co będzie jeśli się nie uda. To nie ten czas na myślenie o tym. Jeśli masz siłę, idź po ostatni zarodek, a co się potem stanie, będziesz myśleć potem [emoji3526] [emoji8]
 
Tylko że ja nie mam już siły, nawet uczucia mi się wyłączyły, wczorajsze czytanie wyników dało mi do zrozumienia w jak wielkim stresie i napięciu żyłam od ostatnich kilku tygodni, każdy wynik, każda wizyta w toalecie itd. Mam poczucie nie tylko porażki ale przede wszystkim straconego czasu i niepewności...bo skoro nie zadziałał żelazny zestaw przy zarodku dobrej klasy to czy jest w ogóle jakaś szansa?
Izzy tak mi przykro, ale może jeszcze nie wszystko stracone. I pamiętaj że nie możesz się poddawać. Ile ja znam osób co miało być bezpłodnych a nagle rodziło im się dziecko...cud. i wszystko to działo się w najmniej spodziewanym momencie
Kiedy byłam w ciąży, którą poroniłam, stres i to ogromy (!) towarzyszył mi każdego dnia. Od pozytywnego testu, wszystko analizowałam, jakby podświadomie czekając na komplikacje. Tak jakbym psychicznie nie dawała sobie szansy na szczęśliwe zakończenie.
Dużo przeszłaś w ostatnim czasie. Twoja historia z jajowodem mną wstrząsnęła. Okropne jak Cię potraktowano. Jeśli naprawdę ta ciąża się nie uda nie poddawaj się. In vitro to nigdy nie jest 100%, przy ciąży poczętej naturalnie też nie ma pewności.
Po swoim poronieniu coś w moim życiu się zmieniło - podejście. Przestałam tak strasznie analizować i oczekiwać. Powiedziałam sobie, że jeśli zajdę w ciążę ponownie to nie będę żyć w nerwach. Że nie zafunduję sobie więcej takiej huśtawki emocji.
Na pewno jest Ci teraz ciężko. Czytam i czuję jak jesteś zawiedziona, smutna, zrezygnowana.
Odpocznij, przebolej i jeśli poczujesz siłę spróbuj jeszcze raz. Wszystkie tutaj trzymamy za Ciebie kciuki.
Przytulam izzy, chciałabym żeby Ci się udało.
Bardzo mądrze napisane. Ja też w ciąży co poroniłam miałam złe przeczucia, od początku. I jakoś negatywnie byłam nastawiona...i stało się najgorsze.
Teraz stałam się taka obojętna....co ma być to będzie. Na wiele rzeczy niestety nie mamy wplywu
 
statystycznie powodzenie procedury (całej) in vitro to jakieś 30%. Szczególnie jeśli nie badasz zarodków. Przy badaniu zarodków i podaniu zdrowego na udany transfer jest 64%. Zarodki najlepszej klasy mogą być chore, a te słabe zdrowe.
Ciała ketonowe to nie tragedia, ale możesz mieć cukrzyce ciążowa- zbadaj dobie Krzywe - insulinowa i glukozowa, ale to już po wszystkim. A jak masz glukometr to teraz pożądaj przez dwa dni cukry godzinę po posiłku lub wez glukometr z apteki. To może być ważna informacja na przyszłość.
Nie brałaś jeszcze wielu leków- encortolon 5 mg to malutko- ja biorę 15 (No ale jestem porządnie przebadana), warto tez spróbować z accofilem. A może niezbędne będą szczepienia limfocytami.
Wiem jakie to trudne- jestem po 4 poronieniach i czasem człowiek traci siły zupełnie. Ostatnia ciąże straciłam na pełnym leczeniu immunologicznym- dość późno. Byłam załamana (bo już braliśmy wszystko- maz tez) okazało się, ze mieliśmy pecha- leki działały, ale córeczka miała zespół Turnera.

Nie chce, żebyś się męczyła i miała złudne nadzieje, ale posłuchaj Pani doktor- we wtorek wszystko będzie jasne. Teraz najważniejsze, żebyś odpoczęła i odetchnęła. Przytulam mocno.
Te ciała ketonowe wychodzą przy cukrzycy najczęściej. Ja w 2giej ciąży miałam cukrzycę ciazową i codziennie badalam. Dodatkowo teraz 2 straty i to najpewniej właśnie przez zle cukry (bo wszystko inne w normie) - z badań wyszła mi insulinoopornosc, hiperinsulinemia i stan przedcukrzycowy. Dodatkowo z zarodkiem było "wszystko ok" póki nie przerwalam diety cukrzycowej aby pójść na badania, zaraz po badaniach na usg zarodek się zatrzymał... więc ja będę szła tym tropem u siebie możliwe że u Ciebie @izzy_j jest podobnie. Insulinoopornosci w ciąży się nie mierzy ale koniecznie sprawę z cukier - nawet w każdej diagnostyce jak nie masz glukometru najlepiej rano na czczo i 1h po posiłku i będziesz miała jakiś obraz dla lekarza.
 
Izzy tak mi przykro, ale może jeszcze nie wszystko stracone. I pamiętaj że nie możesz się poddawać. Ile ja znam osób co miało być bezpłodnych a nagle rodziło im się dziecko...cud. i wszystko to działo się w najmniej spodziewanym momencie

Bardzo mądrze napisane. Ja też w ciąży co poroniłam miałam złe przeczucia, od początku. I jakoś negatywnie byłam nastawiona...i stało się najgorsze.
Teraz stałam się taka obojętna....co ma być to będzie. Na wiele rzeczy niestety nie mamy wplywu
No koleżankę miam właśnie "bezpłodną", okres raz na rok, pocs nieleczone, wpadła nawet nie wie z kim na jakiejś imprezie bo się nie zabezpieczyła bo po co. Dowiedziała się o ciąży koło 5go miesiąca. Ma super syna lat 10.
 
Te ciała ketonowe wychodzą przy cukrzycy najczęściej. Ja w 2giej ciąży miałam cukrzycę ciazową i codziennie badalam. Dodatkowo teraz 2 straty i to najpewniej właśnie przez zle cukry (bo wszystko inne w normie) - z badań wyszła mi insulinoopornosc, hiperinsulinemia i stan przedcukrzycowy. Dodatkowo z zarodkiem było "wszystko ok" póki nie przerwalam diety cukrzycowej aby pójść na badania, zaraz po badaniach na usg zarodek się zatrzymał... więc ja będę szła tym tropem u siebie możliwe że u Ciebie @izzy_j jest podobnie. Insulinoopornosci w ciąży się nie mierzy ale koniecznie sprawę z cukier - nawet w każdej diagnostyce jak nie masz glukometru najlepiej rano na czczo i 1h po posiłku i będziesz miała jakiś obraz dla lekarza.
Mam insulinooporność i hiperinsulinemię. Biorę metforminę 1 x 500 mg i staram się pilnować diety. Chyba że w tym momencie to już cukrzyca. No nic we wtorek pokażę jej te badania niech decyduje. Dziewczyny dzięki za Wasze wsparcie i wiarę ale ja już nie mam złudzeń. Musze się z tym uporać, myślę że z pomocą psychologa bo sama sobie kiepsko radzę, przeprowadzić się po remoncie i przyzwyczaić do nowego życia i wtedy zdecyduję co i jak. Albo odpuszczamy wszystko, albo po pogłębionej diagnostyce wracamy po ostatni zarodek pod koniec roku, albo zaczynamy procedurę in vitro pod opieką tej mojej ginki (teraz to była adopcja zarodka w innej klinice a ona miała mi ciążę prowadzić) z moimi komórkami i nasieniem dawcy. @szkala czy masz może jakąś wiedzę na temat tego że przy chorobach immunologicznych adoptowany zarodek może mieć problem z zagnieżdżeniem i rozwojem bo będzie zwalczany przez mój organizm? Bo jeszcze to mi chodzi po głowie...
 
reklama
@izzy_j ściskam Cię mocno. Przeżyj stratę, ale się nie poddawaj. W końcu na pewno się uda. I tak mamy więcej szczęścia niż te pary, które na swoje dzieci nie mają żadnych szans i została im tylko adopcja.
To też rozważamy. Byliśmy już nawet w OA na początku roku po pierwszej stracie. Prosili wrócić za rok na szkolenie w marcu bo w tym roku będziemy 4 lata po ślubie.
 
Do góry