reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Zaczne od tego co najwazniejsze, ze synek jest zdrowy. Nue bylo jednak lekko bo biorac pod uwage wiele czynnikow w tym moje straty wyszla nam trisomia 21 1:35 czyli bardzo wysoka. Co się odenerwowalam to wiemy tylko my.. do samego końca było ryzyko ZD.
Niestety moja lekarka jest daleki od Ciebie bo ja jestem aż z Rzeszowa ale jak wiesz ze i ty musisz na to zwracać uwagę to będziesz dotąd przypominać aż sobie (jakiś lekarza) weźmie to do serca. Ja chodziłam na początku do trzech a do końca ciąży do dwóch prywatnie i na nfz i porównywałam co mi mówią.
Zawsze tez robią histopatologie nie wazne na jakim etapie zakonczyła sie ciaza. Jest wątek
Link do: Ból i twardnienie brzucha, skracanie się szyjki macicy, skurcze
o skracajacych się szyjkach na którym kiedyś byłam. Może tam zapytasz?
Dzięki wielkie :)
 
reklama
Dziękuję Ci nafoczka bardzo, ale to bardzo za Twoją odpowiedź :* Bardzo podniosła mnie na duchu, choć ogrom nieszczęść, których musiałaś doświadczyć, jest straszny! Powiedz mi proszę czy Synek jest zdrowy, i jeżeli możesz to tutaj, albo w wiadomości prywatnej, jezeli Twój ginekolog jest z Warszawy czy okolic, podaj mi proszę nazwisko tej Pani. Jeżeli zdecydujemy się na kolejne dziecko, to będę potrzebowała naprawdę czujnego ginekologa... I powiedz mi proszę jak z Twoją aktywnością w czasie tej ciąży, bo podejrzewam, ze leżałaś, i czy kiedykolwiek podczas łyżeczkowania pobierali od Ciebie histopatologię - w wypisie ze szpitala odebranym dzisiaj zauwazyłam, że mam się zgłosić po wyniki po 30 dniach... nie wiem czy to rutynowe działanie, czy coś tam znaleźli, bo nic takiego mi nie zgłosili. I jeszcze raz dziękuję za Twoją odpowiedź :)
Jesli chodzi o lekarza spod Warszawy to z czystym sercem polecam dr Marte Zielona z Otwocka, ona cie nie zawiedzie, doskonala w trudnych przypadkach, czujna jak jastrzab i dokladna wrecz do przesady. Uwielbiam ja, dzieki niej mam dzisiaj zdrowa cudowna coreczke (z 3 ciazy). Nie poddawaj sie nigdy!
 
Jesli chodzi o lekarza spod Warszawy to z czystym sercem polecam dr Marte Zielona z Otwocka, ona cie nie zawiedzie, doskonala w trudnych przypadkach, czujna jak jastrzab i dokladna wrecz do przesady. Uwielbiam ja, dzieki niej mam dzisiaj zdrowa cudowna coreczke (z 3 ciazy). Nie poddawaj sie nigdy!
Dziękuję Ci bardzo gloria6 :* Im więcej czytam Waszych wpisów tym bardziej odzyskuję spokój i nadzieję, że może kiedyś będzie mi dane zostać mamą.
 
@gloria6 Ala na szczęście ma tylko lekki katarek i to przezroczysty więc daję jej tylko wit C w kropelkach. Oczywiście ja ją zaraziłam bo miałam lekki katar :/
Wczoraj byliśmy u larynologa bo po urodzeniu strasznie jej z prawego uszka woskowina leciała ale jest wszystko ok. Jutro mamy wizytę u kardiologa.
Na jej niespokojne noce pediatra zaproponowała, że łatwo sprawdzić czy coś ją boli i kazała mi podać jej na noc pedicetamol, jeśli po nim będzie dobrze spała to będziemy szukać przyczyny bólu. Na szczęście spała jeszcze gorzej więc jestem spokojna że nic ją nie boli. Za to dzisiejsza noc była prawie idealna, Alę położyłam dopiero ok.22 bo późno wróciliśmy i do 2 spała bardzo mocno bez żadnego wiercenia, potem butla i troszkę się wierciła ale spała do 7:20. Więc już nie wiem co jest grane :)
Przedwczoraj pierwszy raz udało jej się przekręcić na brzuszek i oczywiście był ryk bo ona nie lubi leżeć na brzuszku :D W piątek planuje dać jej troszeczkę marchewki.
Wam życzę zdrówka :)

@OneMoreTime czy dobrze pamiętam, że Kaja jest na Nutramigenie LGG? Chciałabym zrobić Ali kleik ryżowy albo zagęścić jej na początek troszkę mleczko ale nie wiem w jakich proporcjach, pomożesz? :)

@Magdalena26 Hej :-) Tak, Kaja jest na Nutramigenie, ale to nie ma znaczenia przy zagęszczaniu mleka. Chcesz zagęścić by było treściwsze czy Ala ulewa? Ja zagęszczałam mleko nutritionem, bo Kaja strasznie ulewała. Kleikiem nie zagęszczałam. Musisz sobie sprawdzić, bo zależy jaka porcja mleka i jaką gęstość chcesz uzyskać i jeśli chcesz dawać z butelki to jaką gęstość przepuści dziurka w smoczku... jedną czy dwie porcje mleka musisz poświęcić. Kleiku używałam do warzyw/zupek by były treściwsze i też na oko :-)

Roxie, przykro mi :-( lepiej uniknąć zabiegu, żeby szybko nie osłabić....

Załamana, przykro mi [*] ja mam 3 aniołki w niebie i jednego w łóżeczku obok. W czwartej ciąży szyjka zaczęła się skracać (osłabiona 3 zabiegami) i ok. 28 tc miałam założony szew. Prawie cały czas leżałam i córa przyszła na świat o czasie :-) Nie poddawaj się &&&&
 
Ostatnia edycja:
Cześć Dziewczyny :) Przeszukując internet znalazłam Wasz wątek i dzisiaj dołączyłam do BB. Chyba głównie po to, żeby się wygadać, ale też być może znaleźć choć jedną osobę, która miała podobną sytuację do mojej i która da mi jakieś pocieszenie... Po miesiącu starań, w październiku zeszłego roku, zaszłam w upragnioną ciążę, cieszyłam się bardzo, cała rodzina również. Od 8 tc zaczęły się jakieś plamienia, zaczęłam brać luteinę, jakoś wszystko się uspokoiło, do czasu kolejnego krwawienia kiedy to kazano mi leżeć tydzień w łóżku, ale po tym okresie nie było juz żadnych problemów, nie licząc silnych wymiotów towarzyszących mi gdzieś do połowy stycznia 2017 roku. Od tamtej pory wszystko było super, czułam się rewelacyjnie, miałam wreszcie mnóstwo energii, badania, w tym test PAPPA super, termin USG połowkowego zaklepany na 20.02.2017 roku. Cieszyliśmy się z mężem strasznie, że szybko "zaskoczyłam" i że wreszcie poznamy płeć naszego malucha, który od miesiąca kopał mnie nawiązując ten cudny kontakt. W okresie ciązy miałam duzo stresów, starałam sie nie przemęczać, ale pare razy niestety nie wyszło, tak jak w niedzielę 12.02.2017 roku. Tego dnia wieczorem, po dość intensywnym popołudniu, w trakcie wypróżniania nagle zaczęłam krwawić i poczułam tez, że coś nagle, gdzieś z przodu i w środku, opuściło się w dół. Przerazona zadzwoniłam do swojej gin, ona mi na to, tylko spokojnie, proszę zwiększyć luteinę, jutro zapraszam na wizytę do siebie o 19. Krwawienie zatrzymało się, później jeszcze przy siusianiu schodziła jakaś krew, w poniedziałek leżałam obserwując się i czekając na wizytę. Oprócz krwawienia zaczął mnie dziwnie boleć kręgosłup lędźwiowy przy leżeniu, ale zmieniałam pozycję i było ok. Kiedy pojechałam do swojej gin, ta zbadała mnie i powiedziała że jest bardzo źle, bo pęcherz płodowy mam w ujściu pochwy, kazała mi natychmiast jechać do szpitala. Wiem że zrobiłam błąd bo nie położyłam się u niej plackiem i nie zażądałam karetki tylko sama pojechałam, ale byłam pod Warszawą i chciałam być jak najszybciej w szpitalu. Przyjęli mnie szybko w szpitalu w Warszawie, niestety po badaniu też powiedzieli mi, że rokowania są złe, kładą mnie na oddziale, zobaczą w dniu jutrzejszym czy uda się mnie podszyć, ale sprawa jest skomplikowana. Przeleżałam noc w szpitalnym pokoju modląc się jak szalona, żeby stało się coś co pozwoli mi uratować ta ciążę. 14.02.2017 r., w Walentynki, których od tej pory nienawidzę, pod narkozą podjęli próbę założenia mi szwu, ale kiedy obudziłam się po zabiegu ok. godz. 12 usłyszałam niestety, że nic nie mogli zrobić, a takich ciąż się nie ratuje, więc czekamy na poronienie samoistne... Wiecie jak straszna jest świadomość, że dzieciaczek, którego ruchy ciągle czujesz, który żyje w Tobie, został skazany na straty, bo nic nie da się zrobić?... Ryczałam w tym cholernym szpitalnym łóżku i nic nie mogłam zrobić. Po narkozie zauważyłam, że mocniej krwawię, pytałam czy to wskutek próby zabiegu, czy TO już się dzieje, usłyszałam, że to już się zaczęło... Od godziny 17 rozpoczęły się bardzo silne bóle kręgosłupa, nie wiedziałam wtedy, że to skurcze, ale kiedy zaczęły się powtarzać miałam już pewność, że to poród - ciąża była żywa, więc żadna inna opcja jak poród naturalny nie wchodziła w grę, niestety jednak w związku z tym, że miałam poronić nie dano mi żadnego znieczulenia. Jedyne co mi pozostało to darcie się w czasie kolejnych skurczy, z bólu oraz totalnej bezsilności... Moja mama, która akurat przyszła w odwiedziny, była ze mną przez cały czas tego koszmaru, towarzyszyła mi też wtedy, kiedy przewieziono mnie na salę zabiegową - rozkrzyczaną z bólu, ociekającą krwią, zmęczoną i przerażoną. Położna kręciła się po zabiegowym, moja mama trzymała mnie za rękę, a ja wtedy wypchnęłam z siebie pęcherz płodowy z moim ukochanym maleństwem... Po porodzie, najgorszym wydarzeniu w moim życiu, bo pełnym bólu, którego nie wynagrodzi Ci krzyk Twojego dziecka, zdecydowałam się zobaczyć Malca, dowiadując się wtedy też, że był to mały chłopiec - ja i mąż bardzo marzyliśmy o synku... :( Po wszystkim zabrano mnie na łyżeczkowanie, a nazajutrz wypisano do domu. Wg lekarzy doszło u mnie do niewydolności szyjki macicy, przebiegło to bezobjawowo, nie wpłynęło na to żadne moje zachowanie, zaś przy następnej ciąży, o którą mogę zacząć się starać po 3 cyklach, w 15 tygodniu obligatoryjnie mam mieć założony szew, ale i tak nie mogą mi dać gwarancji, że donoszę kolejną ciążę... I tak straciłam swoje Maleństwo w 5 miesiącu ciąży... Też jak któraś z forumowiczek, myślałam, że ciąża w tym okresie jest już bezpieczna, ale tak nie jest... Jestem totalnie załamana, zupełnie nie wiem jak się pozbierać, czuję, że zawiodłam jako kobieta, nie wiem czy mąż będzie chciał mieć kiedykolwiek jeszcze dzieci, tym bardziej, że ryzyko związane z kolejną ciążą tez zna, ja sama też z jednej strony chciałabym jak najszybciej zajść w ciążę, a z drugiej panicznie boję się tego, że podobna sytuacja znowu się wydarzy... Czy któraś z Was miała podobną sytuację i udało się jej szczęśliwie donosić kolejne Maleństwo? Błagam, dajcie mi proszę znać... Pozdrawiam, załamana

Witam , piszę do Was chociaż w ciąży nie jestem, do starających już nie należę , a od pierwszego poronienia minie już 20 lat , a od drugiego minęło 18 . Mam nadzieję że moja historia komuś pomoże , da nadzieję. Moje ciąże zakończyły się w 20 i 21 tc właśnie z powodu niewydolności szyjki . Gdyby przy pierwszej ciąży przyjmujący mnie na ip uświadomił mnie jaka jest przyczyna zamiast mnie obwiniać , nie wierząc mi że nie mam żadnych skurczy , wmawiając mi że musiałam coś czuć bo ujście mam otwarte i pęcherz płodowy w pochwie , drugiego nieszczęścia może by nie było . Ale tak się nie stało . Druga ciąża książkowa aż do 20 tc , wtedy się dowiedziałam że mam niewydolność . Trzecia ciąża od początku leki na podtrzymanie , wizyty co 2tyg. oczywiście spacer tylko do wc , w 14 tc szew, szpital kroplòwki,dom , szpital , w 26tc drugi szew , aż do 37tc , cała ciąża przeleżana w szpitalu lub w domu i wreszcie zdjęcie szwòw i piękny poròd . Mòj cud ma już 15 lat , kocham go całym sercem , ale o moich aniołkach zawsze pamiétam . Życzę Wam wytrwałości i dużo cierpliwości gdy już trzeba leżeć ten Cud jest wart każdego poświęcenia
 
@Magdalena26 Hej :-) Tak, Kaja jest na Nutramigenie, ale to nie ma znaczenia przy zagęszczaniu mleka. Chcesz zagęścić by było treściwsze czy Ala ulewa? Ja zagęszczałam mleko nutritionem, bo Kaja strasznie ulewała. Kleikiem nie zagęszczałam. Musisz sobie sprawdzić, bo zależy jaka porcja mleka i jaką gęstość chcesz uzyskać i jeśli chcesz dawać z butelki to jaką gęstość przepuści dziurka w smoczku... jedną czy dwie porcje mleka musisz poświęcić. Kleiku używałam do warzyw/zupek by były treściwsze i też na oko :-)

Roxie, przykro mi :-( lepiej uniknąć zabiegu, żeby szybko nie osłabić....

Załamana, przykro mi [*] ja mam 3 aniołki w niebie i jednego w łóżeczku obok. W czwartej ciąży szyjka zaczęła się skracać (osłabiona 3 zabiegami) i ok. 28 tc miałam założony szew. Prawie cały czas leżałam i córa przyszła na świat o czasie :-) Nie poddawaj się &&&&
Dziękuję OneMoreTime :* Może i mi się uda.
 
Dziękuję łezka2002 :* Cieszę się, że w końcu Ci się udało i mam nadzieję, że ja również bogatsza o te okropne doświadczenie też będę teraz w stanie utrzymać ciążę do końca, jeżeli oczywiście któregoś dnia się na to zdecydujemy po pogodzeniu się z odejściem naszego Synka. Wiem już teraz, że leżenie w łóżku przez całą ciążę, coś co kiedyś wydawało mi się niewyobrażalne, to żadne poświęcenie. Dziękuję Ci jeszcze raz.
 
reklama
Do góry