Mamootku, 4 tyg urlopu to moje marzenie, które chyba nigdy się nie spełni :-) ale fajnie, że chociaż Tobie się uda :-)
My w sobotę pojechaliśmy do męża siostry, i z nią i jej chłopakiem nad wodę- ale dotarliśmy dopiero około 16, mieliśmy wyjechać z Warszawy rano, ale męża praca zatrzymała. Super, woda cieplutka, Marta nie chciała wychodzić. Bawiła się z trzyletnią dziewczynką, i dopiero Martunię wyciągnęłam jak oni się zbierali- mała się rozpłakała, że chce się bawić z koleżanką, więc wykorzystałam sytuację, i poprosiłam Martusię, żeby wyszła na trochę, bo dziewczynce jest smutno, a jak oni pojadą, to znów wejdzie do wody. O dziwo córcia poszła na to, zjadła karkówkę z grilla

oczywiście musiałam wybierać co chudsze, ale i tak w szoku byłam, że sama się upomniała. A potem znów do wody, na ponton, wyjechaliśmy po 20. W niedzielę też mieliśmy jechać, ale lało w nocy i rano, więc lipa, pojechaliśmy na obiad do teściowej i powrót do Warszawy.
U nas dziś buro, ale ciepło i duszno- pewnie będzie padać.