Dzięki dziewczyny za otuchę. To wydarzenie było tylko czubkiem góry lodowej:-(, potem było tylko gorzej, ale nie chcę Was zadręczać opowiadaniami, bo sporo tego by było. Najważniejsze, że jakoś się pozbierałam, ułożyłam sobie życie i staram sie być szczęśliwa
Aniknulka doskonale Ciebie rozumiem. Ale na pewno wszystko się ułoży
Ja też dołączam do tych niemających do kogo gęby otworzyć

jak to dobrze, że mamy BB, bo gdyby nie forum, to chyba całkiem byśmy zdziczały ;-)

Magdziarko a z tym kryzysem po urodzeniu dziecka to masz rację... gdyby nie to, że mam wyrozumiałego męża (który był przy porodzie i widział ile to mnie kosztowało) to z małżeństwem byłoby krucho... napady złości, odreagowywanie stresu, brak czasu na zadbanie o siebie...
Limba ale ekspres w szukaniu pracy

zobaczysz, poradzisz sobie
Głuszku mam nadzieję, że Misiek ma co najwyżej jakieś problemy żołądkowe i żadne paskudztwo się nie przypałęta
Magdziarko ale Ci zazdroszczę tego falmenco
A mała jednak usnęła na noc... musiała być padnięta

byleby pospała dłużej niż do 6...