reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Codzienne rozmowy Samotnych rodziców

hej dziewczyny:)

nie sądziłam, że przyjdzie taki moment, że będę szukała wsparcia na forum właśnie w takim wątku...
Zostalam sama z dwumiesięcznym synkiem. Tatuś się wyprowadził, gdyż nie potrafił ze mną żyć:( Mimo tego, że dawno powinnam była zakończyc ten związek z wielu przyczyn leżących po jego stronie to jednak serce brało górę nad rozumem... Przez tydzień zadzwonił tylko raz zapytać jak mały, bo nagle odkrył, że są straszne mrozy i jak ja sobie radzę? Dobrze, że mam wspaniałą rodzinę, bo nawet nie miałabym co jeść!:szok: Jest jednym słowem nieodpowiedzialnym szczeniakiem, a po wszystkich krzywdach, które mi wyrządził sama nie wiem czy potrafię cokolwiek jeszcze do niego czuć, choć serce strasznie boli ... Nie widze już szans na poukładanie sie naszego związku, ale nie wiem co dalej? Jak żyć?:(
 
reklama
hej dziewczyny:)

nie sądziłam, że przyjdzie taki moment, że będę szukała wsparcia na forum właśnie w takim wątku...
Zostalam sama z dwumiesięcznym synkiem. Tatuś się wyprowadził, gdyż nie potrafił ze mną żyć:( Mimo tego, że dawno powinnam była zakończyc ten związek z wielu przyczyn leżących po jego stronie to jednak serce brało górę nad rozumem... Przez tydzień zadzwonił tylko raz zapytać jak mały, bo nagle odkrył, że są straszne mrozy i jak ja sobie radzę? Dobrze, że mam wspaniałą rodzinę, bo nawet nie miałabym co jeść!:szok: Jest jednym słowem nieodpowiedzialnym szczeniakiem, a po wszystkich krzywdach, które mi wyrządził sama nie wiem czy potrafię cokolwiek jeszcze do niego czuć, choć serce strasznie boli ... Nie widze już szans na poukładanie sie naszego związku, ale nie wiem co dalej? Jak żyć?:(

hej,nie ma to jak rodzina,bezniej by bylo bardzo ciezko,
a jak cie trzymasz sama z synkiem?
 
hej,nie ma to jak rodzina,bezniej by bylo bardzo ciezko,
a jak cie trzymasz sama z synkiem?

Synek jest całym moim światem!:-) Dla niego jestem w stanie bardzo dużo poświęcić i staram się właśnie dla niego jakoś sie trzymać, choc nie ukrywam jest okrutnie ciężko:( Nie należę do osób o bardzo silnej psychice i takie doświadczenie na dzień dzisiejszy wydaje mi sie nie do pokonania... Chciałabym wierzyć, że przyjdzie taki dzień, że to co mnie teraz spotkało okaże się pozytywnie zaowocowaćm a ja z nadzieją i radością będę patrzeć w przyszłość. Na razie jest okrutnie, a serce mam porozrywane na milion kawałków :-(
 
wiem co czyjesz,kazda z nas pewnie wie,po rozstaniu peka serce, nawet jak same odchodzimy, poniewaz wiazac sie z kims i majac z nim dziecko wiedzymy,ze bedziemy szczesliwa rodzica,a czasem wychodzi inaczej
za jakos czas stwierdzis,ze lepiej byc z synkiem, niz byc z kims nie odpowiedzialnym, kto nas nei zasluguje
 
martttika niestety nie ty pierwsza i ostatnia zostałaś sama z dzieckiem, musisz zamknąć za sobą rozdział, musisz o nim przestać myśleć przestać analizować co poszło nie tak i nie fantazjować jak by mogło być. Jeśli mielibyście być ze sobą i być szczęśliwi byście byli. Co miało być powiedziane zostało powiedziane nic nie zmienisz, będzie czasami jeszcze serce boleć jak u lekarza, na placu zabaw zobaczysz szęśliwych ojców z synami i będziesz myśleć dlaczego mój tak nie ma, ale na siłę z nikogo ojca nie zrobisz, nie da się nikogo zmusić do uczuć. Ja jestem przeszło rok po rozstaniu jeszcze ostatnio mi się śnił...żałosne..... myślałam że jest wyjątkowy że jesteśmy ze sobą szczęśliwi a on odszedł z małym wogóle się nie kontaktuje. Miałam odpuścić nawet alimenty ale stwierdziłam że to nie są moje pieniądze tylko mojego syna a jak ty podałaś o alimenty? Masz pracę? Ciesz się synkiem, korzystaj z okazywanej pomocy rodziny, widzisz w takich momentach najbardziej widać na kim można polegać. Wyznacz sobie nowe cele do których będziesz mogła dążyć, pamiętaj najważniejsza w swoim życiu jesteś ty i szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Z tego co piszesz jesteś silna, jesteś rozbita i nieszczęśliwa i to nic złego ale ja mam wrażneie czytając twoje wypowiedzi że jesteś silna i niepewnie ale już patrzysz w przyszłość czerp radość która daje syn i zobaczysz że z miesiąca na miesiąc będziesz więcej otrzymywać. A może kiedyś i on stanie się odpowiedzialnym ojcem ale to musi on sam do tego dojść i to jego sprawa. Ty sobie tym głowy nie zaprzątaj, ciesz się każdym dniem z dzieckiem a z czasem jak już mały zacznie być starszy zadbaj o siebie hobby, spędzanie czasu z przyjaciółmi co tam lubisz. :tak:
 
Czesc dziewczyny.No wlasnie dbanie o siebie to wazna sprawa.Ja w koncu "zaczynam "bo narazie wszystko dla dzidzi itd.ciezko jest mi zlalezc czas w domu tylko dla siebie ,bo mala spi max 1 godz .dziennie.ai to najczesciej na spacerku .Pada dopier o 23 h:eek:.wiec mam troche ciszy i czasu dla siebie.Oj trzeba sie obkupic w nowe ciuszki,bo biegam w ciazowych ,albo w przed ciazowych ..ach..no i bielizna...
Martttika ,to jak bedzie wygladac twoje zycie ,zalezy od ciebie .po chwili zalu ,bedzie lepiej .Nie ma co rozpamietywac ,
To prawda ,ze nieda sie z faceta zrobic dobrego tatusia na sile .probowalam ,ile razy chodzilam wkurzona ,ile razy obiecal ,a potem nie dotrzymal slowa..ech..szkoda bylo moich nerwow. dziewczyny mamy dzieci ,mamy dla kogo zyc.Czasem jest ciezko ,bo fajnie by bylo zeby byl ktos obok ,kto pomoze ,przytuli,itd.
 
iwona-33 oj dawno się nie odzywałaś i jak tam??? przyznam się że nie pamiętam z jakiej wagi startowałaś ale 4 kg zostało tylko, a jak tam sprawy damosko-męskie? u mnie nic się nie dzieje posucha, może zniechęciłam się do facetów? no i czasu nie mam:dzidzia, praca i czasami zakupy. Twoja strasznie mało śpi bo mój to około 2, 3 godzin śpioszek po mamie :-D .....a do twojej wypowiedzi jak najbardziej mamy dzieci i mamy dla kogo żyć, ale o nas samych trzeba nie zapominać, teraz nie mam czasu dla siebie i na jakieś hobby, co tam czasu ani czasy ani kasy :-D ale za kilka lat już czas się znajdzie ;-)
 
W dniu, w którym dowiedziałam się, że jestem w ciąży, myślałam, że zawalił mi się cały świat... Mój chłopak już wtedy zaczynał powoli pokazywać jaki jest nieodpowiedzialny, ale ja jakoś nie chciałam tego dostrzegać, jak to się mówi, miłość jest ślepa. Byłam tak wystraszona i zdesperowana, że poprosiłam go, żeby pomógł mi przez ten rok czasu no i sie zaczęło... Całą ciążę musiałam dbać sama o siebie: lekarze, wyprawka dla małego wszystko to było na mojej głowie i z mojej kieszeni. W dodatku musiałam przeprowadzić się do rodziców, bo nie było mnie już stać na wynajem mieszkania. Na szczęście rodzice okazali się byc kochanymi ludźmi i zaczęli mi pomagać. Ja jednak dalej bałam się, że zostanę sama i w każdy weekend z językiem na gębie leciałam do swojego "chłopaka". On w tym czasie nie wiązał ze mną żadnych wspólnych planów. Mieszkał u rodziców i nie miał zamiaru się stamtąd wyprowadzać, a jego rodzice mnie tym bardziej nie chcieli w swoim domu. To była jakaś masakra, ale to już widzę z perspektywy czasu. Nie raz jego matka rzuciła pod moim kontem "to nie hotel". Pod koniec ciąży wynajęłam mieszkanie od swojej bratowej, z tego względu, że moi rodzice mieszkają dość daleko poza miastem, a coraz częstsze wizyty lekarskie powodowały, że było mi ciężko jeździć autobusami. W listopadzie wprowadził się do mnie. Ustaliliśmy, że ja ze swoich pieniążków opłacam mieszkanie i rachunki, a on jest odpowiedzialny za całą resztę. jeden miesiąc było spoko. Pod koniec listopada urodziłam, oczywiście kochany tatuś zakochany w swoim synku (przez 10 dni jak leżałam w szpitalu). Na całe szczęście byłam tam tak długo, bo mój poród skończyl się cesarką i mi bardzo cięzko było dochodzić do siebie. Przed wypisem mama mnie pytała czy ma przyjechać mi pomóc czy K weźmie wolne. Powiedział, że dla niego to jest oczywiste, że ma wziąć wolne. No i wziął. tylko w innym celu niz powinien, bo w ten sam dzień urządził w domu imprezę!! Dodam, że naprawdę jeszcze byłam mocno osłabiona, bałam się o małego na każdym kroku (był po antybiotyku i miałam zalecenie unikać odwiedzin, a tu na dzień dobry hołota w domu). Później zaczęły się coraz częstsze imprezy. Jak nie pozwalałam w domu to zaczął znikać na noce. Ze wszystkim musiałam radzic sobie sama. I finansowo coraz więcej mnie pogrążał, bo cały czas pożyczał ode mnie pieniądze i ich nie oddawał (a dużo kasy dostawałam już wtedy od rodziców). Pewnej nocy gdy wyszedł z kolegami na kolejną imprezę spakowałam jego rzeczy i kazałam sie wynosić. Jednak szybko wrócił, bo porobil pare dni maślane oczy i przyjęlam go z powrotem. I tak jeszcze z edwa razy, aż któregoś wieczoru sam sie spakował i powiedział, że nie chce byc z tak poj***ną osobą jak ja. Kazał mi iść się leczyć, bo jestem psychiczna. Dzisiaj natomiast mi oświadczył, że udowodni, że jestem chora psychicznie i zabierze mi dziecko!! Dziecko, którym tak naprawdę w ogóle sie nie interesuje!! Mam do tego człowieka coraz więcej nienawiści, ale coraz bardziej zaczynam się go bać! Chciał sie spotkać, żeby ustalić alimenty, ale juz się z tego wycofuje. Masakra jakaś!


Mam do Was jeszcze pytanie. czy chrzciłyście swoje dzieci? Jęśli tak, to czy ojcowie Waszych dzieci byli na chrzcinach? Mimo wszystko chciałabym, żeby był... Jestem przerażona tym wszystkim! Zostałam z wynajętym mieszkaniem, małym dzieckiem i w dodatku po macierzyńskim nie mam pracy:( Jak Wy sobie radzicie?


Dziękuję za wszystko co napisałyście do tej pory. To dla mnie naprawdę dużo znaczy.


P.S. na początku napisałam, że dzień w którym dowiedziałam się, że jestemw ciąży wydawał się końcem świata. Teraz uważam, że był początkiem mojej największej miłości do mojego syneczka
 
Martika moim zdaniem nie powinas rezygnowac z alimentow,bo te pieniadze naleza sie dziecku,
a co ze on mowi,ze zabierze ci dziecko to mowi 90 % tatuskow jak sie obraza i na slowach sie konczy
 
reklama
popieram Mozi pieniądze z alimentów są dziecka i mu się należą, jeśli mama dobrze stoi finansowo może je inwestwoać, składać na przyszłość dziecka

martttika ja też miałam cesarkę, ciężko ją jakoś zniosłam i długo dochodziałam do siebie i nie za bardzo mogłam liczyć na pomoc ojca dziecka, ale wtedy tego nie widziałam, nie chciałam widzieć? z chrzcinami tak wyszło że jak nas porzucił wprowadziłam się do mojej mamy i to ona dręczyła żeby zrobić chrzciny, tak że małego ochrzciłam dopiero jak miał 6 miesięcy nył największy za wszystkich dzieic :tak: ojciec dziecka miał wtedy czas że wahał się czy dobrze zrobił że odszedł to przyjechał na chrzciny, miesiąc póżniej zerwał zupełnie kontakt z dzieckiem, na siłę nie ma co ściągać ojca na chrzciny, tym bardziej że takie głupoty gada że Ci dziecko zabierze!!! Wiesz ja bym proponowała na razie wogóle z nim zerwać kontakty i podać o alimenty, ale to tylko i wyłącznie twoja decyzja. U mnie to on podjął decyzję o zerwaniu wszelkich kontaktów najpierw byłam tym załamana a teraz uważam że to najlepsze jego decyzja jaką podjął :-)
 
Do góry