Sylwia, na biegówkach jeździłam kilka razy. To bardzo proste i fajne. Ja nie traktuję tego tak, żeby się utachać, ale jako miły sposób zimowego spacerowania. Idzie się szybciej niż pieszo, bo każdy krok jest wydłużony o poślizg na narcie. Oczywiście można tez biegać łyżwą.
Na przygotowanych trasach nartki same niosą, a na przełaj, to juz różnie, ale za to urokliwie.
Ja kupowałam używane narty na giełdzie i dałam za nie razem z kijkami chyba z 50 zł. Buty kupiłam nówki, no bo musi być wygodnie (popularna firma Botas chyba 120 zł). Trzeba tylko buty dopasować do systemu wiązania.
Właściwie nie ma co sie uczyć - samo wychodzi. Kilka wskazówek powiedział mi kolega, który już śmigał. Problem jest ze skręcaniem, hamowaniem, zjeżdżaniem z górki, szczególnie jak ktoś, tak jak ja, dużo jeździł na nartach zjazdowych. A przecież na biegówkach pieta jest ruchoma. Dzis na przykład na małmym zjeździe zaliczyłam glebę.:-)
Ale ogólnie radocha jest, że hej.
